VII Impreza na plaży i połączenie telepatyczne

189 13 11
                                    


Alex

-Wonsz rzeczny jest niebezpieczny!!!
-Alex, weź się uspokój do cholery!
-Twoja babcia... wciska kapcia!
-Na Aideen... Alex, co ty odjaniepawlasz? -załamała się Aix. Spacerowaliśmy sobie z Lindą, Derekiem oraz Aix po plaży , bo przed chwilą zjedliśmy razem coś dobrego i szliśmy do dyskoteki. Aix dała mi swoje ładne ciuchy. Dostałam czarny top w pioruny i cudne czarne jeansy z dziurami. Aixa powiedziała, że mogę sobie zatrzymać te rzeczy, bo ona nie potrzebuje. Byłam jej bardzo wdzięczna, bo nigdy nie miałam takich ładnych ubrań jak ona. Oczywiście zaczęło mi odwalać, bo napiłam się kaktusa, czyli mojej ambrozji, której składu nawet nie znałam. Zawsze zaczynam po niej świrować. Bez żartów. No, a teraz postanowiłam zrobić gwiazdę.
-Uwaga! Uwaga! Robię teraz pokaz moich umiejętności akrobatycznych!
-Nie Alex! Nie rób tego!
Mądra ja nie posłuchała. Rozbiegłam się i zaczęłam podchodzić do robienia gwiazdy. W połowie straciłam równowagę i wywaliłam się. Do wody. Nice.
-Ty raku -zaśmiała się Aix. Weszła na takie cienkie drewienko z, którego konie skaczą do wody. Zrobiła gwiazdę, gwiazdę na jednej ręce, gwiazdę bez rąk i tour lent na samym końcu najwyżej położonej deski. Tour lent to obrót o 360 stopni wykonany na pełnej stopie. Aixa dostała owacje od całej plaży. Szczególnie, że zrobiła to w obcasach. Jakim cudem nie skręciła sobie kostki, było dla mnie tajemnicą. Mimo tego, że była świetną akrobatką, wyglądała obłędnie. Czarne wysokie obcasy, super zgrywały się z białym topem bluzkę i jeansowymi spodenkami. Ładne zestawienie. I takie sexy. Co ja gadam. Oczywiście wolę chłopaków. Tylko stwierdzam fakty.
-To było niesamowite! -do Aix podbiegł Derek i ją przytulił. To było słodkie, ale mimo wszystko uważałam, że do niej pasuje Jus i tylko on. W końcu zaczęliśmy iść wszyscy do disco w Forcie. Wdrapaliśmy się po schodach na górę. Tam grała głośno muzyka. Nagle Aix stanęła jak wryta.
-Ej! Co ci jest? -Linda zaczęła nią trząść. Aix powoli się uśmiechnęła.
- I don't really care about what they say
I'mma come back like a boomerang
Won't let the haters get their way
I'mma come back like a boomerang

I'mma come back like a boomerang

I'mma I'mma come back

They can keep talkin' that talk
And I'mma keep walkin' my walk
And I won't hear a soooouuuuuuuuunnnd

-Co? -zapytałam.
-Głupia jesteś! To piosenka JOJO! SIWANATORS!
-Ej! Nie uciekaj! -krzyknął Derek. -Co jej się stało?
-Oh, błagam cię. To jest Aix! Siwanators i Mendes Army forever. Chodźmy za nią zanim rozniesie parkiet.
-Wytłumacz mi jak wy, dziewczyny możecie tańczyć w takich obcasach.
-Ja też tego nie wiem.
-Ach, Alex ty to inny typ człowieka. Po prostu. Aix to tancerka pokroju mistrzowskiego. Ona zatańczy ci nawet w Crocssach. Tańca w szpilkach trzeba się po prostu nauczyć. No dalej. Idziemy. -Pobiegłyśmy do dyskoteki za Lindą. Tam nasza Aix tańczyła sobie na parkiecie. Kiedy weszliśmy popatrzyła się na nas.
-No co tak stoicie? Do tańca!
-Okej! -krzyknęła i obok Aix zaczęłam odwalać swoje dzikie dancy. Dołączyła do nas Linda. Ona tańczyła trochę zgrabniej ode mnie. Tylko nasz rodzynek stał obok parkietu.
-A ty czemu tak stoisz? -zapytałam Dereka.
-Nie chcę tańczyć.
-No weź. Nie daj się prosić. -Aix wyciągnęła do niego rękę. Derek zarumienił się i podał rękę Aixi. Zapowiadała się dobra zabawa.

Justin

Leżałem w swoim pokoju na platformie i wsłuchiwałem w się w padający deszcz, który uderzał nieustannie o metal ,przyprawiając mnie o ból głowy. Wiedziałem, że Aix porozumiała się z Jeźdzcami Dusz, ale nadal czekałem na ratunek. Dzień w dzień musiałem znosić to wszystko. Jessicę, mojego dziadka i całą tą przynębiającą atmosferę platformy. Może mam tu dogodne warunki, wręcz luksusowe, ale to nie to samo co w sercu Jorvik. Mojej kochanej wyspy. Miałem dość, więc chwyciłem bluzę i wyszedłem z pokoju. Deszcz chwilowo się uspokoił, co mnie ucieszyło. Odgarnąłem włosy z twarzy i wyszedłem na boczną drogę.
-Dobry wieczór Justinie. -Przywitał mnie jeden z pracowników DC. Coś tam odmruknąłem i spuściłem wzrok na podłogę. Traktują mnie tu jak króla, ale ja wiem, że będę tylko kartą przetargową w ostatecznym starciu. Założyłem kaptur na głowę i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę co to za bluza. Miała kolor czerwono - żółty i wyszyte hafty z Harrego Pottera. Dostałem ją od Aix na urodziny. Na rękawie miała napis "Od twojego Ravenclawa" napisany przez Aix. To były moje najlepsze urodziny. Byłem bardzo chory, ale Aixa i tak przyszła. Dała mi pościel ze znaczkiem Insygniów Śmierci, pluszowego kruka czy inną wronę w czerwono-żółtym szaliku, tą bluzę, wszystkie płyty z filmami i koc z herbem Gryffindoru. Zjedliśmy tort, a potem całe wiadro lodów. Przebraliśmy moją pościel i Aix ubrała mi tą bluzę i okrywa mnie kocem. Zmierzyła mi temperaturę i dała leki. Położyła się obok mnie. Na dworze sypało, bo był Styczeń. Gadaliśmy o tym w jakich domach jesteśmy. Ja zawsze uważałem, że nadaję się do Slytherinu, ale Aixa zawsze widziała we mnie Gryfona. Nie Ślizgona. Ona zawsze nadawała się do Ravenclaw. To był super wieczór. Obejrzeliśmy wszystkie części na DVD, a potem ona zasnęła w moim łóżku. Nie miałem serca jej budzi, bo zrobiło się ciemno chwilę po tym jak przyszła i zwinęła się tak słodko w kulkę, że nie mogłem po prostu jej obudzić. Przykryłem ją moim nowym kocem i położyłem się cicho do łóżka obok niej. Rano obudziłem się dość wcześnie. Leżałem na plecach, a do mnie przytulona była Aix. To był cudny poranek. Potem ja poszedłem dalej spać, a ona zniknęła, ale... Z tych rozmyślań wyrwała mnie Jessica. Cholera, jak jej nienawidzę. Na dodatek jest ona moją dziewczyną, bo dziadek mi kazał. Eh.
-Hej kotku. Co tak stoisz?
-Zamyśliłem się. -Odburknąłem i wyminąłem ją. Ona jednak mnie dogoniła i zagrodziła mi drogę. Chciała mnie pocałować, ale nie dla psa moi drodzy, więc włożyłem rękę pomiędzy nasze twarze. Usłyszałem cichy śmiech.
-Hej! Co ty robisz?!
-Weź spadaj. Nie mam ochoty z tobą gadać. Jakim cudem ty jesteś moją dziewczyną? Ano tak. Kazali mi.
-Pff. -Jessica obrażona zniknęła za zakrętem, a wtedy usłyszałem głośny śmiech. To był Jace. Jace jest moim przyjacielem i ochroniarzem na platformie. Bez niego to bym tu depresji dostał. Ma blond włosy i szare oczy. Poznałem go tydzień po przybyciu tutaj. Razem śmiejemy się z Jessici i często gadamy razem pół nocy. Opowiedziałem mu wszystko o Aix i uznał, że po prostu ją kocham. Teraz poszliśmy do mojego pokoju.
-Ale jej powiedziałeś stary!
-Ta.
-Wtedy jak się zawiesiłeś to myślałeś o Aixi. Prawda?
-Tak. Wspominałem moje urodziny. Te kiedy byłem chory i Aix u mnie spała. -Popatrzyłem się jeszcze raz na podpis na bluzie.
-Ma ładne pismo.
-Oprócz tego jest ładna i tańczy w balecie na poziomie mistrzowskim.
-Mówiłeś. Tak w ogóle to jadę jutro do Jorvik i... -wtedy świat mi się rozwiał i zobaczyłem jej twarz. Twarz Aix. Ona zobaczyła moją. Była w piżamie i mokrych włosach. Było to zrozumiałe. W końcu było po północy.
-Aixa.
-Justin.
-Jakim cudem?!
-Nie wiem. Musisz mnie uwolnić. Proszę. Pośpiesz się. Jeśli tu nie dotrzecie na czas to zrobią mi pranie mózgu, a jak tu dotrzecie to będzie ostateczna walka.
-Wiem. Zrobię to. Z Jeźdzcami Dusz i druidami planujemy twoje odbicie. Nie bój się. Musimy mieć do tego Lisę i konia dla mnie.
-Co z Sunhope?
-Nie. To nie to. Jus obiecuję ci, że cię uwolnimy. To nastąpi niedługo i Jus ja cię k... -wtedy wszystko stało się czarne i mnie zemdliło.

Aixa

Był następny dzień. W szkole nie mogłam się skupić. Myślałam o wczoraj. Wszystko dokładnie opowiedziałam Lindzie i Alex. Dziewczyny zostawiły mnie w mieszkaniu , bo zemdlałam i pojechały do Frippa i Elizabeth. Teraz siedziałam na lekcji matmy i spisywałam bezmyślnie z tablicy. To na szczęście była nasza przedostatnia lekcja, a z wf wykręciłam się okresem. W końcu zabrzmiał dzwonek, a ja wyszłam ze szkoły i usiadłam na schodach. Otworzyłam butelkę wody i zaczęłam ją pić, kiedy niespodziewanie zadzwonił mi telefon. Przełknęłam wodę i odebrałam.
-Halo?
-Hej córciu!
-O hej mamo. Co tam?
-Nie przeszkadzam?
-Absolutnie. Coś ważnego?
-Tak. Dostaliśmy z tatą pokaźne podwyżki. Pomyśleliśmy sobie, że powinnaś kupić w Jorvik drugie mieszkanie albo dom. Dostałaś już pieniądze na konto, więc jedź teraz do biura nieruchomości w Jarhleim I wyślij mi potem co wybrałaś. Fajna niespodzianka?!?!
-Wspaniała! Dziękuję! -byłam podekscytowana, ale nie potrafiłam się cieszyć. Cały czas myślałam o biednym Jusie. Złapałam taxę i pojechałam do Jarhleim.

Godzinę potem byłam już na miejscu. Zapłaciłam za przewóz i wyszłam z auta. Podeszłam do kawiarni i kupiłam sobie kubek czarnej kawy. Wypiłam ją prawie na raz. Głowa mnie bolała i nie miałam na nic siły. Potknęłam się o chodnik i zachwiałam na nogach. Jakiś miły staruszek pomógł mi wstać. Zaklęłam w duchu. Zaczęłam iść w stronę biura nieruchomości. Kiedy byłam przy drzwiach ktoś złapał mnie za brzuch i wciągnął do zaułka. Usłyszałam szept:
-Zginie wszystko to co kochasz.
Potem poczułam nóż na gardle.

CZYTAJCIE DO KOŃCA! Dam dam DAM! I jak? Taki tam rozdział o 1 w nocy. Mamy dzisiaj 1454 słowa. Przepraszam za długą nieobecność. Jak tam rozdział? Derixa czy Aixtin? Macie potwierdzenie kto kocha Aix oraz ciekawe zakończenie. Co tu się stanęło?!?!? TERAZ WAŻNE INFO. CZEKAŁAM NA 300 WYŚWIETLEŃ, A TU WBILO 400! OH. MY. GODS! !!! DZIĘKUJĘ ROBACZKI MOJE!! A TERAZ JAK OBIECAŁEŚ TAK ZROBIĘ. BĘDĄ NAJWAŻNIEJSZE SPOILER Z KSIĄŻKI. DWA. NO TRZY. OKEJ CZTERY!!! JEŚLI NIE CHCESZ TO NIE CZYTAJ. UWAGA!!!!




AIXA MA BRATA
BĘDZIE POCAŁUNEK DERIXY
SUNHOPE UMRZE
ALEX BĘDZIE MIAŁA CHLOPAKA

Zawsze inna {w trakcie poprawy}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz