XVIII O divie stalkerce

151 11 2
                                    

Axel

Mrożona herbatka, popijana późnym popołudniem, bardzo umilała nudną, papierkową robotę. Przynajmniej nie musiałem zostawać z tym sam, miałem do pomocy menadżerkę hotelu, znaną również jako Cheryl Amélia Stormborn lub po prostu moja bliska przyjaciółka. Dziewczyna obgryzała długopis, starając się wykonywać swoją pracę jak najdokładniej. Odwracała jednak czasem wzrok od dokumentów, rozglądając się po opustoszałej sali balowej, która również znajdowała się w naszym hotelu. Może nie była jakaś potężna, ale na pewno miała swój uroczy klimat. Pracę umilały nam nasze ulubione kawałki, lecące z głośników, które okalały całe pomieszczenie. To wszystko było jednak ekstremalnie żmudne i strasznie się nam dłużyło. Podniosłem głowę znad notatek, kiedy usłyszałem przeciągłe westchnienie Cher. Była dość... znudzona.
- Naprawdę musimy to dzisiaj robić? Axel słonko... możemy chociaż zrobić przerwę? Błagam, ja tu zdechne zaraz.
- Już nie dramatyzuj. Wiesz, że jak serio chcemy robić te obozy to musimy złożyć to do końca tygodnia do urzędu. Naprawdę nie chcesz być całe wakacje instruktorem i jarać się swoją niezaprzeczalną władzą?
Dziewczyna zaśmiała się, jednak delikatnie pokiwała głową. Umówmy się, każdego by ucieszył ten rodzaj władzy. Wraz z rudą mieliśmy kursy trenerskie, więc mogliśmy starać się o status zatwierdzonego obozu sportowego o profilu crossowym. Czułem, że mamy szansę na ten status. Szczególnie z pomocą mojej siostry, moich bliskich koleżanek Lisy oraz Lindy i... Alex. Alex była dość drażliwym tematem. Starała się mnie unikać, po pocałunku pod jemiołą. Z resztą nawet dobrze jej to szło. Prawie w ogóle jej nie widywałem. Unikała poważniej rozmowy o nas jak ognia. Z resztą, na razie nie było żadnych nas. Martwiło mnie to. Cheryl chyba wyczytała z mojej zamyślonej twarzy, w którym kierunku poszły moje myśli. Dźgnęła mnie w brzuch swoim idealnie zadbanym tipsem, którego kontakt z moim biednym brzuszkiem sprawił, że dość głośno jęknąłem. Denerwowało mnie, że dziewczyny miały tą swoją jakże piękną broń, zawsze gotową, żeby znęcać się nad innymi.
- Czyżbyś znowu myślał o naszej urokliwej Cloudmill?
- No jakbyś zgadła.
- Jeszcze parę dni i zamknę was w schowku na szczotki aż nie ustalicie o co między wami chodzi.
- Ale ja wiem czego chcę! - Zagryzłem wargę zdenerwowany. - To Alex nie wie co do mnie czuje...
- A ty co do niej czujesz?
- Przecież wiesz. Kocham ją.
- No wiesz, mnie też kochasz. - Rzuciła ironicznie.
- Nie denerwuj mnie. Wiesz, że nie kocham jej tak jak Ciebie czy Aix. To co innego. Czuje do niej więcej od kiedy tylko przyjechałem. Jest... inna.
- Kochasz ją, więc dla Ciebie zawsze będzie inna. Chociaż faktycznie, jest specjalna, nawet ja to ci przyznam. Ma taką silną aurę.
- Tak tak, to też. - Westchnąłem przybity. - Nie wiem co jest ze mną nie tak? Czemu ona mnie nie chce...
- Hej, popatrz na mnie. - Dziewczyna ujęła mój podbródek, delikatnie i skierowała moją twarz ku jej. - To nie jest nic z Tobą nie tak. Z nią też nie jest nic nie tak. Po prostu... znam Alex, okej? Lepiej niż ty, mieszkam w końcu z nią. No i Lindą. No i Lisą. Ale, chodzi mi o to, że mnie nie unika. Zwierza mi się trochę. Wiem, że miłość jest czymś czego unika. Czego się boi. Powinieneś to zrozumieć i zaakceptować.
- Cher...
Pustka, jaką miała wypełniać Alex, wzięła górę nad moimi emocjami. Zgubiłem się w tym co czułem. Dość bardzo. A Cheryl... Zawsze tu była. Czułem się z nią świetnie, mogła po prostu przy mnie być, a mój humor i tak się poprawiał. Za bardzo zależało mi, żeby kogoś mieć i chyba dlatego pocałowałam moją przyjaciółkę. A raczej spróbowałem to zrobić, bo dziewczyna od razu odsunęła się ode mnie, trochę popychając mnie w tył. Od razu cały poczerwieniałem zawstydzony. Patrzyłem na swoje kolana, za bardzo wystraszony, żeby spojrzeć na przyjaciółkę. Chociaż... czy był to tylko strach? Był to też wstyd, bo sam nie wiedziałem czemu to zrobiłem. Ukryłem twarz w dłoniach, jakby mogły one sprawić, że stanę się niewidzialny. Niestety było to niemożliwe, nawet jeżeli w tamtej chwili to było moje jedyne pragnienie. Usłyszałem dźwięk odsuwanego krzesła i oczywistym dla mnie było, że Cheryl idzie do siebie, wkurzona na to co zrobiłem. Nie spodziewałem się jednak tego co nastąpiło potem. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Dziewczyna przytuliła mnie od tyłu, kładąc podbródek na moim ramieniu. Ja jednak nadal zasłaniałem się rękami, zbyt zawstydzony, żeby spojrzeć jej w oczy.
- Axel... Możesz na mnie spojrzeć, nie zjem cię przecież. - Zaśmiała się cicho, ja jednak nie ruszyłem się ani na centymetr. - Hej, przecież wiem, że chodzi o Alex. Brakuje ci jej. Brakuje ci takiej bliskości, a ta niepewność cię dobija. No i... wiem, że nic do mnie nie czujesz... w ten sposób. No, a nawet jeśli byś czuł to tak średnio to miałoby szansę.
- Ja wiem, że jestem beznadziejny, przepraszam. Nie powinienem próbować cię pocałować. Przeprszam Cher, jestem beznadziejny.
- Ej, nie jesteś! To nie chodzi o ciebie. To chodzi o mnie... Trudniej mi jest poczuć do chłopaka to samo co do dziewczyny. Nie jest to niemożliwe, ale... no dość trudne.
Ostatnie słowa Cheryl powiedziała bardzo cichym głosem. Odwróciłem się do niej, przetwarzając to co właśnie usłyszałem. Nie chodziło o to, że tego nie popieram, tylko był to po prostu dla mnie szok, bo w niczym dziewczyna nie pokazywała tego, że nie jest hetero. Chwilę patrzyłem jej w oczy, które były jeszcze bardziej przestraszone od moich. Gwałtownie wstałem z krzesła, przypadkiem przewalając je na podłogę. Strasznie głośno huknęło, jednak zupełnie to olałem. Teraz obchodziła mnie tylko Cheryl. Patrzyła na mnie, strasznie zmieszana. Stałem tak chwilę, w ogóle się nie ruszając, aż dopałem do mojej przyjaciółki, mocno ją do siebie przytulając.
- Jejku, tak strasznie Cię przepraszam, nie miałem pojęcia, że jesteś bi. Przeprszam, przepraszam, przepraszam... Teraz czuję się jak debil jeszcze bardziej.
Ruda jedynie się zaśmiała, przytulając się do mnie. Chyba nie miała mi tego za złe... albo ja po prostu strasznie w to wierzyłem.
- Hej, spokojnie. Nic się nie stało, naprawdę. Między nami jest okej, przecież wiem, że to nie tak.
Wtuliłem się w szyję przyjaciółki, wdzięczny, że nie jest na mnie o nic zła. Emocje udzielały się nam wszystkim... w domu panowała dziwna atmosfera. Stres przed zawodami, relacja moja i Alex, Aixa jak zwykle zakuwająca do jakiś egzaminów, moja i Cheryl organizacja obozu... Wszystko się nawarstwiło. Staliśmy tak w ciszy z dziewczyną, ale... w pewnym momencie usłyszeliśmy jak ktoś wpada przez drzwi na salę. Drzwi aż trzasnęły o ścianę, prawdopodobnie powodując odpryski na farbie. Puściliśmy się z przyjaciółką, patrząc co tu się dzieje. To była Aixa. Zagubionym wzrokiem rozejrzała się po pomieszczeniu, a kiedy mnie zobaczyła, podbiegła żeby się we mnie mocno wtulić. Wyglądała strasznie. Łzy ścieakły jej po policzkach, makijaż był cały rozmazany, a ona trząsła się, nie potrafiąc uspokoić. Przytuliłem ją mocno do siebie strasznie zaniepokojony. Nie miałem pojęcia o co chodzi, a mimo tego cholernie się o nią bałem. Cheryl też wyglądała na przestraszoną. Podeszła do nas, kładąc rękę na ramieniu skulonej w moich ramieniach Aix.
- Jejku, słońce, co się stało?!
- Bo ja z nikim nie spałam, a on tak wszystkim powiedział i jeszcze nie mogę nigdzie jechać, a zostałam sama.
Rozpłakała się jeszcze bardziej, chowając twarz w moim torsie. Spojrzałem jeszcze bardziej przestraszony na Cheryl. Dziewczyna patrzyła też na mnie, nie wiedząc zupełnie o co chodzi. Strasznie płakała. Cały czas głaskałem ją po plecach, nie wiedząc co mam zrobić. Jak zareagować... Na szczęście obok mnie była moja niezastąpiona rudowłosa. Uniosła twarzyczkę dziewczyny ku sobie. Obdarzyła ją ciepłym uśmiechem, jednak w jej oczach nadal było widać ogromną troskę.
- Chodź, pójdziemy do kominkowego, napijesz się herbaty i powiesz dokładniej o co chodzi, dobrze?
- T - tak.
- No to chodź.
Dziewczyna przejęła ode mnie siostrę, obejmując ją w talii, żeby pokazać jej wsparcie, które było teraz widocznie potrzebne. Ja bardzo szybko zająłem się zrobieniem jej ciepłego napoju. Chciałem, żeby poczuła się lepiej, więc dodałem jej trochę leków na uspokojenie do gorącej cieczy. Strasznie gryzło mnie sumienie czy powinienem faktycznie to zrobić, ale koniec końców moje uczucie do siostry wygrało nad humanitarnością. Zabrałem kubek, najszybciej jak to było możliwe, kierując się do sali kominkowej. Widok mojej zapłakanej siostrzyczki, skulonej na kanapie z głową na kolanach Cher, a twarzą całą w maskarze rozmazanej od łez, łamał mi serce. Strasznie łamał mi serce. Kucnąłem koło niej, dając jej herbaty. Wiedziałem, że leki nie podziałają od razu, ale dziewczyna i tak musiała się chwilę wypłakać. Wypiła zawartość kubka prawie na raz, trochę przy tym kaszląc. Potem znowu położyła główkę na kolanach Cheryl, płacząc. Zagryzłem wargę. To nie był fajny widok. Głaskałem młodszą po główce, czkejąc aż się uspokoi. Jedyne co było słychać to trzask drewienek w ogniu i słabnący powoli szloch. Ucichł on po piętnastu minutach. Aix podniosła się do siadu, kuląc nogi do brody. Spojrzałem na nią zatroskany.
- Sis... o co chodzi? Nie mówiłaś do końca jasno, a widzimy, że coś się stało.
- Bo... po tym jak zerwałam z Derekiem to on powiedział, że spałam z nauczycielami dla ocen. Potem jeszcze Justina zabrali do aresztu za coś czego nie zrobił, a ja dostałam propozycję tańca dla New York City Ballet, której nie mogę przyjąć.
Oznajmiła nadal zapłakanym głosem. Zatkało mnie. Wzrokiem szukałem wsparcia w Cheryl, która jedynie westchnęła zmartwiona.
- Chodzisz z kryminalistą?!
- Chcą cię w New York City Ballet?!
Krzyknęliśmy prawie jednocześnie z przyjaciółką. Zgromiłem ją wzrokiem. Kij z tą szkołą. Czy moja malutka siostra zadaje się z przestępcą?! Co?! To było niewyobrażalne i po prostu niewybaczalne. Nie miałem zamiaru jej teraz dowalać, ale wiedziałem, że po prostu jej tego zabronię. To było... no po prostu nie. Czarnowłosa spojrzała na mnie, jakbym właśnie zwyzywał ją od najgorszych ulicznic. Czułem, że próbuje mi nie przywalić.
- Jeszcze raz tak powiesz o Jusie, to zapomnij, że masz siostrę.
- Nie mów tak. Nie masz prawa...
- Spokój. Oboje. - Ucieszyła nas ruda. - Powiedz, ile osób wierzy w to, że spałaś z nauczycielami za oceny.
- Mało...
- A spałaś? - zapytałem, podejrzewając że mimo wszystko tak nie było.
- Serio Axel? Serio? Znasz mnie prawie tyle co Cher, a ona wie, że w życiu bym tego nie zrobiła. Wiesz co, fajnie o mnie myślisz.
- Nie nie, to nie tak, ja...
- Hej, spokojnie. Aix słonko, on nie miał tego na myśli. Martwi się...
- Wszyscy się martwcie.
Chciałem dopytać dziewczynę jak to się stało, że zerwała ze swoim chłopakiem, ale nie miałem okazji. Do pokoju z hukiem wbiły trzy dziewczyny. Alex, Linda oraz Lisa. Lisa była zmartwiona, Linda zupełnie poważna, a Alex wkurzona. Aix widząc je, skuliła się na kanapie jeszcze bardziej. Chyba płakała przez nie. Wstałem z klęczek, spoglądając na trójkę, stojącą w drzwiach. Alex przepchała się przed dziewczyny, gotowa kogoś pobić.
- Kingdotter, nie masz prawa nam tak uciekać! Nie skończyłyśmy z Tobą tej cholernej rozmowy! Masz natychmiast z nami porozmawiać!
- Alex...
Lisa podeszła, żeby uspokoić Alex, ta jednak ją odepchnęła, wyciągając rękę w stronę Aix, ja jednak stanąłem między nimi, patrząc na blondynkę równie wkurzonym spojrzeniem.
- Nie będziesz krzyczeć na moją siostrę! Nie masz prawa, wynoś się stąd jak masz się tak do niej odzywać!
Krzyknąłem na nią, wiedząc, że nie pozwolę jej na takie traktowanie mojej małej Aix, która była dotknięta przez tyle rzeczy na raz i taka bezbronna.
- Posłuchaj idioto, będę się do niej odzywać jak tylko będę miała do cholery ochotę, a Ty masz nic do gadania, więc lepiej odsuń się, bo to nie dotyczy Ciebie!
Alex była gotowa mi przywalić, a ja ją stąd wywalić, jednak na szczęście Lisa stanęła między nami, patrząc poważnym wzrokiem.
- Axel. Alex. Spokój. Wiemy, że Aixa jest roztrzęsiona, ale pozwól nam z nią porozmawiać na osobności. Ta kwestia jest serio ważna... Jeżeli się zgodzisz to pogadamy bez Alex.
- Dobra, ale jak Aix się znowu popłacze to nie wiem co wam zrobię.
- Będzie spokojnie, obiecuje.
Spojrzałem na siostrę, która kiwnęła głową. Wstała, a jej wzrok znalazł się na Cher, która nie wiedziała co ma ze sobą w tej sytuacji zrobić.
- Cheryl... pójdziesz ze mną? Proszę...
- Jasne słońce.
Złapała ją za rękę, kierując się za dwójką dziewczyn. Alex też chciała z nimi iść, jednak ja jej nie pozwoliłem. Chwyciłem ją za koszulę, ciągnąc do tyłu. Musiałem z nią pogadać. I o nas i o tym co odwaliła.
- Czego chcesz!?
- No nie wiem, może ty mi powiesz!? Nie potrafisz się od świąt nawet do mnie odezwać, a teraz drzesz sie na mnie, bo tak?! Weź się zdecyduj, bo ja nie wiem jak mam reagować i czy mam sobie odpuścić!
- Wielki pan "ja, ja i tylko ja"! Jesteś żałosny Axel. Żałosny.
Prychnąłem rozbawiony. Nie wierzyłem, że to co ona mi mówi to mówi to naprawdę. Przewróciłem oczami, miło że to gdzieś tam w środku mnie dotknęło.
- Ja żałosny? Ja? Bo co, bo jestem wierny komuś, kto ma na mnie zupełnie wywalone? Wiesz co, jeżeli to jest bycie żałosnym to mi to nie przeszkadza. Wolę to niż to co ty odwalasz.
- Mam ważniejsze sprawy na głowie!
- Ważniejsze niż to, że łamiesz komuś serce? Ważniejsze niż to, że moja siostra rzuciła okej chłopa dla kryminalisty!?
Nie spodziewałem się tego, ale dostałem z liścia w policzek. Głowa obróciła mi się w bok od siły uderzenia. Zacząłem masować twarz, wkurzony i zszokowany.
- Nigdy nie nazywaj Jusa kryminalistą. Nawet nie śmiej się o nim wypowiadać.
- Bo co?!
- Bo nie wiesz przez co on przeszedł!
- Skoro wysłali go do więzienia to to bez znaczenia, jest zły i tyle!
- JUSTIN JEST SZÓSTYM JEŹDZCEM DUSZY, KTÓRY ODDAŁ SIĘ DARK CORE, ŻEBY NAS CHRONIĆ, W TYM TWOJĄ SIOSTRĘ, POTEM PRZYWRÓCIŁ NAM JĄ Z MARTWYCH, MA MOC, ŻEBY POMÓC NAM PRZYWRÓCIĆ KONIA NASZEJ UWIĘZIONEJ W PANDORII PRZYJACIÓŁKI I NIGDY NIE NARZEKAŁ NA SWÓJ LOS, WIĘC ZAMKNIJ SIĘ!
- C - co?
Alex zakryła usta przerażona. Chyba właśnie dotarło do niej co powiedziała. Potrzebowałem parę razy przetworzyć co usłyszałem. Moja siostra... była martwa? Do życia wróciła dzięki jakiemuś kryminaliście?! Co?! Poza tym... Jak mogła umrzeć i dalej żyć? Opadłem na kanapę, czkejąc na jakieś wyjaśnienia ze strony dziewczyny. Ta uniosła dłoń, szepcząc coś pod nosem. Patrzyłem na nią, czując, że jestem blady jak ściana. Tak bardzo nie widziałem co się dzieje... Nad jej dłonią wytworzyła się żółta kula. Zamarłem. Alex zagryzła usta, chcąc rzucić we mnie kulą, jednak do jej oczu napłynęły łzy, a to coś zaczęło słabnąć. Dziewczyna opadła na podłogę, spoglądając na mnie.
- Nie... Zasługujesz na prawdę.
- A - Alex jaką prawdę?
- Pamiętasz jak pierwszego dnia Maja odpowiedziała ci o tych wszystkich legendach? O magii, koniach, druidach, Jeźdźcach Duszy...
- Pamiętam, ale co z tego?
- To z tego, że twoja siostra jest jedną z nas. Wraz z Aix, Lisą, Lindą i Jusem jesteśmy tymi ludźmi z legend.
- Przecież to niemożliwe. Magii nie ma. - Prychnąłem niedowierzając. - A umarli nie wracają do życia.
- W teorii nie. Jednak Justin przywiózł nam księgę życia, dzięki której mogłyśmy ją uratować.
Alex patrzyła na mnie z dołu. Nic do mnie nie docierało. To chyba było po prostu za wiele. Podkuliłem nogi pod brodę.
- Kto ją zabił? - zapytałem poważnie. - Muszę wiedzieć...
- Miranda. Dziewczyna, która myślała, że ma moc Aix, że jest najpotężniejsza przez co jak wyszło, że nie jest to dopuściła się zdrady.
- To jest...
Chciałem dokończyć, ale drzwi po raz kolejny otworzyły się z hukiem. Stała w nich Linda, ubrana w strój do jazdy. Oznaczało to, że przegadały to z Aixą i szły na trening. Dziewczyna spojrzała na blondynkę, mając na twarzy wymalowaną jakąś dziwną determinację.
- Alex, jedziemy po niego do Valedale.
- Jesteś pewna?
- Najpewniejsza.
- Okej. - Spojrzała na mnie z troską. - Idę. Ty to przemyśl. W razie czego możesz zajrzeć pod łóżko, tam będą jakieś nasze księgi i zapiski.
Uśmiechnęła się lekko, po czym wybiegła z pomieszczenia. Zostałem tak. Zbyt w szoku, żeby coś powiedzieć. Żeby chociaż się ruszyć. W takim razie tą blizna na szyi mojej siostry... Ta blizna, której tak nienawidziła pokazywać była po podcięciu jej gardła. Serce zaczęło mi walić o żebra. Magia... magia istniała.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 27, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zawsze inna {w trakcie poprawy}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz