XVI Trudny wybór, ale czy na pewno taki trudny?

130 13 3
                                    

Axel

Wybrałem się na sportowy trening na halę Ośrodka Srebrnej Polany. Wyciągnąłem Ghostflame'a z przyczepy. Zostawiłem jego rzeczy na dworze w małym składziku dla przyjezdnych. Osiodłałem wałacha, po czym wybrałem się z nim na rozgrzewkę do części ujeżdżeniowej. Zrobiliśmy kilka przejść, zatrzymań i ruszeń ze stania. Poprzedniego wieczoru uznałem, że poproszę Aix, żeby nauczyła Ghost'a ujeżdżenia, ale zanim miałem ją o to poprosić chciałem sam spróbować coś go nauczyć. Po kolejnych piętnastu minutach wjechałem z nim na drugą halę. Już miałem zacząć jechać parkur, ale zobaczyłem gniadego araba z uroczą latarnią na głowie, który obwąchwiał leżącą na piasku dziewczynę. Przestraszony zeskoczyłem z konia i podbiegłem do rudowłosej. Miała zamknięte oczy, ale oddychała. Sprawdziłem na szybko jej puls. Żyła. Puls był silny. Zostawiłem ją na chwilę, żeby uwiązać konie. Arab chwilę się stawiał, ale w końcu dzięki obecności mojego wałacha ruszył za mną. Przywiązałem ich do czegoś mocnego i biegiem wróciłem do dziewczyny. Zaczęła powoli otwierać oczy. Po chwili podniosła się do pozycji siedzącej.
-Co się stało? -zapytała cicho.
-Chyba spadłaś z konia. Coś cię boli?
-Nie. Jest okej.
Wstała, ale zatoczyła się i upadła na mnie. Musiałem ją przytrzymać. Po chwili stanęła o własnych nogach.
-Przepraszam.
-Jesteś pewna, że wszystko jest dobrze.
-Tak, tak. -Otrzepała swoje bryczesy z piasku. Uśmiechnęła się szeroko i podała mi rękę. -Cheryl Amélia Stormborn.
-Axel Kingdotter. -Ścisnąłem jej rękę. -Cheryl?
-Podobna jestem, prawda?
-Prawda. Hej! Ja wiem kim ty jesteś! Mam mieszkać u ciebie w hotelu!
-Serio? -popadłem na chwilę w zadumę. W końcu uderzyłem się w głowę. -Ano tak!
-Linda zaproponowała mi mieszkanie u was. Rozumiem, że to nie problem?
-Jasne, że nie.
-Słuchaj... dokończysz ze mną trening? Myślę, że Summer lepiej zachowuje się w obecności innych koni.
-Jasne. -Podszedłem do swojego wałacha. -No to hop.

Wraz z Aix, otworzyliśmy drzwi wejściowe do apartamentu. Nie ogranialiśmy co się wyprawia z racji na nieludzką godzinę. Na niebie nie było nawet jeszcze słońce, jedynie blednące gwiazdy. Zimne powietrze kwietniowej nocy wpadało do pokoju przez uchylone okna, trochę nas rozbudzając.
-Kto tam? -zapytałem zaspany.
-Dobry, mają sąsiedzi cukier?
-Cheryl na cholerę ci cukier o trzeciej rano?! -krzyknęła moja siostra.
-Kawkę sobie robię. Mam trening na piątą rano. To jak macie?
-Mamy. W drugiej szafce po lewej na dole. -Aixa rozpuściła włosy. -Mogę jechać z tobą? Zdążę przed lekcjami pojechać kilka układów z Angelem.
-Spoko. Skocz się ogarnąć. Dasz radę w pół godziny?
-Tak.
-Aixa? -odezwałem się. -Cały czas kursujesz między stajnią, nauką i ewentualnie Derekiem. Zrób sobie dzisiaj wolne, okej?
-Ale ja...
-Cheryl wie jak się dobrze bawić. Prawda moja droga?
-No oczywiście, że wiem! -Dziewczyna zarzuciła włosami. -Skoro twój brat pozwala ci na wagary to skorzystaj! No idź się ogarnąć.
-Tak w ogóle to nie mówiłem ci, ale widzimy się na roku!
-Poważnie?!
-Co się nie chwaliłeś? -Aix wbiła mi palec w brzuch.
-No, dostałem się do HAJ.
-Gratulacje bracie. -Przytuliła mnie strasznie mocno. Pogładziłem ją po włosach.
-Dobra, idźcie się ogarniać. Ja wracam spać.
-Dobranoc. -Pomachała mi Cheryl.
-Dobranoc.

Cheryl

-Mamy razem trening? -zadziwiłam się. -Pingwinku.
-Też mnie to dziwi. -Podpięła popręg swojego luzytana. -Przechodzisz na dresaż?
-W twoich snach! -prychnęłam. -Robię to tylko, kiedy muszę. Może to ty przechodzisz na skoki?
-Ja? -pokręciła głową, po czym wsiadła na konia. -Nie ma opcji. Ja nie umiem skakać!
Ruszyłyśmy razem w dół drogi. Kiedy dotarłyśmy do stajni, Aixa nakarmiła Ghostflame'a, Meteora, Tin-Cana i kilka koni z sekcji sportowej. Wzięłyśmy nasze wierzchowce na rozpinki. Zjęłyśmy się dokładnym czyszczeniem koni, długim dobieraniem sprzętu, aż w końcu wyszłyśmy ze stajni, żeby iść na trening. Wjechałyśmy na halę skokową, żeby dostać od naszej trenerki zadania. Naszą trenerką była sama Baronowa. Na każdym treningu, na nowo dziwiłam się jak ta starsza kobieta wygląda w bryczesach. Na hali, na swoim krzesełku, siedziała właśnie ona. Kiedy pojawiłyśmy się na miejscu, wstała z uśmiechem.
-Dziewczynki.
-Dzień dobry, pani Baronowo. -Powiedziałyśmy równocześnie.
-Moje drogie. Dzisiaj zrobimy coś innego. Aixo, ty dzisiaj skaczesz. Cheryl, ty jedziesz wyższe przeszkody niż zawsze, w kombinacjach na wąskie zakręty.
-Co?! -zapytałyśmy jednocześnie.
-Za dwa tygodnie są stajenne zawody. Są to kwalifikacje do zawodów w Jorvik, które są za cztery tygodnie. Dzisiaj, na popołudniowym treningu, wyznaczę osoby, które zostaną dopuszczone do zawodów.
-Ale dlaczego mam dzisiaj skakać? Przecież ja nie potrafię!
-Dlatego właśnie cię nauczymy. Żeby twój koń był dobry w ujeżdżeniu, bardziej wysportowany, musi umieć skakać. Wiem, że Angel to bardzo utalentowany konik, puszczałam go w korytarz, kiedy miałaś wolne. Naprawdę świetnie mu szło, ale wracając... Potrzebuje on tego też do odpowiedniej sprężystości kroków oraz ogólnie, żeby wasz dalszy trening miał sens. Większy sens. Ciebie -zwróciła się do mnie- puszczam dzisiaj na 130 cm. Po tylu jazdach, wiem już na ile cię stać. Jesteś gotowa. Aixo, ty jedziesz te cavaletti. Cheryl, ty zacznij skakać.
Spojrzałyśmy po sobie przerażone. Obie miałyśmy wiele zastrzeżeń co do tej decyzji.

Zawsze inna {w trakcie poprawy}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz