Moja mama zawsze mawiała „Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę". Och, gdybym tylko teraz miała przy sobie jakieś cytryny, to od razu wcisnęłabym je Luke'owi do oczu.
— Nie będę pracował z tym czymś — stwierdził, a ja prychnęłam na jego słowa.
— Znacie się? — Pani Denise uniosła brew, kiedy usiadłam na krześle stojącym jak najdalej od chłopaka. Gdyby moje szczęście było żyjącą osobą, właśnie w tym momencie uderzyłabym je w twarz.
— Można powiedzieć, że źle zaczęliśmy — wymamrotałam, z całych sił starając się zachować spokój, chociaż w środku cała się gotowałam.
— Przy Denise już nie jesteś taka gadatliwa? — Uśmiechnął się pod nosem. — Wczoraj było zupełnie inaczej.
— A ty nie mogłeś powstrzymać się od dotykania tego wytapetowanego aniołka — odparłam sarkastycznie, natychmiast zaczynając go małpować — Spadłaś z nieba? Bo wyglądasz jak anioł.
— Ktoś tutaj ma problemy z zazdrością — syknął, spoglądając mi prosto w oczy. — Pewnie zawsze szalejesz z zazdrości, co?
— Jesteś strasznym—
— Wystarczy! — krzyknęła pani Denise. — Przestańcie zachowywać się jak dzieci. Na miłość boską, oboje macie osiemnaście lat. Ogarnijcie się.
Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej, prawdopodobnie wyglądając jak dziecko, któremu nie kupiono wymarzonej zabawki. Naprawdę chciałam się stamtąd wydostać — jedzenie wymiocin wydawało się cudowną perspektywą w porównaniu do spędzenia dwóch miesięcy z Lukiem.
Jednak jeżeli bym wyszła, pozwaliby mnie i wsadzili do więzienia na dziesięć lat. Szczęście, powinnoś być wdzięczne, że nie jesteś prawdziwą osobą, bo leżałobyś już pod ziemią.
— To tylko siedemdziesiąt dwa dni, przynajmniej zachowujcie się przy sobie neutralnie. Nie chcę, żebyście kłócili się publicznie. Żadne z was nie chce zobaczyć mnie, gdy jestem zła, zrozumiano?
Oboje szybko przytaknęliśmy, a uśmiechy zeszły nam z twarzy.
— Teraz, kiedy już się uspokoiliśmy, możemy w końcu porozmawiać. Jestem pewna, że oboje jesteście świadomi tego, co będzie działo się przez następne trzy miesiące. Będziecie zakochaną parą... Luke, przestań robić taką minę... Żeby twój wizerunek podrywacza zniknął. A teraz pora na to, jak się poznaliście. We wszystkich wywiadach powiecie, że poznaliście się na Meet & Greet, bo twoja siostra jest fanką. Spotkaliście się tam i od razu coś między wami zaiskrzyło. Wasza pierwsza randka była spokojna, kupiliście lody i spacerowaliście po plaży, gdzie Luke cię pocałował. Tak po prostu. Musicie trzymać się tej historii, okej?
Żadne z nas nie odpowiedziało, w wyniku czego pomieszczenie pogrążyło się w niekomfortowej ciszy. Oczywiście, że nie było okej! Utknęłam z tym aroganckim, zapatrzonym w siebie idiotą! I sądząc po wyrazie twarzy Luke'a, jemu też nie podobał się ten pomysł.
— Wezmę wasze milczenie za zgodę. Zanim pójdziecie, jeszcze jedna rzecz. Tori, będziesz razem z Janoskians na spotkaniach w LA, Los Vegas, Anglii i Brazylii. Teraz bawcie się dobrze, a jeśli zaczniecie robić jakieś afery, ja od razu się o tym dowiem.
— Dobrze, mamusiu — mruknął sarkastycznie.
— Możecie już iść. — Kobieta zignorowała jego komentarz, a ja po jej słowach niepewnie opuściłam biuro. Zaczynało mi się tam ciężko oddychać.
— Chodź, musimy już iść, bo inaczej spóźnimy się na lotnisko. — Luke nawet na mnie nie spojrzał, kiedy w milczeniu ruszyłam za nim, ciągnąc walizkę. Będzie ciekawie...
☁
Pierwszą osobą, jaką poznałam po wyjściu z budynku, była Jasmine Hunters — stażystka, o której mówiła mi pani Denise. Kiedy tylko ją zobaczyłam, mój brak pewności siebie zmniejszył się o dobre dziesięć procent. Miała długie, złocisto-brązowe włosy, które opadały jej falami na plecy. Ubrana była w krótką, koronkową koszulkę odsłaniającą jej opalony brzuch, dżinsy oraz zwykłe czarne conversy.
Luke zniknął w czarnej limuzynie, kiedy tylko wyszliśmy na zewnątrz, za co byłam mu niezwykle wdzięczna. Przynajmniej nie będę musiała widzieć jego twarzy chociaż przez kilka minut.
— Ty musisz być Tori. — Szatynka podbiegła do mnie i przyciągnęła do uścisku. — W końcu jakaś dziewczyna, która nie ma pięciu lat!
Uśmiechnęłam się na to zdanie.
— Chyba już trochę z nimi podróżujesz, co?
Skinęła głową, uśmiechając się szeroko.
— Właściwie to jestem tylko ja i ich piątka. — Zniżyła głos i zaczęła szeptać mi do ucha. — I niezliczona liczba dziewczyn, które Luke przyprowadza każdej nocy.
Natychmiast przewróciłam oczami. Nienawidziłam takich chłopaków jak Luke i oczywiście, życie jak zwykle dało mi to, czego chciałam!
— Chodź, przedstawię cię. — Jasmine złapała mnie za rękę i wepchnęła do środka samochodu. Jeżeli będą podobni do Luke'a, to chyba będę spała z szeroko otwartymi oczami.
☁
Okazało się, że chłopaki nie są do niego ani trochę podobni. Prawie dostałam zawału, kiedy uświadomiłam sobie, że Luke ma bliźniaka, jednak okazało się, że Jai jest przeuroczy i całkowicie różny od swojego brata. Był dość nieśmiały i spędzał większość czasu na pisaniu ze swoją dziewczyną, Laurą, która miała dołączyć do nas dopiero w Las Vegas.
Dowiedziałam się również, że Jasmine i Beau są razem, o czym nie wiedział nikt spoza nich, a szczególnie pani Denise, która najprawdopodobniej wpadłaby w szał, gdyby dowiedziała się, że jej stażystka spotyka się z jej klientem.
Byli naprawdę uroczą parą, która większość czasu spędzała na przytulaniu się, tak samo, jak teraz — aktualnie Jasmine siedziała na jego kolanach, śmiejąc się z czegoś, co powiedział Skip.
Ugh, co poszło nie tak z Lukiem? Każdy oprócz niego z kimś rozmawiał. On tylko siedział na fotelu, nic nie mówiąc.
— Luke, co jest? Ja byłbym przeszczęśliwy, gdybym mógł być z Tori. Jest gorąca. — Daniel uśmiechnął się pod nosem, na co się zarumieniłam. Brunet posłał mu spojrzenie.
— Nie jesteśmy razem — wymamrotał.
— Dzięki Bogu — odparłam, na co reszta zaczęła krzyczeć „dowaliła ci!". Pewnie doskonale widzieli, jak bardzo się nienawidzimy.
Kiedy zaparkowaliśmy przed lotniskiem, odruchowo wyjrzałam przez okno. Fanki krzyczały i próbowały wybić szyby w limuzynie. Moja klaustrofobia zdecydowanie nie cieszyła się z takiego obrotu spraw.
— Chodźcie, pora na to, by nowa para zrobiła wielkie wejście. — James poruszył brwiami, a ja i Luke otworzyliśmy drzwi.
— Teraz albo nigdy. — Brooks podszedł do mnie i splótł nasze palce. — Nie podnoś głowy i nie puszczaj mojej ręki.
— Och, teraz jesteś miły? — Parsknęłam, wstając. Moje serce przyspieszyło, bo te wszystkie dziewczyny wyglądały, jakby chciały zjeść chłopaków i zabić każdego, kto wejdzie im w drogę.
— Ledwo cię znam i już cię nienawidzę — syknął cicho.
— Zaufaj mi, to uczucie jest odwzajemnione. Teraz chodźmy, żeby jak najszybciej mieć to z głowy. Potem możemy wrócić do nieodzywania się do siebie.
— Brzmi cudownie. — Luke wyszedł z samochodu, posyłając swoim fanom szeroki uśmiech, a ja podążyłam za nim, nie puszczając jego dłoni.
Zabawa się zaczyna.
CZYTASZ
CHEATING ━ LUKE BROOKS
FanfictionTori Madeline była typową siedemnastolatką. Luke Brooks był członkiem znanej na całym świecie grupy, The Janoskians. Ich całkowicie różne życia się spotkały. Nie, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. To właściwie była to tylko nienawiść. Luke...