✗ twenty nine ✗

52 4 1
                                    


                 Zrobiłam to, co zrobiłaby każda dziewczyna. Uciekłam.

Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam dlaczego, gdzie się kieruję, nie wiedziałam zupełnie nic. Wiedziałam tylko, że chłopak, którego pragnęłam od miesięcy, właśnie stał przede mną i przywitał mnie zwykłym „hej".

I tak oto znalazłam się na środku drogi, pędząc do mojego domu ile sił w nogach. Fakt, że miałam szpilki i długą sukienkę wszystko utrudniał, ale w tamtym momencie to naprawdę mnie nie obchodziło.

Nagle z nieba rozległ się głośny huk i poczułam, że wkrótce zacznie padać deszcz.

Cudownie.

Czego chciał Luke? Nawet do mnie nie zadzwonił do mnie po tym, jak znalazłam go w łóżku z tą dziwką, a teraz po czterech miesiącach się pojawia i oczekuje, że rzucę mu się na szyję?

— Tori! Dlaczego uciekasz?! — Głos chłopaka wywołał dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa, a ja zamarłam, prawie się potykając.

Odwróciłam się i po raz pierwszy spojrzałam mu prosto w twarz. Jego policzki były czerwone od biegania oraz zimna, a idealnie dopasowany garnitur podarł się w niektórych miejscach.

— Dlaczego wróciłeś? Kilka miesięcy temu powiedziałeś, że mnie nienawidzisz. Nawet się nie pożegnałeś!

Skulił się i wbił wzrok w ziemię, a następnie zrobił krok do przodu. Zaczęła otaczać nas lekka mżawka.

— Tori, nie nienawidzę cię! Wręcz przeciwnie! Tyle razy chciałem powiedzieć ci, co czuję, ale nie mogłem tego z siebie wydusić!

— Przeczytałam list, który chciałeś wysłać Denise. — Odetchnęłam, a jego usta lekko się otworzyły. — Ale nigdy tego nie zrobiłeś. Dlaczego? Twoje uczucia zmieniły się w ciągu jednego dnia?! Byłam dla ciebie tylko kolejną dziewczyną?!

— Nigdy go nie wysłałem, bo myślałem, że nie chcesz ze mną być. Chciałem tylko, żebyś była szczęśliwa, nawet jeśli byłoby to beze mnie.

Moje serce biło jak szalone i kręciło mi się w głowie. W tamtym momencie spadł na nas deszcz, a moja suknia z każdą sekundą stawała się coraz cięższa od wody.

— A pytałeś mnie, czego ja chciałam?! Ponieważ powiem ci, Luke, że nie chciałam widzieć cię w łóżku z inną dziewczyną w noc mojego wyjazdu! — przekrzykiwałam wiejący wiatr i głośny deszcz. — Boże, dlaczego w ogóle wróciłeś?! Żeby powiedzieć, jak wspaniale było ci z dala ode mnie? Że możesz spać i całować się z kim chcesz? Czy, że...

— Wróciłem powiedzieć, że jestem w tobie zakochany! — krzyknął, uciszając mnie.

Kilka ostatni słów zapadło mi w pamięć. Nawet nie mogłam skupić się na własnych myślach, gdy Luke stanął przede mną. Deszcz zniszczył nażelowane włosy, które opadły mu na czoło, a jego przenikliwe oczy wpatrywały się prosto w moje.

— Po prostu mnie wysłuchaj. Odkąd tylko cię spotkałem, wiedziałem, że to coś innego. Tego dnia w centrum handlowym, nie rzuciłaś się na mnie tak, jak wszyscy pozostali. Po raz pierwszy w życiu miałem wrażenie, że widziałaś prawdziwego mnie: aroganckiego Luke'a Brooksa, a nie Luke'a Brooksa, gwiazdę, nawet jeśli mnie nienawidziłaś. Wszystkie twoje sarkastyczne uwagi i docinki doprowadzały mnie do szaleństwa. Nie bałaś się wyrażać własnego zdania. Przeszliśmy przez tak wiele, Tori! I wiesz co? Uwielbiałem to. Uwielbiałem każdą tę chwilę. Jeśli mógłbym przeżyć to wszystko od początku, zrobiłbym to tylko po to, by znowu móc być z tobą. To mnie denerwuje. Fakt, że stałem się taki wrażliwy przy tobie, ponieważ mam bardzo złe doświadczenia z miłością, o czym pewnie powiedział ci Beau, ta głupia papla. Próbuję powiedzieć, że jestem w tobie beznadziejnie zakochany i wiem, że się trochę spóźniłem, ale nie mogę przestać o tobie myśleć...

— Och. — Wykrztusiłam żałośnie i od razu przeklęłam się w myślach za tak głupią odpowiedź. W mojej głowie działo się tak wiele, że nawet nie mogłam nic powiedzieć. Słowa „Kocham cię" pulsowały w mojej głowie, zupełnie jak krew w moich żyłach.

Luke pokiwał głową rozczarowany.

— Chyba się spóźniłem. Umawiasz się z kimś? Bardzo przepraszam, już wracam.

Odwrócił się, a ja szybko złapałam go za pas, przez co szybko wrócił do poprzedniej pozycji. Wzięłam głęboki oddech i nadal ściskałam jego dłoń, nie chcąc jej puścić.

— Luke, poczekaj! — Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy, a ja byłam wdzięczna, że deszcz je maskował. — Jesteś idiotą! Każdego dnia zachodzisz mi za skórę i nikt nie drażni mnie tak bardzo, jak ty. Ale się nie spóźniłeś. Nigdy się nie spóźnisz, bo ja zawsze będę na ciebie czekała. To znaczy, mogłeś przyjechać odrobinę wcześniej, ale nie o to chodzi. Każdej nocy czytałam ten list, szukając spokoju, ale nie opuszczałeś moich myśli. Tak bardzo za tobą tęskniłam i tak bardzo cię kocham, Luke. Nawet nie wiem, co zrobimy, ani co powiemy Denise—

Nagle poczułam, jak wargi Luke'a uderzają o moje, a znajoma mieszanina iskier i emocji wypełniła mój brzuch. Całował mnie tak namiętnie, że zapomniałam, jak się oddycha. Wplotłam dłoń w jego mokre włosy, a on przyciągnął mnie do siebie, nie przerywając pocałunku. Przejmowałam się tylko tym, że w końcu byłam w jego objęciach.

Ale potem coś się wydarzyło.

Byłam taka oszołomiona, że sama ledwo rozumiałam sytuację.

Zapamiętałam tylko błysk samochodu zbliżającego się do nas, a potem to, że Luke mnie popchnął, przez co upadłam na pobocze.

I wtedy samochód uderzył w Luke'a.

Został uderzony z taką siłą, że przez kilka sekund był w powietrzu, a następnie uderzył o twardy asfalt.

Miał zamknięte oczy i się nie ruszał.

Ani o centymetr.

CHEATING ━ LUKE BROOKSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz