✗ sixteen ✗

63 5 0
                                    


                — Co? — krzyknęliśmy jednocześnie z Lukiem, patrząc na siebie w całkowitym szoku.

Brooks przeczesał włosy palcami, mamrocząc przekleństwa.

— To nie może być prawda! — krzyknęłam z szybko bijącym sercem. — Nienawidzimy się! To znaczy, często się całujemy, ale wciąż się nienawidzimy! To musi być jakiś głupi żart!

Ojciec Andrew, którego imię poznałam dosłownie kilka sekund temu, uniósł obie brwi i wyglądał, jakby chciałby być gdziekolwiek indziej tylko nie tutaj.

— Cóż, zgodnie z prawem stanu Nevada, to nie jest żart. Jesteście teraz mężem i żoną, gotowymi założyć nową rodzinę w ramionach Boga.

Luke prawie się zakrztusił, gdy usłyszał słowo rodzina.

— Chyba nie rozumiesz, ale z całym szacunkiem, słyszałeś ją! Nie jesteśmy szczęśliwą parą. Przez większość czasu się wyzywamy!

Szłam tuż obok chłopaka, posyłając ojcowi Andrewowi największy uśmiech, na jaki potrafiłam się zdobyć.

— Właśnie! To pierwszy raz, kiedy się w czymś zgadzamy! Zgadzamy się tylko odnośnie naszej nienawiści do siebie. Możemy po prostu zapomnieć, że te głupie dokumenty, które twierdzą, że jesteśmy małżeństwem, istnieją?

— I dla motywacji... — Luke, który szedł obok mnie, wyciągnął pięćdziesięciodolarowy banknot. Podszedł do kapłana i podał mu pieniądze.

— Luke! — pisnęłam, mężczyzna wyglądał na zawstydzonego. — Nie możesz go przekupywać!

— Ochrona! — zawołał ojciec Andrew, gdy Brooks zaczął krzyczeć, że zrujnował sobie życie, a Bóg nie chciałby, by umarł jako smutny człowiek.

Tak, to właśnie za niego wyszłam.

Taka dumna.

Ochrona musiała dosłownie wyciągnąć go na zewnątrz, a ja po prostu szłam za nim niczym zagubiony szczeniaczek. Potem zatrzasnęli nam drzwi przed nosem, zostawiając nas samych na chłodnych ulicach Las Vegas.

— Niezły początek miesiąca miodowego. — Uśmiechnęłam się, ale ten wyraz twarzy zniknął od razu, gdy brunet posłał mi gniewne spojrzenie.

— To twoja wina! „Napijmy się jeszcze raz, Luke!" — wyśmiał mój głos, na co uderzyłam go w ramię.

— Hej, kapłanie, weź moje pieniądze i możemy po prostu zapomnieć, że kiedykolwiek wziąłem ślub. Bo to ma sens.

Brooks oparł się o ścianę i zsunął po niej, chowając głowę w dłoniach.

— Denise nas zamorduje.

Moje oczy się rozszerzyły.

— Może zwolnić Jasmine! To wszystko nasza wina!

Luke jęknął i podszedł bliżej mnie.

— Wracajmy do domu, pani Brooks.

Moje oko drgnęło.

— Jeśli jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to cię zamorduję. Ugh, nie mogę uwierzyć, że w ogóle cię polubiłam!

— Ja też — mruknął. — Może to znak, że wszystko pomiędzy nami powinno być profesjonalne.

— Już na to za późno — wymamrotałam, a następnie się uśmiechnęłam. — Dlaczego to nam przytrafiają się takie rzeczy?!

Luke również się uśmiechnął i zaczął śmiać.

— Nie mam pojęcia.


CHEATING ━ LUKE BROOKSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz