— Co? — krzyknęliśmy jednocześnie z Lukiem, patrząc na siebie w całkowitym szoku.
Brooks przeczesał włosy palcami, mamrocząc przekleństwa.
— To nie może być prawda! — krzyknęłam z szybko bijącym sercem. — Nienawidzimy się! To znaczy, często się całujemy, ale wciąż się nienawidzimy! To musi być jakiś głupi żart!
Ojciec Andrew, którego imię poznałam dosłownie kilka sekund temu, uniósł obie brwi i wyglądał, jakby chciałby być gdziekolwiek indziej tylko nie tutaj.
— Cóż, zgodnie z prawem stanu Nevada, to nie jest żart. Jesteście teraz mężem i żoną, gotowymi założyć nową rodzinę w ramionach Boga.
Luke prawie się zakrztusił, gdy usłyszał słowo rodzina.
— Chyba nie rozumiesz, ale z całym szacunkiem, słyszałeś ją! Nie jesteśmy szczęśliwą parą. Przez większość czasu się wyzywamy!
Szłam tuż obok chłopaka, posyłając ojcowi Andrewowi największy uśmiech, na jaki potrafiłam się zdobyć.
— Właśnie! To pierwszy raz, kiedy się w czymś zgadzamy! Zgadzamy się tylko odnośnie naszej nienawiści do siebie. Możemy po prostu zapomnieć, że te głupie dokumenty, które twierdzą, że jesteśmy małżeństwem, istnieją?
— I dla motywacji... — Luke, który szedł obok mnie, wyciągnął pięćdziesięciodolarowy banknot. Podszedł do kapłana i podał mu pieniądze.
— Luke! — pisnęłam, mężczyzna wyglądał na zawstydzonego. — Nie możesz go przekupywać!
— Ochrona! — zawołał ojciec Andrew, gdy Brooks zaczął krzyczeć, że zrujnował sobie życie, a Bóg nie chciałby, by umarł jako smutny człowiek.
Tak, to właśnie za niego wyszłam.
Taka dumna.
Ochrona musiała dosłownie wyciągnąć go na zewnątrz, a ja po prostu szłam za nim niczym zagubiony szczeniaczek. Potem zatrzasnęli nam drzwi przed nosem, zostawiając nas samych na chłodnych ulicach Las Vegas.
— Niezły początek miesiąca miodowego. — Uśmiechnęłam się, ale ten wyraz twarzy zniknął od razu, gdy brunet posłał mi gniewne spojrzenie.
— To twoja wina! „Napijmy się jeszcze raz, Luke!" — wyśmiał mój głos, na co uderzyłam go w ramię.
— Hej, kapłanie, weź moje pieniądze i możemy po prostu zapomnieć, że kiedykolwiek wziąłem ślub. Bo to ma sens.
Brooks oparł się o ścianę i zsunął po niej, chowając głowę w dłoniach.
— Denise nas zamorduje.
Moje oczy się rozszerzyły.
— Może zwolnić Jasmine! To wszystko nasza wina!
Luke jęknął i podszedł bliżej mnie.
— Wracajmy do domu, pani Brooks.
Moje oko drgnęło.
— Jeśli jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to cię zamorduję. Ugh, nie mogę uwierzyć, że w ogóle cię polubiłam!
— Ja też — mruknął. — Może to znak, że wszystko pomiędzy nami powinno być profesjonalne.
— Już na to za późno — wymamrotałam, a następnie się uśmiechnęłam. — Dlaczego to nam przytrafiają się takie rzeczy?!
Luke również się uśmiechnął i zaczął śmiać.
— Nie mam pojęcia.
![](https://img.wattpad.com/cover/152592630-288-k440433.jpg)
CZYTASZ
CHEATING ━ LUKE BROOKS
FanfictionTori Madeline była typową siedemnastolatką. Luke Brooks był członkiem znanej na całym świecie grupy, The Janoskians. Ich całkowicie różne życia się spotkały. Nie, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. To właściwie była to tylko nienawiść. Luke...