✗ epilog ✗

73 4 1
                                    


— 6 lat później —

— Luke, dlaczego zasłaniasz mi oczy? — Zachichotałam. — Jeśli chcesz uderzyć moją głową o ścianę, to nie zawaham się, żeby cię ugryźć.

— Wow, jak udało mi się znaleźć dziewczynę, która tak bardzo we mnie wierzy? — zapytał sarkastycznie, rozbawiając mnie.

— Luke, mówimy o tobie. Facecie, który cały oblał się wodą, kiedy próbował umyć naczynia.

— Po raz setny, to był wypadek.

— Jasne, kochanie, jasne.

Dla tych, którzy się zastanawiają, moje życie zmieniło się od czasu wypadku Luke'a. Wydarzyło się bardzo dużo. Po pierwsze, Denise w końcu została zwolniona i od tamtego czasu jej nie widzieliśmy. Jasmine dostała pracę i teraz była oficjalną menedżerką Janoskians. Pomimo tego, że była bliska im wszystkim, była również twardym orzechem do zgryzienia i nawet nie potrafiłam zliczyć, ile razy krzyczała na Luke'a.

Dobre czasy, dobre czasy.

Moje nazwisko zostało oczyszczone. Luke i ja postanowiliśmy opowiedzieć fanom o całym skandalu ze zdradą, jednak niektórzy z nich nadal myśleli, że jestem z nim tylko dla pieniędzy. Większość jednak była bardzo wyrozumiała i cieszyła się z naszego szczęścia.

Pracowałam dla międzynarodowego magazynu o nazwie „This". Pisanie co miesiąc dla publiczności było dla mnie prawdziwym marzeniem, a wynagrodzenie było świetne.

Ale najlepsze jest to, że uczucie pomiędzy mną a Lukiem nadal było silne. Kupiliśmy razem mieszkanie w LA i pomimo tego, że często koncertował, wciąż miał dla mnie wystarczająco dużo czasu. Szczerze mówiąc, nie moglibyśmy być szczęśliwsi.

— Luke, możesz się pospieszyć? Dzisiaj wieczorem idziemy na kolację do Jasmine. — Próbowałam odsunąć ręce z moich oczu, ale jego uścisk był zbyt silny.

— Mieszkają po drugiej stronie ulicy — zauważył.

Beau i Jasmine pobrali się w zeszłym roku i zaskoczeniem nie było, kiedy w zeszłym miesiącu dorobili się dziecka. Tristian zdecydowanie przydał się do ojca. Matko, ile to dziecko potrafiło narobić kłopotów. Poprosili mnie i Luke'a o bycie rodzicami chrzestnymi za kilka miesięcy.

Jai i Laura udawali obrażonych, kiedy to nie oni zostali o to poproszeni, a ja i Luke zawsze przechwalaliśmy się, że jesteśmy lepszą parą. Oczywiście, to nie była prawda. Jai i Laura byli najcudowniejszą parą wszechczasów.

— Dobra, już prawie jesteśmy. — Luke przestał prowadzić mnie korytarzem naszego mieszkania. Otworzył drzwi do naszej sypialni i wepchnął mnie do środka, więc pewnie stałam na środku pokoju.

— Mogę już otworzyć oczy? — zapytałam z nadzieją, a on zabrał swoje ręce.

— Ty i to twoje narzekanie. Jeszcze nie otwieraj. — Słyszałam po jego głosie, że się uśmiechnął, na co jęknęłam.

Słyszałam, jak chodzi po pokoju, dopóki w końcu nie pozwolił mi ich otworzyć. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do światła, mogłam powiedzieć, że zdecydowanie się tego nie spodziewałam.

Płatki róż były rozsypane po całej sypialni, pokrywając prawie wszystko. Oboje staliśmy w środku serca z zapalonych świeczek, a po drugiej stronie pokoju wisiał sznurek z naszymi zdjęciami.

— Zapomniałam o rocznicy? — mruknęłam osłupiała i zszokowana tym widokiem.

Luke pocałował mnie na policzek, po czym uklęknął na jedno kolano. Moje serce przestało bić, gdy zobaczyłam, jak wyciąga z kieszeni małe pudełko.

Och, szczęście, niech to nie będą kolczyki czy coś.

— Victorio Madelyn, sprawiasz, że jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Za każdym razem, gdy wracam z pracy, chcę tylko spędzać z tobą jak najwięcej czasu. Jesteś najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła i wiem, że zdecydowanie jestem spoza twojej ligi, ale czy uczynisz mi zaszczyt... — przerwał, by otworzyć pudełko i odsłonić piękny pierścionek. Wbiłam w niego wzrok, zaczynając przyglądać się wszystkim szczegółom. Był prosty, srebrny z niewielkim kamieniem ozdobionym białymi i różowymi diamencikami. — I zostaniesz moją cudowną żoną, aby mógł miłować, chronić i zawstydzać cię, dopóki śmierć nas nie rozłączy?

Zamarłam i zaczęłam patrzeć mu prosto w oczy. Nagle zaczęłam się śmiać.

— Panie Brooks, czy w ogóle musisz pytać? Oczywiście, że odpowiedź to tak! Milion razy tak!

Luke szeroko się uśmiechnął i założył pierścionek na moją lewą rękę. Następnie wstał, podnosząc mnie za talię i delikatnie całując.

— Tak bardzo cię kocham.

Już miałam odpowiedzieć, kiedy nagle do pokoju wpadły trzy osoby.

— Zgódź się! — krzyknęli Beau, Laura i Jai, ale stanęli w miejscu, kiedy zobaczyli, że trochę się spóźnili. Luke mnie odstawił i popatrzył na członków naszej małej rodzinki.

— Um, coś przegapiłam? — Uniosłam brew, a brunet się skulił.

— Wziąłem ze sobą grupę wsparcia, gdybyś się nie zgodziła. Uznaj to za plan B. — Uśmiechnął się pod nosem, a ja zachichotałam.

— Gratulacje! — pisnęła Laura, ale Jai złapał ją za rękę i wyciągnął na zewnątrz.

— Przepraszam, że zniszczyliśmy tę chwilę. — Zaśmiał się Beau, posyłając nam buziaka. — Nie spóźnijcie się na obiad, bo Jasmine się wkurzy.

— Aye, aye, kapitanie — wymamrotaliśmy jednocześnie z Lukiem i przybiliśmy sobie piątki.

— Ugh, nienawidzę, kiedy to robicie. — Jai przewrócił oczami, a my zaczęliśmy się śmiać, kiedy już wyszli.

— Gdzie skończyliśmy, pani Brooks? — Luke uśmiechnął się pod nosem i zaczął całować moją szyję.

— Nigdy nie znudzi mi się słuchanie tego. — Odchyliłam głowę, kiedy prowadził mnie w stronę łóżka.

— A mi nigdy nie znudzi się mówienie tego — mruknął pomiędzy pocałunkami.

— Kocham cię. — Odsunęłam się od jego ust, by móc popatrzeć mu w oczy. — I mam ogromne szczęście, że mogłam cię zdradzić.

Luke się zaśmiał.

— Matko, zdecydowanie jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, czyż nie?

— Normalność jest przereklamowana.

Zachichotałam i pocałowałam jego nos, a on zaczął zostawiać ślady na mojej szyi. Ten chłopak zdecydowanie znał moje słabe strony.

— Powinniśmy już zacząć się szykować.

— Ale?

— Ale róbmy to dalej.

— To moja dziewczyna. — Uśmiechnął się pod nosem, a następnie objął mnie ramionami i zaczął całować.

I po raz pierwszy wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.

A przynajmniej, dopóki znowu za bardzo się nie upijemy.

CHEATING ━ LUKE BROOKSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz