W przychodni

1.8K 146 115
                                    

Sebastian nie marnował ani sekundy. Podniósł Ciela i natychmiast użył swoich gay demon powers by jak najszybciej dostać się do przychodni Undertakera. Nie pozwoli żeby jego jedzenie się zmarnowało.
-Ugh.. S-Sebastian to.. to tak bardzo boli.. - Powiedział Ciel gdy szybowali już w powietrzu nad Londynem.
-Zaraz będziemy na miejscu poczekaj jeszcze chwilę.- Odpowiedział kamerdyner.
Ciel uśmiechnął się mimo że na jego twarzy widać było ból.
-Czy mi się wydaje czy się odchamiasz?- zapytał demona
-Nah, po prostu się dzisiaj jeszcze nie najebałem.- przerwał tę jakże romantyczną chwilę.- No, już jesteśmy na miejscu.
Sebastian wylądował tuż przed drzwiami do Undertakiera po czym je otworzył i przekroczył ich próg niosąc Ciela na pannę młodą.
-He he he~ kogo my tu mamy? Mój ulubiony ciężarny męski wybryk natury? - Przywitał się położny
- Siema- Zaczął Seba- Coś jest nietak z moją candy. Zbadasz mu bachora?
- Jasne, połóż go na kozetce.

Na czas badań Seba został wyproszony z gabinetu. Słyszał tylko stłumione przez drzwi ciche krzyki Ciela. Musiał przyznać, że trochę się martwił o tego małego kurwia. Zdenerwowany siedział w poczekalni na niewygodnym krześle i czekał na jakikolwiek znak, że może wejść do środka. Po około kwadransie drzwi lekko się uchyliły i na korytarz wyszedł zmartwiony Undertaker.
- Co z nim?- zapytał Sebastian spięty w chuj.
- Bardzo mi przykro...
Kurwa.
-CO JEST? MÓW!
Undertaker jeszcze chwilę stał w bezruchu jakby zbierał myśli.
- Niestety muszę Pana poinformować, że pański partner poronił a zaraz potem sam umarł. Bardzo mi przykro.
Sebastianowi zawalił się cały świat. Nie widział już sensu swojego istnienia. Stracił dziś swoje nienarodzone dziecko oraz miłość swojego życia. Już nic nigdy nie będzie dla niego takie samo. Świat stał się szary a wszystko wokół stało się jakby ponure i nieciekawe. Nie czuł zapachów. Nie słyszał dźwięków. Barwy straciły dawny blask. Osuną się na kolana w geście poddania i złożył twarz w ręce. Łzy zaczęły napływać do jego oczu niekontrolowanie. Nie panował nad sobą. Cierpienia nim zawładnęło.
-AAAAAaaaAaaaaa!!- Sebastian sam już nie wiedział czy dźwięk który właśnie wydobył się z jego wnętrza to krzyk czy płacz. Może jedno i drugie. To i tak nie miało już dla niego znaczenia. Stracił wszystko. Opadł na podłogę i leżał bez znaku życia. Nic go już nie obchodziło. Nic nie miało znaczenia. Mógłby zniknąć tu i teraz. Nie obraziłby się na taki los.



-Ej, nie no ja tylko żartuje. Ciel właśnie urodził zdrowego i silnego dzidziusia. Chcesz zobaczyć swoje dziecko? Hehe~- Powiedział pełen entuzjazmu Undertaker.
Sebastian podniósł się z podłogi i natychmiast popędził na porodówkę wymijając tego chorego pojeba Undertakera. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-Ciel!- krzyknął a z jego oczu ponownie popłynęły łzy. Tym razem szczęścia.
- Co się tak szczerzysz debilu?- Odparł panicz- To nienaturalne w twoim wykonaniu. Wiesz skąd mi to dziecko wyszło?
- Nie chcę wiedzieć. - Powiedział Michaelis i wziął w objęcia Ciela oraz ich nowonarodzone dziecko. - Jak je nazwiemy?
- To chłopiec. Co ty na Levi?
- To bardzo piękne imię. Pasuje do niego bo jest taki mały.

WPADKA | SebaCiel | YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz