Ciel i Sebastian postanowili urządzić przyjęcie dla swoich przyjaciół, by ogłosić im wspaniałą nowinę, że biorą ślub.
Pierwszy przyjechał Alois z Claudem i Hannah. Kamerdynerzy wyglądali jak zawsze, Alois tak jak mała dziwka czyli w sumie też jak zawsze.
- O kurwa, Cwel jednak żyjesz. Szkoda.- Przywitał się Alois
- Sebastian na chuj ich zaprosiłeś?-Spytał kulturalnie Ciel
- No, sam powiedziałeś, że musimy to ogłosić wszystkim znajomym. Sąsiedzi też się liczą c'nie?
- Jprdl, dobra nie ważne. Goście to goście. Czujcie się jak u siebie w domu.
Po ostatnim zdaniu Ciela Alois ku zaskoczeniu wszystkich bardzo głośno pierdnął
-No co? W domu zawsze tak robię.
- To była taka metafora wieśniaku- Odezwał się Claud.Następna przyjechała Madam Red z Grellem i Elizabeth.
- Sieruuu ~
- O nie. Sebastian BŁAGAM powiedz, że jej nie zaprosiłeś.
- Zaprosiłem ją.
- kurwa.
- Sieru~ Ale słodko wyglądasz. Ale czy mi się wydaje czy troszkę przytyłeś? 0.0
- Eeee.. Wydaje ci się? Ha ha. - Zestresował się hrabia
- Mhm. No cóż pewnie tak haha. Serio mogłabym przysiąc, że jesteś w ciąży.
- HAHAHAHA - Śmiech Ciela nie brzmiał ani trochę naturalnie. Przypominał bardziej histerię. - ŚMIESZNY ŻART LIZZY.
- Ja nie żartuję, serio tak wyglądasz haha ~
- Dobra wystarczy już Elizabeth, daj mi się przywitać z siostrzeńcem.
- Dobrze ^^ więc pójdę udekorować salę na przyjęcie~
Elizabeth odbiegła nie odwracając się.
- Ciel, mój siostrzeńcu uwu
- Eee? Ciociu co znaczy "uwu"?
- Nie zrozumiał byś tego Ciel
-Ok? - Ciel nie miał pojęcia co się w tej chwili odjebało. - Masz ładne ubranie, takie.. Czerwone?
- Ta, dzięki. Ty za to wyglądasz tak sobie. Serio zgrubłeś.
- Hahaha - Zabij się pomyślał Ciel. - Zapraszam na salę balową. Jestem pewien, że Elizabeth skończyła już dekorować.
- Oczywiście uwuNastępny przyszedł Undertaker z Williamem jak zawsze mieli przy sobie kosy urodzin, które nosili wszędzie ze sobą. Nigdy nie wiadomo kiedy będzie trzeba odebrać jakiś poród, prawda?
- He he he~ - zaśmiał się Undertaker w ten swój specyficzny sposób. - Siema skurwysyny jak tam wasz dzidziuś?
Ciel na ostatnie słowo wszytko się zerwał i zakrył mordę pogodnego położonego
- Nie tak głośno!!!!
- OK, sorka.
- spoko.
William po usłyszeniu ich konwersacji wyskoczył przez okno i już nie wrócił.Gdy wreszcie wszyscy dotarli do posiadłości i siedzieli już przy stole. Sebastian zastukał w filiżankę łyżką przerywając gwarę która chwilowo zawładnęła tym pomieszczeniem.
- Ehem, ja i Ciel chcielibyśmy coś ogłosić.
Ciel odsunął swoje krzesło od stołu a Sebastian stanął za nim i położył mu ręce na ramionach. W sali balowej była niemalże grobowa cisza.
Ciel głośno westchnął po czym otworzył usta gotowy wyznać wszystkim zebranym co łączy go z kamerdynerem.
- Ja i Sebastian jesteśmy zaręczeni.
Po tych słowach przez krótką chwilę wszyscy siedzieli skrindżowani w szoku. Jedyną osobą, która okazywała entuzjazm była Madame Red.
- JEJKU JAKIE TO UROCZE UWU BĘDZIECIE MAŁŻEŃSTWEM!! UWIELBIAM YAOI!!! OWO
-Eee, jasne. - Nie mam pojęcia co to znaczy Pomyślał Ciel.
Goście nie chcąc robić obciachu poszli w ślad Madame Red i zaczęli gratulować parze. Tylko Elizabeth siedziała nadal na swoim miejscu z martwym wyrazem twarzy.Nareszcie zaczęła się prawdziwa impreza. Nie minęło 15 minut a Sebastian już był pijany w cztery dupy. Ciel z wiadomych przyczyn nie mógł się najebać. Dlatego patrzył tylko jak jego narzeczony powoli przekracza wszelkie granice patologii.
- Sieeeruuu~- Odezwała się największa kurwa w mieście, Elizabitch. Poważnie, chyba nie było chłopa we wsi, któremu jeszcze nie ciągnęła. Ale przed Cielem zawsze udawała niewiniątko.
- O kurwa. - Powiedział Ciel pod nosem. Będzie miał przejebane, jeśli ta psycholka będzie o niego zazdrosna a jej reakcja na dzisiejszą nowinę nie była zbyt pozytywna. W końcu był czas kiedy ze sobą chodzili. Przestali dlatego, że Cielowi podczas stosunku z nią nigdy nie stawał. Wtedy też panicz odkrył, że pociągają go jedynie demony o nieokreślonym wieku z tendencjami sadystycznymi.- Czeeeść, Lizzy.. moja dobra przyjaciółko. - Bardziej sztucznie chyba nie mogło to już brzmieć.. No ale mówi się chuj.
- Sieru~ Naprawdę bardzo się cieszę, że ty i Sebas- chan jakoś układacie sobie życie.
- Och, doprawdy?
- Nie. Jestem zazdrosna. A Sebastian wkrótce pożałuje, że się w ogóle urodził.- Powiedziała złowrogo mała zazdrośnica. Ciel jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie
- hehe, taaak bardzo śmieszny żart, Lizzy - powiedział zakłopotany
- Ja nie żartuję, Ciel. Wyłuskam mu jaja z wora i zrobię z nich jajecznicę.Ciel uśmiechnął się po raz ostatni do byłej nadal udając, że odebrał to jako żart. Później ostrzeże Sebę. Pora porozmawiać z innymi gośćmi.
Panicz przechodził sobie spokojnie po korytarzu rezydencji. Szedł w stronę sali z grami do, której udała się już większość gości. Nagle usłyszał jakieś podejrzane dźwięki z łazienki obok. Od razu rozpoznał w tych jękach głos Sebastiana. Ale był tam ktoś jeszcze. Nie był pewien kto. Ale był pewien, że zna ten głos. Ciel próbował otworzyć drzwi. Cholera. Pomyślał. Zamknięte na klucz.
- Sebastian, jesteś tam?- Zapytał. Nagle wszystkie dźwięki ucichły. O nie, dowiem się co się tam odpierdala choćbym miał rozwalić te drzwi. - Sebastian, wiem że tam jesteś. Otwieraj w tej chwili!
- Przepraszam, hrabio czy ma Pan jakiś problem?- Zapytał Bard, który zupełnie przypadkiem przechodził właśnie tym korytarzem z miotaczem ognia.
- O! Bard, pomożesz mi? Potrzebuję żebyś spalił te drzwi.
CZYTASZ
WPADKA | SebaCiel | Yaoi
Hayran KurguPiękna i wzruszająca opowieść o tym jak Sebastian i Ciel zostają rodzicami