Po powrocie do domu od razu spotkałam się z krzywym spojrzeniem brata. O co mu znowu chodzi?
-Co?-zapytałam otwierając lodówkę
-Gdzie byłaś?-zapytał
-W szkole, a gdzie indziej?-odpowiedziałam pytaniem
-Z tego co wiem dopiero teraz powinnaś kończyć lekcje-odpowiedział
-Znasz mój plan na pamięć?-zaśmiałam się.
-Chciałem po ciebie przyjechać...ale widzę, że miałaś inne plany. Rano masz problem z tym, że nie chodzę do szkoły, a sama nie jesteś lepsza.-odpowiedział
-Dobra, źle się czułam. Wyszłam z ostatnich lekcji. Zadowolony?-odpowiedziałam
-Co ci niby jest? Nie wyglądasz na chorą-zakpił
-A jak wygląda osoba chora?-odpowiedziałam
-Co ty jesteś taka rozdrażniona, chłopak cię rzucił?-zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Jaki chłopak?-zapytałam unosząc jedną brew
-Nie mów, że masz 17 lat i jeszcze nie masz chłopaka-zaśmiał się.
-A tobie co do tego?! Zajmij się sobą może, co?-odpowiedziałam po czym ruszyłam na górę, aby uniknąć sprzeczki z bratem.
-Przychodzą dzisiaj do mnie koledzy, więc trzymaj ręce przy sobie, żebyś nie narobiła mi wstydu!-zawołał za mną.
Nie ukrywam, zdenerwowało mnie to. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
-Czy kiedyś zrobiłam ci wstyd?-zapytałam
-Nawet tego nie zliczę. Młodsza rozpuszczona siostra, w dodatku cnotka. Może być większy wstyd?-zaśmiał się nie robiąc sobie nic z mojego oburzenia.
-Słucham?! Może wolałbyś żebym była puszczalska i fałszywa jak te twoje panienki?!-odpowiedziałam unosząc się.
-Phi...i o co się tak denerwujesz? Ktoś ci powiedział jak jest, a ty od razu robisz awanturę. Skończ ten cyrk i idź do siebie. A! I jak będą chłopcy to nie wychodź z pokoju.-powiedział po czym wyminął mnie i poszedł na górę.
Łzy napłynęły mi do oczu. Robbie jest jedyną osobą jaką mam, a czuję się jakbym była zupełnie sama, kiedyś tak nie było. Kiedyś był inny...Koledzy Robbiego już kilka godzin siedzą na dole, słuchać tylko ich krzyki i śmiechy. Z tego co wiem, mama wróci dzisiaj bardzo późno, więc pewnie przez jakiś czas będą siedzieć, a ja zrobiłam się głodna. Dodatkowo nudziło mi się. Szkoda, że nie wzięłam
numeru od Woody'ego. Zeszłam na dół do kuchni.
-Hej...-przywitałam się przez co spojrzenia chłopców wylądowały na mnie.
-Oo, Alex'a! Chodź do nas!-zawołał jeden ze stulejarzy siedzących w jadalni
-Jestem Adeline-odpowiedziałam-I dzięki, ale wychodzę-powiedziałam.
-Gdzie ty niby wychodzisz?-zapytał Robbie.
-Na spacer, a co? Interesuje cię to?-zapytałam
-Nie specjalnie-odpowiedział na co grupa chłopaków wybuchła śmiechem.
Serio? Takie to śmieszne? Przewróciłam oczami i wyszłam
z pomieszczenia. Przy wyjściu spotkałam wysokiego bruneta.
-hej...-przywitałam się krótko.
-Hej! Adeline, tak?-zapytał przez co się odwróciłam w jego stronę.
-Tak, znamy się?-zapytałam
-Nie, ale Robbie mówił, że ma siostrę, zgaduję, że to ty-odpowiedział z uśmiechem. Miał duże niebieskie oczy, i kilka piegów na nosie, dosyć nietypowa uroda.-Tak w ogóle to jestem Roo-dodał wyciągając dłoń w moją stronę.
-Miło mi-uśmiechnęłam się delikatnie po czym uścisnęłam dłoń na znak nowej znajomości.
CZYTASZ
Jak najdelej stąd (WSTRZYMANE)
Mystery / ThrillerNastoletnia Adeline poznaje niepełnosprawnego chłopaka. Woody-chłopak z metalową nogą pomaga dziewczynie cieszyć się małymi rzeczami. Adel ciągle kłóci się ze swoim bratem Robbim, a do tego jej rodzice się rozwodzą. Dziewczyna w przeszłości chorował...