Przyjedziesz?

214 16 2
                                    

Dopiero kiedy dotarłam do domu zobaczyłam, że mam mnóstwo nieodebranych połączeń od mamy.
-Gdzie ty byłaś?!-usłyszałam zaraz po tym jak zamknęłam drzwi frontowe
-Przejść się...-odpowiedziałam kobiecie
-O tej porze?!-powiedziała widocznie zdenerwowana
-O co ci chodzi, mamo? Przecież żyję...-odpowiedziałam wymijając mamę w drzwiach.
-Robbie powiedział, że wyszłaś bez słowa. Martwiliśmy się-powiedziała idąc za mną. Na jej słowa gwałtownie się odwróciłam
-Martwiliście? Ty i kto jeszcze? Bo chyba nie mówisz o Robbiem-prychnęłam
-Co cię tak dziwi? To twój starszy brat. Boi się o ciebie, to chyba normalne...-powiedziała pewna swoich słów, ja tylko przewróciłam oczami
-Byłoby normalne gdyby moim starszym bratem nie był Robbie...-powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Przechodząc obok pokoju brata słyszałam śmiechy, więc uznałam, że sprawdzę czy koledzy aby na pewno sobie już poszli. Bez pukania weszłam do pomieszczenia.
Na kanapie siedziała trójka chłopaków z browarami w rękach, Robbie leżał na łóżku podpierając się na łokciu.
-A ty tu czego?-zapytał. Widziałam, że jest pijany.
-Opiłeś się?-zapytałam mimo, że znałam odpowiedź
-No co ty...-powiedział na co koledzy wybuchli nieuzasadnionym śmiechem.
Spojrzałam na nich.
-Mama nie może was zobaczyć...-powiedziałam. Mimo, że mam ogromny żal do brata za...właściwie to za wszystko to uznałam, że będę go kryć.
-Będziemy cicho...-wymruczał jakiś blondyn po czym mój brat zaczął się głośno śmiać. Tak...będą bardzo cicho.
-Wy panowie musicie się już chyba zbierać...-powiedziałam. Jeden z nich wstał z kanapy ale nie ustał na nogach i szybko opadł na ziemie robiąc przy tym dużo hałasu.
-Co się tam dzieje?-zawołała mama z dołu.
-Nic, nic. Spadło mi coś-krzyknęłam nerwowo. Nie mogę ich teraz tak po prostu wyrzucić. Chwyciłam telefon brata, on nawet się nie zorientował. W kontaktach znalazłam Roo-nowo poznanego przeze mnie kolegę Robbiego. Zadzwoniłam.
-Halo? Roo?-powiedziałam do telefonu.
-Tak...Robbie? Masz jakiś inny głos-zaśmiał się chłopak
-Nie to Adeline. Poznaliśmy się dzisiaj...jestem siostrą Robbiego-powiedziałam trochę się wstydząc, sama nie wiem czego.
-Pamiętam...hej-powiedział-Coś się stało?-dodał
-Koledzy Robbiego się opili, a moja mama nie może ich zobaczyć. Sama sobie nie poradzę...przyjedziesz? Tylko tak dyskretnie...-powiedziałam
-Hmm...no dobra. Będę za jakieś 15 minut-odpowiedział
-Ok, drzwi zostawię otwarte. Wejdź i ich wyprowadź, a ja zabiorę gdzieś mamę, żeby się nie zorientowała.-powiedziałam
-Dobra, za chwilę będę, cześć-powiedział po czym się rozłączył. Zeszłam na dół do mamy, kobieta siedziała przy stole „zawalona papierami"
-Mamo, chodź pokażę ci coś w ogrodzie-powiedziałam
-Teraz? Jest środek nocy, a popatrz ile jeszcze mam pracy-powiedziała
-Jak zwykle...-powiedziałam zawiedziona. Kobieta westchnęła po czym wstała od stołu.
-No dobrze...ale szybko-powiedziała i wyszłyśmy na ogródek.
-Spójrz w górę-powiedziałam na co kobieta uniosła wzrok.
-No i co?-zapytała obojętnie
-Zrób trzy wydechu i spójrz jeszcze raz. Mama spojrzała na mnie dziwnie.-No dalej-dodałam. Blondynka wykonała moje polecenie.
-Spójrz na niebo...na te gwiazdy...na księżyc...-powiedziałam spokojnie. Ku mojemu zdziwieniu mama nie zadawała pytań tylko ponownie uniosła wzrok i patrzyła w górę. Po chwili zobaczyłam, że zamyka oczy.
-Wiesz Adel...czasami sobie myślę, że to za dużo. Praca, dom, rozwód...Robbie sprawia tyle problemów.-zaczęła
-I tak jesteś bardzo silna. Nie każdy by podołał-powiedziałam kątem oka spoglądając na podjazd na którym stało już auto Roo.
-Tylko jak długo? Każdy ma swoje granice-odpowiedziała.
-Na szczęście masz...-nie dokończyłam bo przerwał mi dźwięk tłukącej się butelki.
-Co to było?-powiedziała kobieta nagle wracając do wcześniejszej pozycji. Spojrzała w stronę domu.
-To pewnie Robbie, nie przejmuj się...-powiedziałam, lecz w pewnym momencie lekko drżał mi głos.
-Jego zostawić samego...-powiedziała po czym ruszyła w stronę domu.
-Czekaj!-powiedziałam gwałtownie na co kobieta się odwróciła.
-Chciałam ci...opowiedzieć...poznałam
dzisiaj nowych sąsiadów. Przeprowadzili się z Kanady-powiedziałam
-Tak? Gdzie mieszkają...-zapytała zaciekawiona
-Może z trzy domy dalej...bardzo sympatyczni ludzie-powiedziałam
-Może wybierzemy się tam...warto poznać nowych sąsiadów. Zaniesiemy ciasto...-mówiła
-Tak, świetny pomysł-powiedziałam po czym zauważyłam, że na podjeździe nie ma już auta Roo, więc możemy wracać.
-Chodźmy do domu, bo trochę chłodno...-dodałam

Jak najdelej stąd (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz