Nowi sąsiedzi

201 15 7
                                    

Następnego dnia rano od razu po śniadaniu zadzwonił dzwonek do drzwi. Robbie z łaską je otworzył po czym wychylił się zza framugi drzwi i zawołał mamę. Pewno to listonosz...czy ktokolwiek, ale Robbie to życiowy nieudacznik, więc wszystko zostawia mamie. Byłam ciekawa z czym tym razem mój brat nie mógł sobie poradzić, więc poszłam za blondynką.
-Woody?-powiedziałam zdziwiona widząc chłopaka z jego mamą.
-Mam nadzieję, że Was nie obudziliśmy. Chcieliśmy tylko Wam dać ciasto przywitalne. U nas w Ontario to norma, ale to już któryś dom z kolei gdzie się ludzie temu dziwią-zaśmiała się kobieta-O Adel! Faktycznie mieszkasz blisko...-dodała z uśmiechem
-Może wejdziecie? Poznamy się...-zaproponowała mama. Irytowało mnie, że Robbie wciąż patrzył na metalową nogę Woody'ego, szturchnęłam go, żeby się opamiętał, jednak on tylko popatrzył na mnie nic sobie z tego nie robiąc.
-Przecież tata przychodzi na obiad dzisiaj-powiedział Robbie co spotkało się ze zmieszaniem nowej sąsiadki. Jak można być tak niegrzecznym?!
-Nie nie, dziękujemy. Na pewno jeszcze będzie okazja. Miłego dnia!-powiedziała kobieta. Spojrzałam na smutną minę Woody'ego. Wiedziałam, że się zorientował, że mój głupi brat po prostu ma problem z jego niepełnosprawnością.
-Do zobaczenie!Woody...-powiedziałam krzywo się uśmiechając. Było mi tak okropnie głupio...
-Musiałeś?-zapytałam brata jak byliśmy już w kuchni.
-O co ci znowu chodzi?-zapytał
-Dobrze wiesz...co ci w nim przeszkadza?-zapytałam jak na razie spokojnie.
-Zadajesz się z tym kulawym kolesiem? Serio?-prychnął, co mnie zaczęło denerwować.
-A co w tym złego? To, że nie ma nogi nie znaczy, że ty jesteś od niego lepszy!-odpowiedziałam
-Nie uważam, że jestem od niego lepszy, ale...no Adel, wiesz o co mi chodzi. Typ nie ma nogi! Gdzie się z takim pokazać?-odpowiedział
-Jesteś beznadziejny. Dobrze, że ty jesteś w pełni sprawny, bo z twoim nadętym łbem ciężko by ci było...jakbyś musiał przeżyć to co on-odpowiedziałam.
-Ale o co ci chodzi? Przecież ojciec przychodzi na obiad, wiec nie kłamałem.-powiedział
-Chodzi o to, że jesteś zadufany w sobie! I wiesz? Przyprowadzę ich kiedyś na kolację i zobaczysz jacy to są wspaniali ludzie!-powiedziałam po czym ruszyłam zła w stronę schodów.
-Tylko mi nie mów, że się z nim umawiasz! Nie chce go tutaj widzieć, jasne?!-krzyknął za mną na co ja tylko przewróciłam oczami. Frajer.

Jak najdelej stąd (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz