Jak to powiedzieć?

162 13 1
                                    

Siedziałam jedząc śniadanie kiedy do domu weszła zadowolona mama.
-Gdzie byłaś?-zapytałam
-U ojca-odpowiedziała. Zdziwiło mnie to patrząc na fakt, że mama z tatą raczej nie maja dobrych stosunków.
-Po co?-zapytałam-I czemu jesteś taka radosna po spotkaniu z nim?-dodałam
-Mam dobry dzień. Twój głupi ojciec będzie musiał oddać mi ten dom-powiedziała triumfalnie podnosząc brew.
-To było oczywiste od początku-powiedziałam
-Angie zaczęła się wtrącać w nasze sprawy i mało brakowało a zostalibyśmy bezdomni.
Strasznie miesza ojcu w głowie...a ty...jesteś jego oczkiem w głowie...może mogłabyś jakoś nastawić pozytywnie ojca wobec nas...bo z tego co widzę to Patrick za bardzo wpuszcza swoją nowa dziewczynę do naszego życia-powiedziała mama. Jej pomysł był głupi. Ojciec jest dorosłym mężczyzną i wie co dobre, nie będę odgrywała scenek żeby „przekabacić" go na nasza stronę...
-To nie jest dobry pomysł-stwierdziłam
-Chcesz patrzeć jak ta kobieta odbiera nasze oszczędności?-zapytała mama z wyrzutem
-Tata na to nie pozwoli, a poza tym co niby miałabym robić?-zapytałam
-Spędzać z nim więcej czasu, sama widzisz, że tracicie z Robbiem kontakt z waszym tatą. Zmięknie mu serce i zobaczy, że rodzina jest ważniejsza niż jakaś małolata-powiedziała
-Małolata?-zdziwiłam się
-Jest młodsza od ojca o 7 lat. Mogą mieć jeszcze nawet dzieci-powiedziała jakby chciała mnie ostrzec. Trochę przeraziłam się tej wizji z dziećmi.
-Wątpię-powiedziałam mimo, że było to prawdopodobne
-Angie jest jeszcze młoda, każda kobieta chce mieć dzieci, no prawie każda, a ona ma dopiero po 30-tce, wiec nic nie stoi na przeszkodzie żeby założyć rodzine-stwierdziła mama
-Nie wiem, pomyśle-powiedziałam zastanawiając się jak mam odnowić kontakt z ojcem
-Pomyśl...A! Woody wrócił-powiedziała
-Wiem-powiedziałam bez entuzjazmu
-Nie cieszysz się?-zdziwiła się kobieta
-Cieszę, ale...nie ważne.-powiedziałam po czym wstałam od stołu i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Cały czas myślałam o Woody'm. Oczywiście nie chodzi o to, że nie ma nogi, nie przeszkadza mi to i nie dyskryminuje go to w moich oczach, ale...myślę, że nie warto psuć dobrej przyjaźni na rzecz nieodwzajemnionej miłości w związku. Usłyszałam pukanie do drzwi, pomyślałam, ze to mama, bo Rob nigdy nie puka, wchodzi jak do siebie.
-Proszę-powiedziałam
-Cześć-w drzwiach pojawił się Woody. Gdy go zobaczyłam od razu mina mi zrzedła. Dziwnie tak o kimś myśleć i nagle zobaczyć go kilka metrów od siebie.
-Hej, co tu robisz?-zapytałam z wymuszonym uśmiechem.
-Nudziło mi się i pomyślałem, że wpadnę. Twoja mama mnie wpuściła-powiedział wchodząc w głąb pokoju-Chyba mnie lubi-dodał
-Bez wątpienia-powiedziałam przyglądając mu się
-Wczoraj było jakoś tak niezręcznie między nami, nie sądzisz? Wiem, że to głupie, ale bardzo cię polubiłem i jeśli wydarzyło się coś nie tak...-w tym miejscu mu przerwałam
-Nie! Skądże...wczoraj był zwariowany dzień-skłamałam. Nic się wczoraj nie działo.
-Może mi o nim opowiesz?-zaproponował  chodząc po moim pokoju rozglądając się. Ja śledziłam uważnie każdy jego ruch.
-Nie ma o czym opowiadać. Byli koledzy Robbiego, jak zwykle narobili szumu-zaśmiałam się nerwowo. Zawsze tak reaguje jak kłamie, dobrze, ze Woody nie znam mnie na tyle dobrze żeby wyczaić moje kłamstwo.
-Może kiedyś spotkamy się razem?-powiedział po czym się odwrócił i na mnie spojrzał
-Ugh...to będzie trudna rozmowa...Woody...bo...ja...-jąkałam się. W końcu jak powiedzieć chłopakowi, że to friendzone?

Jak najdelej stąd (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz