Jest naprawdę wyjątkowy

199 15 5
                                    

Szłam ulicą zastanawiając się nad nową znajomością z Roo. Chyba jako jedyny z kolegów mojego brata nie zachowuje się w stosunku do mnie w taki bezczelny sposób. Do dzisiaj pamiętam jak kilka miesięcy temu, jak jeszcze walczyłam z depresją taki Eric, dobry kumpel Robbiego, zaczął się do mnie dobierać. Oczywiście nikt o tym nie wiedział, a ja uznałam, że postaram się zapomnieć, niestety takie rzeczy nie odchodzą z głowy, mało tego! One zostają do końca życia, trzeba się po prostu nauczyć z tym żyć. Tylko jak? Dla jasności, do niczego nie doszło, ale nawet zwykłe zaczepki czy niewinny dotyk potrafią pozostawić ślad na psychice nie do usunięcia...
Na tarasie Woody'ego świeciło się światło, pomyślałam, że może tam jest. Weszłam pewnym krokiem po schodkach.
-Woody?-zapytałam nie widząc jeszcze chłopaka
-Nie, a coś się stało?-odpowiedziała blondynka, jak mniemam mama chłopaka.
-Oo dobry wieczór-przywitałam się niepewnie-Przepraszam, myślałam że to Woody-dodałam i już miałam się wycofywać, ale kobieta mnie zagadała.
-Chwileczkę, zostań-uśmiechnęła się przyjaźnie.-Kolegujesz się z Woodym?-zapytała
-Dzisiaj się poznaliśmy-odpowiedziałam
-Fajnie, że już znalazł koleżankę-uśmiechnęła się-Usiądziesz?-zapytała spoglądając na fotel obok. Popatrzyłam niepewnie na nią, ale uznałam, że i tak nie mam gdzie iść, więc usiadłam.
-Może napijesz się soku?-zapytała
-Nie, dziękuję-odpowiedziałam po czym zapadła cisza. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Przeprowadziliśmy się z Ontario, mieliśmy dom na obrzeżach Toronto.-zaczęła
-Dlaczego się przeprowadziliście?-zapytałam-Jeśli mogę zapytać-dodałam szybko
-To nie jest temat tabu-zaśmiała się, ale po chwili nagle spoważniała- Mieszkaliśmy w dużym domu razem z moimi rodzicami, Woody miał problemy w poruszaniu się w nim, a na dodatek...nasza okolica była dosyć...ludzie nie potrafili przyzwyczaić się do odmienności Woody'ego. Codziennie słyszałam jak ludzie gadali za plecami, że Woody nie powinien przeżyć, że teraz się tylko męczy...podjęliśmy decyzję o wyprowadzce, chcieliśmy zacząć od nowa-powiedziała wpatrzona w jeden punkt. Nie za bardzo wiedziałam co powinnam powiedzieć, wiedziałam, że kobieta nie chce współczucia.
-A tak w ogóle to jestem Alice-uśmiechnęła się.
-Oh, ja też się nie przedstawiłam. Adeline-odwzajemniłam uśmiech.-Woody będzie chodził tutaj do szkoły?-zapytałam
-Już jest za stary na szkołę-zaśmiała się blondynka-Rok temu pisał egzaminy-dodała.
-Chyba już na mnie pora-powiedziałam wstając.
-Dziękuję ci, że...nie odrzuciłaś mojego syna za to jaki jest-powiedziała. Nie za bardzo wiedziałam co w takiej sytuacji się odpowiada.
-Pani syn jest naprawdę wyjątkowy. Znam go kilka godzin, ale...już wiem, że dużo bym straciła gdybym go nie poznała-odpowiedziałam z uśmiechem-Dobranoc-dodałam i ruszyłam w swoją stronę...

Jak najdelej stąd (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz