Rozdział 2

4.5K 347 202
                                    

Zręcznie wylądowała za pizzerią, w której miało odbyć się spotkanie. Upewniła się, że nigdzie wokół nie ma nikogo. Szybko sprawdziła czy na ścianach budynku nie znajdują się kamery. Było bezpiecznie.

- Odkropkuj. - Przed jej twarzą pojawiło się kwami.

- Zmieniłaś zdanie?

- Tak. Nie! Nie wiem. - Uciekła wzrokiem, a jej policzki zalał rumieniec.

- Myślałam, że nie chcesz widzieć Adriena.

- Bo nie chce - westchnęła - ale jestem ciekawa co ma do powiedzenia.

Kwami spojrzało na nią zrezygnowane. Pamiętało jak Marinette przeżyła odejście przyjaciela. Mało tego, wiedziała, że to Adrien był Czarnym Kotem. Nie opuścił dziewczyny tylko jako przyjaciel. Opuścił ją na polu bitwy. Był jej partnerem, a gdy zaczęło robić się groźnie, po prostu uciekł. Żaden z niego kot, prędzej tchórzliwa mysz.

- Oj daj spokój Tikki, wieczór z przyjaciółmi dobrze mi zrobi. - Otworzyła torebkę dając, jej znać by się schowała.

Kwami posłusznie wykonało polecenie właścicielki. Dziewczyna obeszła budynek i stanęła przed wejściem. Już sięgała do klamki, gdy pojawiły się wątpliwości. Cofnęła rękę. Jeszcze może się wycofać. Przecież nie chce okłamywać Luki. Powiedziała, że wraca do domu. Co będzie jeśli się dowie, że wymknęła się na spotkanie z przyjaciółmi. Przecież mógł iść z nią. Mało tego wśród nich znajdywał się Adrien, a to dodatkowo komplikowało wszystko. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.

- Wchodzi pani? - Odskoczyła wystraszona.

Odwróciła się, stał za nią chłopiec w śmiesznych okularkach, który najwidoczniej czekał, aż się odsunie, by on mógł wejść.

- Tak, jasne. - Zawstydzona pchnęła drzwi i przepuściła go przed sobą.

Zatrzymała się i rozejrzała  po lokalu. W rogu sali dostrzegła swoich przyjaciół. Siedzieli przy stoliku i śmiali się. Przełknęła nerwowo ślinę. Odwrócił się gotowa do wyjścia, gdy ktoś chwycił jej łokieć i pociągnął w swoją stronę.

- Skoro już przyszłaś to nie uciekniesz tak łatwo - Usłyszała głos Alyi.

- Ja nie chciałam...

- Jasne. - Puściła ją i zlustrowała wzrokiem. - Czemu zmieniłaś zdanie?

- Chciałam się z wami zobaczyć - zawstydzona masowała kark - może byłam też ciekawa co ma do powiedzenia.

- Masz szczęście, że właśnie wracam z łazienki, znam cię Marinette, wycofałabyś się.

- Pewnie masz rację. - Opuściła głowę zrezygnowana.

- No już, chodź. - Złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę stolika. - Wszyscy się ucieszą.

- Alya?

- Co tym razem? - Spojrzała na nią zniecierpliwiona.

- Zależy mi, by Luka się nie dowiedział.

- Wiesz, są z nami Rose i Juleka, więc...

- Masz rację, pogadam z nią później. - Uśmiechnęła się niepewnie. - Prowadź.

Dotarły do stolika. Wszyscy w momencie ucichli. Spojrzała na nich nieśmiało. Byli tam: Nino, Rose, Juleka, Alix, Kim, Ondine no, i oczywiście on - Adrien.

- Ostatnia osoba jakiej się dziś spodziewałam. - Alix pierwsza rzuciła komentarzem.

- Wraca do żywych.  - Kim szybko zawtórował.

Dziewczyna z Piekarni ~ Miraculous LadybugOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz