Rozdział 7

3.3K 282 29
                                    

Przełknęła nerwowo ślinę i powoli podeszła do stolika, na którym leżała szkatułka. Spojrzała zakłopotana na mamę. Stała z założonymi rękoma i patrzyła na nią oczekując odpowiedzi. Położyła delikatnie dłoń na skrzynce i uśmiechnęła się niepewnie. 

- Miałam pochwalić się już wcześniej ale czekałam aż wszystko będzie gotowe. To moje nowe projekty biżuterii. - Powiedziała, śmiejąc się nerwowo.

Spojrzała na nią zawiedziona i cicho westchnęła. Podeszła do niej i położyła dłoń na jej ramieniu.

- Kiedy zdecydujesz, że twoja matka jest godna zaufania, przyjdź z nią porozmawiać. - Powiedziała zawiedzionym tonem po czym wyminęła mnie i podeszła do drzwi.

Odwróciła się i spojrzała jak łapie za klamkę. Poczuła gulę, która rosła w jej gardle.

- Czas abyś zrobiła sobie krótki urlop.

- M-mamo. - Głos zaczął jej drżeć.

Chciała złapać ją za nadgarstek, ale wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Czemu oni wszyscy wciąż zostawiają ją za sobą?. Czarny Kot, Luka, Adrien, mama. Oparła się plecami o ścianę i powoli osunęła na podłogę. Budowała swoje życie na kłamstwie, o które się nie prosiła. Została wybrana, podjęła się tego zadania nieświadoma tego jak dużą cenę przyjdzie jej zapłacić. Przecież nie mogła z dnia na dzień zrezygnować, stchórzyć jak poprzedni Czarny Kot. Na pewno nie teraz kiedy Władca Ciem nieustannie rośnie w siłę.

- Tikki. - Wyszeptała, a kwami już po chwili pojawiło się przed jej twarzą.

- Myślisz, że twoja mama wie?

- Nie mam pojęcia. - Pociągnęła nosem. - A nawet jeśli wie, bo załóżmy, że przymierzyła coś. - Wstała i podeszła do szkatułki, biorąc ją w ręce. - To wie, że jestem w posiadaniu magicznej biżuterii, nie, że jestem Biedronką.

- Myślę, że twoja mama i tak już od jakiegoś czasu mogła coś podejrzewać.

- Nic nie mówiłaś... ona też nie.

- To w końcu twoja mama, macie tylko siebie.

- Mogła zacząć dostrzegać moje ucieczki, natłok spraw.

- Oraz podobieństwo twoje i Biedronki.

- Myślę, że muszę z nią to wyjaśnić.

- Zamierzasz jej powiedzieć?! - Zszokowane kwami rozłożyło rączki.

- Nie wiem. Muszę sobie wszystko poukładać i wykorzystam do tego mój przymusowy urlop.

Wyjrzała za okno. Słońce zaczęło chować się za horyzontem. 

- Nie chcę narażać jej na niebezpieczeństwo, nie chcę też by się o mnie martwiła... Muszę ochłonąć. 

Szybko wbiegła po schodach do swojego pokoju i zamknęła go od wewnątrz tak by nikt nie mógł wejść. Schowała szkatułkę w bezpieczne miejsce i wypowiedziała magiczną formułkę i już po chwili szybowała nad budynkami. dotarła na szczyt wieży Eiffla i usiadła tam, opuszczając nogi w dół. Przyjemny podmuch wiatru owiewał jej twarz i targał włosy. Z zachwytem podziwiała rozciągającą się pod nią panoramę Paryża. Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze. Musiała na spokojnie wszystko sobie poukładać. Zdecydowała już, że spotka się z Luką, porozmawia z Adrienem i wytłumaczy wszystko Sabine. Jednak co im powie? to wciąż pozostawało zagadką. Odwróciła się wystraszona, gdy usłyszała stuknięcie za jej plecami.

- Oh, to tylko ty.

- Też się cieszę, że cię widzę robaczku. - Czarny Kot, podszedł i usiadł obok niej. - To właśnie lubię w tej robocie. - Dodał rozmarzonym głosem spoglądając na Paryż.

Dziewczyna z Piekarni ~ Miraculous LadybugOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz