Nie odpisała na wiadomość. Wyciszyła telefon i odłożyła go na biurko. Rozpuściła warkocz i rozczesała włosy. Przemyła twarz zimną wodą. I poklepała się po policzkach. Ten dzień był zwariowany. Spojrzała przez okno. Właściwie to dzień dopiero się zaczynał. Przez to wszystko znów zarwała nockę. Dopiero teraz miała czas by wszystko sobie poukładać w głowie. Rozmowa z Adrienem, brak porozumienia z Luką, wielkie ujawnienie tożsamości, walka z mamą, która zapomniała o tym wszystkim i jeszcze SMS od Cola, który zaprasza ją na spotkanie? Jeszcze się nie zdarzyło by na jakiekolwiek spotkanie zapraszał ją on. Zazwyczaj dowiaduje się od Alyi.
Spojrzała na telefon. A może to coś ważnego?- Tikki... - Przeciągneła się leniwie.
- Chyba naprawdę potrzebuję urlopu.
- Myślałam, że nie bierzesz teraz zmian w kawiarni.
- Bo nie biorę. - Odetchnęła ciężko. - Chodzi mi raczej o... Nie. To głupie.
- Marinette, czy ty... Czy ty nie chcesz być już Biedronką?
- Oczywiście, że chce! Jestem teraz naprawdę potrzebna i za nic bym nie zrezygnowała, zwłaszcza teraz, gdy nie jestem pewna czy moja mama jest bezpieczna.
- Więc o co chodzi?
- Nie wiem Tikki, po prostu wszystko zaczęło się nagle sypać, odkąd - podniosła głowę - odkąd wrócił Adrien.
- Myślę, że to zbieg okoliczności.
Osunęła się na krześle i ziewnęła.
- Pewnie masz rację. Muszę się przespać.
- Sen dobrze ci zrobi.
- Ale najpierw sprawdzę co z moją mamą. - Zbiegła po schodach.
Rozejrzał się po kuchni i salonie. Pusto. Zbiegła do piekarni. Gdy wpadła do środka, zauważyła ją, stojącą obok pieca. Rzuciła się jej na szyję i mocno ją uściskała.
- Powoli bo mnie wywrócisz. - Kobieta zaśmiała się i również objęła córkę.
- Wszystko w porządku? - Złapała matkę za ramiona i delikatnie odsunęła ją od siebie.
- Tak skarbie - zawstydzona opuściła wzrok - a więc już wiesz?
- Usłyszałam w wiadomościach. - Uśmiechnęła się czułe.
Kłamstwa zaczynają się na nowo. Ale może to był znak? Podpowiedź od losu, że tak po prostu będzie lepiej.
- Jest mi wstyd.
- Nie masz się za co winić.
- Byłam taka wściekła, a teraz? Nie pamiętam nawet dlaczego.
Kamień spadł jej z serca. Nie pamiętała o szkatułce, ani o Biedronce. W przypływie radości znów ją usciskała.
- Pomogę ci. - Złapała niepewnie za fartuch, jakby bojąc się, że jej mama wszystko sobie przypomnie.
Zamiast głośnego protestu, spotkała się jednak z serdecznym uśmiechem, pełnym wdzięczności. Ciepłe croissanty rumieniły się na wystawie. Kobiety nakładały na ciasteczka krem, śmiejąc się i rozmawiając. Słońce wychyliło się nad horyzont. Sabine podeszła do drzwi piekarni i przekręciła klucz oraz tabliczkę na drzwiach, której zadaniem było oznajmienie przechodniom, że już otwarte. Odwróciła się do córki i lekko zachwiała. Marinette szybko podeszła do niej i złapała pod ramie, jakby w obawie, że jej mama upadnie.
- Myślę, że powinnaś dzisiaj wziąć sobie wolne i odpocząć.
- Chyba masz rację. - Kobieta posmutniała. - Poradzisz sobie?
CZYTASZ
Dziewczyna z Piekarni ~ Miraculous Ladybug
FanfictionPo śmierci ojca Marinette musiała zapomnieć o karierze projektantki, postanowiła zostać w Paryżu, by zająć się piekarnią, przy której pomaga jej matka. Musiała zapomnieć o Adrienie, który po zaręczynach z Kagami zaczął podróżować po świecie jako świ...