Długo jeszcze siedziała na krawężniku i rozmyślała nad tym co się stało. Tikki tylko przytulała jej policzek, nie mówiąc nic. Marinette analizowała każde wypowiedziane słowo. Jak mógł sam podjąć taką decyzję? Doszedł do wniosku, że oboje będą cierpieć, że lepiej odpuścić i po prostu wyjechać. Nigdy nie wyznała mu co czuła. Gdy zbliżyła się do Luki dostrzegła jak ślepo była zaślepiona obrazem perfekcyjnego modela. Mimo to stali się przyjaciółmi, mówili sobie wszystko. Z czasem nawet dostrzegła, że gdy Nino i Alya skupili się na swoim związku, ona i Adrien mogli liczyć na swoje wsparcie. Wspólne wyjścia, szczere rozmowy, stworzyli coś wyjątkowego. Nie mogła go winić za to, że wyjechał. Sama na jego miejscu zrobiła to samo. Miała taką szanse, która stała się jednak odległym marzeniem, gdy w jej życiu pojawiły się przeszkody. Zresztą, kto mówi o wyjeździe. Paryż - stolica mody. Wszystko musiała porzucić. Była tylko człowiekiem, a na jej barkach spoczywał obowiązek ochrony miasta, prowadzenia piekarni, opieki nad ojcem. Nie miała okazji by skupić się na własnym, życiu i karierze, ale jednego była pewna. Nie ważne jak ułożyłyby się sprawy, nigdy nie porzuciłaby przyjaciół. Nie w taki sposób. Mógł przyjść, wszystko wyjaśnić, a jeśli trzeba przepłakaliby całą noc, ale razem. Oczywiście musiało być inaczej bo Adrien Agrest zadecydował po swojemu.
- Powinnaś iść do domu, robi się zimno.
Wyrwana z zamyślenia spojrzała na kwami. Na jej policzkach dostrzec można było zaschnięte łzy, a z lekko rozchylonych warg wyrwało się ciche westchnięcie. Pokiwała głową, na znak, że rozumie i powoli podniosła się z krawężnika. Drżącą dłonią podniosła klucze i próbowała trafić w zamek. Za jej plecami rozniósł się przerażony męski krzyk. Zaśmiała się, a do jej oczu napłynęły kolejne łzy.
- Znów ktoś mnie potrzebuje.
- Marinette...
- Taka moja rola, kropkuj.
Zarzuciła jo-jo na komin i wybiła się by po chwili stanąć na dachu szukając wzrokiem przyczyny zamieszania. Nie spodziewała się jednak, że o tej porze będzie mieć do czynienia z ofiarą akumy. Był środek nocy!
- Zło nigdy nie śpi. - Wycedziła przez zaciśnięte zęby i ruszyła w stronę unoszącej się nad niebem różowej mgły.
Zeskoczyła na chodnik i stanęła twarzą w twarz ze złoczyńcą. Bez wątpienia byłą to dziewczyna. Jej postać była wysoka i smukła, a na jej głowi, dwa długie, białe warkocze zachowywały się jak węże. Jej strój był cały różowy, a na piersi widniał wisiorek - czarne, złamane serce. Maska natomiast przypominała łzy.
- Czekałam tu na ciebie Biedronko, masz coś czego pragnie Władca Ciem.
- Przekaż mu zatem, że nadzieja umiera ostatnia.
Zezłoszczona dziewczyna zacisnęła zęby, a w jej stronę wystrzeliły warkocze. Zręcznie ich uniknęła i odturlała na bok. Końcówki włosów dziewczyny przypominały żądła, a gdy atakowała nie wiedząc skąd, włosów przybywało. Biedronka wskoczyła za auto, unikając ataku.
- Wielka obrończyni Paryża, chowa się jak tchórz!
Wyjrzała zza pojazdu i dostrzegła jak dziewczyna owija jednego z gapiów warkoczem, a drugim ukłuła jego ramie. Z chłopaka wydobyła się fioletowa mgiełka. Rzuciła go na ziemie, a on widocznie osłabiony upadł na kolana. W dłoniach dziewczyny mgiełka przybrała różową barwę i powiększyła unoszącą się nad nią do tej pory mgłę.
- Wkrótce zbiorę wystarczająco dużo mocy, by pogrążyć cały Paryż w smutku i gniewie. Nikomu więcej nie będzie zależeć na niczym, przez co nikt już nie będzie cierpiał!
- Nie zbyt optymistyczny scenariusz nie uważasz? - Odskoczyła wystraszona, obok niej pojawił się Czarny Kot. - Jaki jest plan?
- Wygląda na to, że pochłania smutek ze swoich ofiar, by następnie zainfekować nim całe miasto. Założę się, że Akuma jest w jej wisiorku.
CZYTASZ
Dziewczyna z Piekarni ~ Miraculous Ladybug
FanfictionPo śmierci ojca Marinette musiała zapomnieć o karierze projektantki, postanowiła zostać w Paryżu, by zająć się piekarnią, przy której pomaga jej matka. Musiała zapomnieć o Adrienie, który po zaręczynach z Kagami zaczął podróżować po świecie jako świ...