Rozdział 9

3K 278 93
                                    

- Randka? - Otworzyła szeroko oczy i oddała mu telefon. - Ten artykuł to brednie, wiesz o tym.

- Na zdjęciach wyglądacie przekonująco, zwłaszcza na tym, gdzie trzymacie się za ręce.

- To był zwykły gest wsparcia, a zdjęcie wyrwane zupełnie z kontekstu!

Znów zaczął grać. Delikatnie przesuwał palcami po strunach, z których wydobywała się delikatna, smutna melodia. Złapała za szyjkę gitary i uniemożliwiła mu dalszą grę. Podniósł leniwie wzrok i spojrzał w jej wściekłe oczy.

- Dobrze wiesz, że Adrien jest teraz z Kagami i ani trochę mnie nie interesuje. - odetchneła - Jestem z tobą i niczego bym nie zmieniła.

- Dziwisz się, że się martwię?

- Co mam przez to rozumieć?

Zawstydzony opuścił wzrok.

- N-nic, ja tylko... - Nerwowo przeczesał dłonią włosy.

- Jakim prawem zarzucasz mi brak zaufania, a potem bezpodstawnie zarzucasz nieuczciwość?

- Dziwisz mi się? - Wypalił i natychmiast ugryzł się w język.

Spojrzała na niego zaskoczona, a widok przysłoniły jej łzy naplywające do oczu. Zamrugała szybko kilka razy, by się ich pozbyć. Nie będzie się rozklejać. Nie tym razem. Powiedział to co ciążyło mu na sercu. Wciąż miał do niej żal. Minęło tyle czasu, a on wciąż rozdrapywał ich początki.

- Nie masz prawa. - Wycedziła przez zęby.

- Kochałem cię od samego początku, ale zawsze pojawiał się Adrien. - Wstał i stanął naprzeciwko niej, po czym kontynuował, żywo gestykulując. - Był wszędzie, a gdy w końcu zniknął poczułem ulgę. Nie bałem się już, że pewnego dnia stwierdzisz, że byłem tylko sposobem by się z niego wyleczyć lub, że jednak wolisz jego. A teraz on wrócił i...

- Obawy wróciły? - Zaśmiała się, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Chce tylko przejrzeć wiadomości, a widzę go, trzymającego moją dziewczynę za rękę.

- Nie trzymaliśmy się za ręce, to był zwykły gest wsparcia, nie powinieneś wierzyć we wszystko co piszą w internecie. - Westchnęła. - A jednak. Powiedziałeś co myślisz. Muszę być okropną dziewczyną.

- Marinette nie chciałem aby tak...

Nie słuchała. Wyminęła go i ruszyła do wyjścia. Usłyszała jeszcze jak zrezygnowany woła jej imię. Nie odwróciła się ale wiedziała, że nie poszedł za nią. Teraz to ona dała mu czas by dojrzeć do rozmowy. Roztrzęsiona przemierzała ulice Paryża. Do oczu znów napłynęły łzy, które przysłaniały jej widok. ,,Bądź silna, bądź silna" - uparcie powtarzała sobie w głowie. Nagle przez swoją nieuwagę wpadła na kogoś. Odbiła się od jego ramienia i lekko zatoczyła. Podniosła wzrok. Na jej drodze stał Cole. Poprawił skórzaną kurtkę i spojrzał na nią zniesmaczony.

- Że też musiałem spotkać akurat ciebie. - Wyprostował się i uśmiechnął z wyższością. - Uważaj pod nogi Dupain - Cheng.

Niestety. Nie trafił ani w dobry dzień, ani w dobry humor. Cała złość zebrała się w niej. Spojrzała mu twardo w oczy i wyrzuciła wszystko w twarz.

- Następnym razem to ty uważaj i trzymaj swój niewyparzony język za zębami!

Spojrzał na nią zaskoczony i od razu przyjął inną postawę. Lekko zawstydzony położył dłoń na jej przedramieniu.

- Marinette, coś się stało?

Odtrąciła jego dłoń i również się się wyprostowała. Wzięła głęboki oddech i szeroko się uśmiechnęła.

Dziewczyna z Piekarni ~ Miraculous LadybugOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz