Zebrała się na odwagę i podniosła głowę. Spojrzała na matkę. Zszokowana zakrywała dłonią usta, a do jej oczy napłynęły łzy. Stały tak dłuższą chwilę. Tikki ze smutną miną, przyglądała się wszystkiemu z boku.
- To ta chwila, posłuchałam twojej rady i uważam, że moja matka jest godna zaufania.
Sabine podeszła do niej i położyła dłonie na jej policzkach.
- Przez cały ten czas... To byłaś ty?
- Najwidoczniej. - Zaśmiała się nerwowo.
- Odchodziłam od zmysłów! W pewnym momencie, myśleliśmy z ojcem, że bierzesz narkotyki!
- Jak to?
- Wiecznie zmęczona, podkrążone oczy, wymykanie się z domu, znikanie na całe noce, siniaki.
- Chyba jednak nie szło mi dobrze, ukrywanie się.
- Wręcz przeciwnie. - Klasnęła w dłonie, widocznie przejęta sytuacją. - Długo nam zajęło nim zaczęliśmy podejrzewać, że nasza córka to obrończyni Paryża, chcieliśmy...
- Czekaj! - Przerwała jej. - Wiedzieliście?!
- Oczywiście, że nie ale przeszło nam to przez myśl. Nic jednak nie mówiliśmy, nie chcieliśmy cię martwić. Uznaliśmy, że gdy przyjdzie pora, sama do nas przyjdziesz.
- Wiedzieliście, że coś jest nie tak... Ale zaufaliście mi. - Pociągnęła nosem. - A ja głupia przez cały ten czas, ukrywałam to przed wami... Przed ojcem.
- Był z Ciebie dumny Marinette. - Położyła jej dłonie na ramionach. - Z maską czy bez, jesteś naszą córką. - Stanęła na palcach i pocałowała córkę w czoło. - i jesteś niesamowita.
Nagle odsunęła się gwałtownie i złapała za głowę.
- Moja córka dzień w dzień ryzykuje własne życie!
- Mamo? - Przysunęła się do niej by ją uspokoić, jednak Sabine odtrąciła jej ręce.
- Musisz zrezygnować!
- Co proszę?
- Nie możesz, to zbyt niebezpieczne! Niech znajdą inną Biedronke!
- Przed chwilą mówiłaś, że jesteś dumna... - Zrezygnowana opuściła ręce.
- Nie możesz tak ryzykować. Nie będę siedzieć bezczynnie w piekarni, kiedy moje dziecko ryzykuje życiem w walce!
- To nie takie proste mamo, po za tym robię to już tyle czasu, że...
- Nie, nie chcę tego słuchać, ja... Ja muszę się przewietrzyć. - Wyminęła ją i powolnym krokiem ruszyła do drzwi.
Marinette próbowała złapać ją za nadgarstek, jednak ta wyswobodziła dłoń i trzymając się za głowę, mamrocząc coś pod nosem wyszła z mieszkania.
- Poszło... Dobrze?
- Marinette, znasz moje zdanie. Nie powinnaś.
- Wiem. Ale presja była zbyt duża. Już raz popełniłam ten błąd.
— To twoja decyzja, mam nadzieję, że nie będziesz jej szybko żałować. — Kwami posmutniało i usiadło na ramieniu właścicielki.
Zmarnowana dziewczyna, powoli powlekła się po schodach do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i przykryła twarz poduszką, która stłumiła jej zrezygnowany krzyk. Przewróciła się na bok i podciągnęła kolana pod brzuch.
— Nie tak sobie to wyobrażałam.
— Twoja mama jest zszokowana, musisz dać jej trochę czasu, napewno jakoś do tego przywyknie.
CZYTASZ
Dziewczyna z Piekarni ~ Miraculous Ladybug
FanfictionPo śmierci ojca Marinette musiała zapomnieć o karierze projektantki, postanowiła zostać w Paryżu, by zająć się piekarnią, przy której pomaga jej matka. Musiała zapomnieć o Adrienie, który po zaręczynach z Kagami zaczął podróżować po świecie jako świ...