Rozdział 16

1.9K 167 13
                                    

Alya skrzywiła się widząc reakcję Marinette. Miała nadzieję, że przyjaciółka będzie nieco bardziej podekscytowana, a ona wyglądała na przestraszoną. 

— No już, nie rób takiej miny — wzruszyła ramionami — ale chyba źle się wyraziłam.

— Mów, że bo gadasz od rzeczy. — Zestresowana pociągnęła głębszego łyka.

Nie powinna znać tożsamości Czarnego Kota. Tak było przynajmniej, zanim została strażniczką. Teraz nie byłoby to aż tak złe, w końcu mogłaby mu pomóc. Plagg nie musiał by wtedy ryzykować. Wiedział przecież kto jest Biedronką i czasami wpadał do niej by uzupełnić zapasy miksturek przemian. Z drugiej strony, co jeśli okazałoby się, że się nie dogadają? Jej alter ego musiało pozostać odizolowane. Wszystko po to by nie narażać bliskich. Gdyby Władca Ciem jakimś sposobem dowiedział się kim ona jest, miałby jej miracullum w garści. Nie pozwoliłaby by komuś stała się krzywda. Strach przed stratą kolejnej bliskiej osoby ją prześladował. 

— Chodziło mi o to, że domyślam się kto był starym Czarnym Kotem.

Odetchnęła. Może to i lepiej. Uniosła jedną brew i spojrzała na przyjaciółkę.

— Przez te wszystkie lata tego nie odkryłaś, a gdy zrezygnował nagle cię olśniło?

— Możliwe, a skoro już wspomniałaś, jak myślisz, dlaczego?

— Dlaczego zrezygnował? — Alya pokiwała głową.

Marinette przeczesała dłonią włosy i zacisnęła zęby.

— Cóż mam nadzieję, że naprawdę miał dobry powód — zacisnęła palce na kieliszku — bo sposób w jaki potraktował Biedronkę był egoistyczny i podły. — Uniosła głos. —Zostawił ją bez żadnego słowa i po prostu odszedł jak gdyby nigdy nic, jakby to była zabawa, z której z dnia na dzień możesz zrezygnować bo taki jest twój koci kaprys... 

— Tego nie wiemy. — Przerwała roztrzęsionej przyjaciółce.

— Hm ?

— No wiesz, nie wiemy czy Biedronka nie zna powodu, nikt nie miał okazji jej zapytać.

— Racja. — Zamoczyła usta, uciekając wzrokiem.

— I tu pojawia się moja teoria. — Za gestykulowała gwałtownie. — Już kiedyś podejrzewałam, że Biedronka jest w naszym wieku lub przynajmniej zbliżonym, Czarny Kot odszedł, gdy nasz rocznik ukończył szkołę średnią.

— Tak... W sumie masz rację.

— Jak zawsze. — Kontynuowała. — A co za tym idzie, to mógł być jeden z uczniów naszej szkoły... i tak sobie myślę o pewnym blondynie o zielonych oczach.

— Myślałam, że obaliłaś tę teorie.

— Też mi się tak wydawało, ale gdy zobaczyłam co potrafię... co potrafi Rena Rouge.

Marinette zaśmiała się pod nosem, słysząc drobną wpadkę przyjaciółki.

— Co takiego?

— Tworzyć iluzję, nie można ufać  oczom Marinette. — Złapała ją za ramiona i przyciągnęła do siebie. — To, że widziałam Adriena i Czarnego Kota w tym samym czasie, nic nie oznacza.

— No dobrze ale nawet jeśli to był on, to co?

— A jeśli on zna tożsamość Biedronki?

Dziewczyna nie wytrzymała i głośno się zaśmiała. Alya naburmuszona patrzyła jak ociera łzę z kącika ust.

— Skończyłaś? — Spytała lekko obrażona.

— Tak, tak — pomachała ręką dając do zrozumienia, że potrzebuje jeszcze chwili.

— Odgrzeje nam coś do jedzenia. — Alya wstała i ruszyła do kuchni.

— Szczerzę wątpię by nasi bohaterowie znali swoje tożsamości, a nawet jeśli by tak było, to co? Planujesz go o to spytać?

— No... tak. — Odpowiedziała z kuchni.

— Gdyby on naprawdę był Czarnym Kotem, w co wątpię to na jego miejscu wstyd byłoby mi się przyznać.

— A to dlatego, że?

— Że oznaczałoby to, że uciekł z podkulonym ogonem by móc pozować do zdjęć.

— Widzę, że nie ma co z tobą ciągnąć tematu.

— Nope. — Uśmiechnęła się szeroko.

— Tak się rozgadałam, że nie dałam ci okazji powiedzieć co tobie leży na sercu.

Marinette ciężko westchnęła i osunęła się po oparciu kanapy. Zasłoniła twarz dłońmi i wymamrotała coś nie do zrozumienia.

— No wyduś to z siebie.

— Luka. — Rozłożyła gwałtownie ręce, po czym rzuciła je na boki. 

— Znowu się pokłóciliście? Często to robicie odkąd... — Szybko ugryzła się w język.

— Odkąd wrócił Adrien? 

— Tak. — Zmieszana pomasowała się po karku.

— Nie ty jedna to zauważyłaś.

— No dobra, ale o co poszło tym razem?

— Nie, nie pokłóciliśmy się, chodzi o jego koncert?

— Co z nim?

Dziewczyna zaczęła żywo gestykulować tłumacząc przyjaciółce wszystko krok po kroku. Opowiedziała o zamówieniu, serwetce z projektem, uścisku na którym ich przyłapał, pomocy z koncertem i propozycji od Gabriela Agreste. Na koniec znów westchnęła smutno i spojrzała na Alye jak zbity szczeniak. Mulatka przeczesała dłonią włosy i otworzyła szeroko oczy, stała tak chwilę, nie do końca pewna co powiedzieć.

— Cóż...

— Będę złą dziewczyną jeśli złamię obietnicę, ale z drugiej strony czemu to ja mam się znów poświęcać?

— To może być dla ciebie szansa, kto wie czy kiedyś znów się powtórzy.

— Jedną już straciłam, nie chcę przez całe życie być... — Uciekła wzrokiem zawstydzona. — Dziewczyną z piekarni.

— Nie podejmę za ciebie decyzji skarbie, sama musisz zdecydować, ale na twoim miejscu zaczęłabym myśleć w końcu o sobie, nie o wszystkich wokół.

Marinette zaśmiała i wstała z sofy. 

— Powiedziałam sobie dziś dokładnie to samo. Najwyższy czas działać!

— Do boju dziewczyno!

Dziewczyna wypięła dumnie pierś i zarzuciła granatowego warkocza za ramię. Przez ten krótki moment poczuła, że może wszystko.

— To znaczy, że spotkasz się z panem Agreste?

— Jeszcze nie wiem. — Znów opadła na łóżko. — Ale podejmę słuszną decyzję.

Zbił triumfalnego żółwika, po czym Alya wróciła po przekąski. Telefon Marinette zawibrował. Spojrzała na ekran i natychmiast posmutniała. Cała jej wola walki w jednej chwili się ulotniła.

— Coś się stało? — Spytała przyjaciółka, odstawiając tacę z kolacją na stół.

— Muszę wracać do domu... — Zauważyła zawiedzioną minę Alyi. — Ale hej! Nic straconego, jeśli szybko się z tym uwinę, może zdążę wrócić.

— Sama o tej porze? Nie ma mowy. Pójdę razem z tobą, jeśli się wyrobisz, wrócimy do mnie i skończymy winko, jeśli nie, nocowanie przeniesiemy do ciebie.

O nie, o nie, o nie. 

— Nie kłopocz się! — Szybko złapała za płaszcz i wybiegła z mieszkania.

— Marinette! — Usłyszała jeszcze krzyk przyjaciółki.

Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby wiedziała... Gdyby ktokolwiek wiedział. Schowała się za jednym z budynków, a panujący już mrok posłużył jej za idealną przykrywkę.

— Tikki, kropkuj.





Dziewczyna z Piekarni ~ Miraculous LadybugOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz