05.03.1983 r.
*Michael- Michael ja już tak dłużej nie mogę - Vanessa stała przy spakowanej walizce - To już dla mnie za wiele
- Poradzimy sobie z dziennikarzami - spróbowałem złapać ją za ręce, ale je odepchnęła - Dlaczego mi to robisz, teraz?
- Dziennikarze to nie jest największy problem...po prostu coś sobie uświadomiłam - spojrzałem na nią, domyślając się co za chwilę usłyszę. Z wszystkich sił chciałem, aby te słowa nie padły - Już cię nie kocham...Zerwałem się z łóżka z szybko bijącym sercem. Przez chwilę siedziałem nieruchomo zanim uświadomiłem sobie, że to był tylko sen, a Vanessa spokojnie śpi obok. ,,Nie kocham cię". Te słowa ciągle dudniły mi w uszach. Podkuliłem nogi i oparłem głowę na kolanach próbując uspokoić oddech. Wiedziałem, że już nie będę w stanie zasnąć. Cały stres, strach i niepewność ostatnich dni w końcu dały o sobie znać w snach. Mimo że nie chciałem przyznać tego głośno, to cała ta sytuacja kosztowała mnie mnóstwo nerwów i strachu. Nie wiedziałem, czy Vanessa w końcu nie rzuci tym wszystkim i nie będzie chciała wrócić do swojego zwyczajnego życia. O ile to jeszcze możliwe. Im dłużej ze mną była, tutaj, fizycznie, tym trudniej było mi sobie wyobrazić, że może jej zabraknąć. Przez kilkanaście dni przywykłem do tego, że nie wracałem do pustego domu, że nie spałem w pustym łóżku, że miałem do kogo się odezwać jedząc kolację. Te drobne rzeczy stały się teraz codziennością, której nie chciałem tracić za nic na świecie. Spojrzałem na Vanessę i pogłaskałem ją po policzku. Sen był tak realistyczny, że musiałem się upewnić, że ona naprawdę tutaj jest. Ku mojemu zdziwieniu pod wpływem mojego dotyku uchyliła lekko powieki.
- Dlaczego nie śpisz? - spytała lekko unosząc się na ramionach.
- Przepraszam nie chciałem cię budzić
- Nie odpowiedziałeś na pytanie
- Nic takiego, nie martw się i śpij - Jednak ona zamiast z powrotem się położyć usiadła i zaświeciła lampkę.
- Co ci się śniło? Czułam jak się zerwałeś
- To bez znaczenia, to był tylko sen - słysząc to tylko westchnęła.
- Domyślam się, że ta sytuacja męczy cię bardziej niż o tym mówisz, przede mną nie musisz tego ukrywać - złapała mnie za rękę - Kamienną twarz zostaw dla mediów
- Masz rację, ta sytuacja jest dla mnie cholernie trudna, trudniejsza niż przyznaję to nawet przed sobą - odezwałem się dopiero po chwili - Słyszałem wczoraj rozmowy z osobami z Gary...niektóre słowa nadal we mnie siedzą
- Powiesz mi co mówili?
- Że jestem złym ojcem, że was zostawiłem... - jedną ręką przetarłem oczy. Słuchanie tego to jedno, ale powtarzanie o tym było trudne. Jakby to, że sam wypowiadałem te słowa sprawiało, że stawały się one prawdą. Poczułem jak Vanessa mnie do siebie przyciąga i przytula.
- Ci ludzie nie wiedzą wszystkiego
- Ale to prawda, zostawiłem was, przecież dlatego chcesz się rozwieźć, gdybym został, albo zabrał was z sobą od razu, byłoby inaczej, a ja zawiodłem po całej linii, gdyby nie te papiery rozwodowe pewnie do tej pory bym się nie otrząsnął, jestem egoistą, jestem...
- Mike zwolnij - przerwała mi - Popatrz na mnie - Niechętnie uniosłem głowę - Nie jesteś egoistą, może niektóre decyzję można było podjąć inaczej...
- Można było, a ja spieprzyłem i boję się konsekwencji, przeraża mnie to, i nie wiem już co robić...
- Michael - złapała mnie w pewnym momencie za ręce i chciała coś powiedzieć, ale jej na to nie pozwoliłem.
- Nie mów mi, że nie mam racji ani że przesadzam, nie chcę tego słyszeć
- Michael posłuchaj mnie przez chwilę, masz rację - Spojrzałem na nią zaskoczony tym, co słyszę i zamilknąłem - Przyjeżdżając tutaj nie liczyłam na nic i nie sądziłam, że jest szansa, aby nam się jeszcze udało, ale to się zmieniło, dzięki tobie
- To znaczy, że chciałabyś zostać?
- To dla mnie trudna decyzja - Usłyszałem jak głęboko westchnęła - Ale zaczęło mi znowu zależeć i chciałabym zrobić wszystko, aby nam wyszło
- Mówisz to akurat teraz...
- Bo czuję, że to odpowiedni moment i chcę ci przez to powiedzieć, żebyś nie oceniał siebie tak surowo, nie jesteś egoistą ani złym człowiekiem, nieważne co mówią ludzie, którzy nie mają pojęcia jak wygląda nasze życie - Nie odpowiedziałem nic, tylko po prostu ją przytuliłem. Zależało jej. Chciała zostać. Gdy to usłyszałem część mnie pragnęła krzyczeć i skakać z radości, ale druga część była jeszcze bardziej niepewna niż wcześniej. Mimo że znałem Vanessę i wiedziałem, że nie mówiłaby tego, gdyby myślała inaczej, to jednak jakiś wewnętrzny, złośliwy głosik przebijał się do świadomości podpowiadając, że to tylko próba pocieszenia mnie. Dodatkowo wszystko co usłyszałem nadal we mnie siedziało nie pomagając w wyzbyciu się niepewności. Całe życie starałem się odcinać od plotek i komentarzy na swój temat, robiłem co mogłem, aby mnie nie dotykały. Wmówiłem sobie, że jestem twardy, co działało, do czasu... bo cały ten bagaż, który się zbierał, potrzebował w końcu ujścia. Tak jak stało się to tego ranka. Jestem tylko człowiekiem, a każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości, a moja wytrzymałość niebezpiecznie zbliżyła się do kresu.
![](https://img.wattpad.com/cover/188481890-288-k849703.jpg)
CZYTASZ
Ostatnia Szansa | MJ | ZAKOŃCZONE |
Fanfiction"...jestem pewny, że jeszcze nie wszystko stracone. Jeśli te wszystkie lata cokolwiek dla ciebie znaczą, to daj mi ostatnią szansę. Proszę tylko o miesiąc, 30 dni i ani dnia dłużej." Czy miesiąc wystarczy, aby na nowo rozpalić uczucie, które kiedyś...