Dzień 18

154 13 2
                                    

04.03.1983 r.

*Michael

Chciałbym powiedzieć, że media odpuściły, że wymyśliliśmy jakieś rozwiązanie. Jednak poranna rozmowa z Frankiem niewiele wniosła. Vanessa twierdziła, że najlepiej powiedzieć prawdę, Frank był podobnego zdania, ale ja chciałem tego uniknąć za wszelką cenę. Niestety nie zdążyliśmy nawet do końca wszystkiego przedyskutować, gdy pojawiły się nowe informacje, tym razem od naszych starych sąsiadów z Gary. Długo nie trzeba było czekać. Nawet mnie to nie zaskoczyło, że ludzie, wśród których spędziłem kilka lat mojego życia, teraz odwracają się przeciwko mnie. W Gary wielu osobom się nie przelewało, więc gdy pojawiła się okazja łatwego zarobku po prostu z niej skorzystali. Czułem żal, smutek, złość... ale nie zdziwienie. Czy aż tak bardzo straciłem już wiarę w ludzi? Mam wrażenie, że tak. Jedni chociaż mówili prawdę lub rzeczy w jakimś stopniu do niej zbliżone, ale inni wymyślali coraz to kreatywniejsze historie na temat mój i Vanessy. Telefon musiałem odłączyć już wczoraj, bo nie przestawał dzwonić, niestety dziennikarzy zebranych pod bramą nie dało się od tak przegonić. Nie mogliśmy kontynuować nagrań, bo gdy tylko pojawiliśmy się na miejscu, oni przybyli tam razem z nami. Mimo że ochrona robiła co mogła, to wielu z nich przedostawało się na plan utrudniając wszystkim pracę. Zaczepiali tancerzy, kamerzystów, charakteryzatorów... wszystkich, do których tylko udało im się dostać. Tego dnia nagrywanie czegokolwiek nie miało sensu i w końcu zdecydowaliśmy, aby wysłać wszystkich do domów. Ja też wróciłem do Neverlandu, gdzie w tej chwili znajdowała się najbezpieczniejsza przestrzeń. Nawet w radiu podczas jazdy samochodem usłyszałem fragment rozmowy dziennikarki z osobą z Gary, której prawdopodobnie nawet nie znałem.

- Wiadomo, że ożenili się, bo wpadli - mówił z pewnością mężczyzna, którego głos słyszałem po raz pierwszy - Jego matka jest bardzo religijna i naciskała na ślub
- Jak Pan sądzi, dlaczego tak długo nikt nic publicznie nie powiedział?
- A bo ja wiem, nikt nigdy nie pytał, z resztą chyba ludzie nie chcieli robić tej dziewczynie problemów, wie pani, młoda, do tego sama z czarnym dzieckiem
- Sama?
- Ano, Jackson tutaj nie bywał, pewnie każdy myślał, że już dawno ją zostawił, szkoda dziewuchy

- Zostaw - Sam nie wiem dlaczego, ale powstrzymałem mojego szofera, gdy chciał zmienić stacje. Do tej pory omijałem szerokim łukiem wszystkie media, które rozpowszechniały plotki na mój temat, ale tym razem było inaczej i nie potrafię tego wytłumaczyć. Być może powodem było to, że dotyczyły one nie tylko mnie, ale i osób mi najbliższych.

- Zrobił dziecko, rozwalił życie dziewczynie, a teraz w najlepsze robi karierę i żyje jak pączek w myśle - dziennikarka rozmawiała z jakąś kobietą.
- Czyli według pani Michael Jackson nie był dobrym ojcem?
- Oczywiście że nie...

- Nie było im łatwo od początku, ale myślę, że się kochali - tym razem damski głos brzmiał dużo młodziej
- Tak pani sądzi? Dzisiaj słyszałam już wiele różnych wersji na ten temat
- Chodziłam z nią do szkoły, Jackson latał za nią z maślanymi oczami długo przed tym, zanim zaczęli chodzić, nie sądzę żeby udawał - lekko się uśmiechnąłem na samo wspomnienie tamtym lat. To prawda, że byłem w niej zakochany na długo przed tym, zanim moja nieśmiałość pozwoliła mi jej to wyznać. Myślami przez chwilę wróciłem do tamtego dnia...

Ostatnia Szansa | MJ | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz