Dzień 29

127 11 2
                                    

*15.03.1983 r.
*Vanessa

Nie mogłam wytrzymać tej bezsilności. Michael sobie jakoś z tym radził, zazdrościłam mu, że potrafił zachować spokój i przejść do porządku dziennego mimo tego wszystkiego, o czym trąbiły media. Odciąć się od tych informacji, jakby nie miały na dłuższą metę znaczenia. Uświadamiając sobie, że od tej pory każdy będzie mógł powiedzieć czy napisać o nas wszystko bezkarnie, byłam załamana, wściekła, niepewna... Chciałam działać, zrobić coś, cokolwiek, wyjść i powiedzieć im prawdę. Trudno mi było zrozumieć, że to nic nie da, że w świecie show-biznesu prawda się nie liczy. Nie znałam takiego życia i musiałam zdać się na Michaela, ufając mu, że wie, co robi. Nie było to jednak takie proste. Od rana mnie nosiło, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Z tego wszystkiego poprosiłam jednego z ochroniarzy, aby kupił kilka gazet. Na szczęście nie zadawał zbędnych pytań. Byłam przekonana, że wszędzie trąbili o romansie Oli i Michaela, i nie pomyliłam się. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, nie powinnam czytać tych bzdur, ale coś mnie podkusiło... nie wiem, co mną kierowało, ani czego chciałam się dowiedzieć. Nie wiem nawet czy to była tylko ciekawość, czy chciałam się upewnić, że nie ma tam nic, co potwierdzałoby zdradę. Ten romans... nadal był tematem, który gdzieś z tyłu głowy budził moje wątpliwości, chociaż z całego serca starałam się ufać Michaelowi. Jednak nie nad każdą myślą można zapanować, a gdy wczoraj usłyszałam o tym na dodatek od Franka, wróciło to do mnie i nie mogłam o tym zapomnieć. Tym bardziej, że Ola była piękna do tego bardzo świadoma tego, że podoba się mężczyznom. To wszystko składało się na to, że moje niespokojne myśli tłukły się po głowie, nie dając mi odetchnąć.

Fragmenty wywiadu telewizyjnego rzeczywiście pojawiły się w kilku pismach z wielkimi, prowokującymi nagłówkami. Zaszyłam się w bibliotece i zaczęłam przeglądać po kolei wszystkie artykuły. Jednak z każdym kolejnym powoli się uspokajałam. Może to brzmieć dziwnie, ale musiałabym nie znać Michaela, aby uwierzyć w to, co mówiła. Nic się tam nie zgadzało, a momentami zdecydowanie ponosiła ją fantazja. Brzmiała jak napalona nastolatka ze zbyt wybujałą wyobraźnią, a nie dorosła kobieta. Czy naprawdę był ktoś, kto traktował te wypowiedzi poważnie? Im dokładniej opisywała ich "romans" tym była mniej wiarygodna. Jeśli miałam jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, co do tego, że mój mąż mówił prawdę to ona je rozwiała. Osoba, o której mówiła to po prostu nie był mój Michael, nie mógł być. Opisywała kobieciarza, egoistę, który wykorzystuje każdą kobietę, która tylko się nawinie i ma romans z każdą po kolei, a jego praca daje mu tylko ku temu więcej okazji. Gdyby tak to miało wyglądać, musiałby naprawdę nie mieć czasu na nic innego. On oczywiście podobał się kobietom, był charyzmatyczny, potrafił sprawić, że druga osoba czuła się najważniejsza na świecie. Byłam pewna, że gdyby tylko chciał, to co opisywała byłoby możliwe. Ale... on taki nie jest. Ma swoje wady, jak każdy człowiek, jednak nie należy do osób, które w ten sposób wykorzystują swoją pozycję.
Oczywiście nadal byłam zła na nią za te wszystkie kłamstwa i na wszystkich, którzy je bezmyślnie powtarzali, ale, jakkolwiek źle to nie zabrzmi, dzięki nim upewniłam się, że do niczego wtedy nie doszło.

- Mamo!!! - Nawet nie wiem jak długo siedziałam sama w bibliotece, ale usłyszałam wołanie mojej córki. Wyglądało na to, że razem z Michaelem musieli już wstać i zapewne mnie szukali. Słyszałam jak w nocy przyszła do nas, do pokoju oraz całą rozmowę jaką przeprowadziła z swoim tatą. Byłam zła na mojego ojca. Sama nawet nie wiedziałam, że coś takiego miało miejsce. Przy mnie nigdy nie padły takie słowa. - Mamo! Gdzie jesteś!?
- Sprawdzę w bibliotece - Odezwał się drugi głos, który oczywiście należał do mojego męża. Trochę spanikowałam, bo nie chciałam, aby Michael widział, że czytałam brukowce. Wcisnęłam je szybko pod stos jakichś czasopism popularnonaukowych, które leżały na stoliku i ruszyłam do wyjścia. Otworzyłam drzwi i stanęłam twarzą w twarz z Michaelem, który właśnie miał wejść do środka.
- Tutaj jesteś - uśmiechnął się, gdy tylko mnie zobaczył. - Szukaliśmy cię z Evą
- Słyszałam... musiałam się trochę wyciszyć
- Jak się czujesz? - spytał przeszywając mnie wzrokiem, jakby rozpoznawał moje zdenerwowanie. Tym razem było ono spowodowane tym, że czułam, jakbym sięgając po te gazety, zrobiła coś złego.
- Trochę już ochłonęłam - unikałam jego wzroku, chociaż ciągle próbował łapać moje spojrzenie.
- Wiem, że jest ci trudno - złapał mnie za ręce - Ale spróbuj nie myśleć o tym, co mówią.
- Staram się - Westchnęłam - Nie wiem jak sobie z tym radzisz
- Lata praktyki - pogłaskał mnie po policzku i pocałował mnie w czoło - Chodź do nas, wymyślimy coś, spędzimy razem miło czas - pociągnął mnie za rękę. Wyglądało na to, że miał dużo lepszy humor niż ja. Pogoda niestety tego dnia nie rozpieszczała więc zostaliśmy w domu. Eva w końcu znudziła się planszówkami, nie chciała też oglądać bajek więc wymyśliliśmy zabawę w chowanego.
- Ale mama szuka pierwsza, bo już dzisiaj się chowała - zadecydowała Eva i nie mogłam się nie zgodzić. Pociągnęła Michaela za rękę - Tylko nie podglądaj - rzuciła na odchodne i oboje zniknęli za drzwiami salonu. Wiedziałam, że z każdym dniem Eva przywiązuje się do niego coraz bardziej i ich relacja się zacieśnia. Była trochę jak jego cień, gdy się pojawiał nie odstępowała go na krok. Potrzebowała ojca, jego uwagi, nawet bardziej niż myślałam. Czasami miałam wrażenie, jakby bała się, że nagle zniknie, "święta się skończą" i wyjedzie na kolejne pół roku, albo dłużej, więc chciała wykorzystać jak najwięcej czasu z nim, do póki jest. Chociaż do tej pory tak to właśnie wyglądało, to Michael bardzo szybko zyskał jej zaufanie i wydawali się naprawdę cieszyć każdą chwilą spędzoną ze sobą.

Ostatnia Szansa | MJ | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz