Dzień 12

400 31 6
                                    

*26.02.1983 r.
*Michael

Miłość jest trudna. Samo uczucie nie wystarczy, bo uczucia są zmienne, przemijające. Jeśli kogoś nie łączy nic poza chwilowym wybuchem emocji, to długo nie przetrwa. Czasami oczekujemy czegoś wielkiego, a nie pojawia się nic. Lecz czasami nie oczekujemy niczego, wydaje nam się, że jest źle i nie da się tego naprawić. I wtedy pojawia się taki mały uczynek, drobny gest, który daje nadzieję. Może to głupie, ale kiedy obudziłem się rano otulony kocem, poczułem się naprawdę kochany. Odrobina okazanej mi bezinteresownej troski zdziałała więcej niż cokolwiek innego. I czy nie na tym właśnie polega miłość? Na docenianiu nawet tych najdrobniejszych gestów. Nadal czułem negatywne emocje, które jednak powoli ustępowały. Przed wyjściem nie zdążyłem już z nią porozmawiać, ale zajrzałem do sypialni, w której spała. Policzki miała odrobinę zaczerwienione od gorączki, ale jej czoło nie było już tak bardzo gorące. Niestety praca nie czeka i musiałem wyjść. Dzisiaj nadszedł dzień, aby połączyć obie grupy i zacząć kolejny etap prób. Na szczęście tancerze całkiem dobrze się ze sobą zgrali, chociaż wyłapałem kilka osób, którym przychodziło to z większym trudem. Ale mają jeszcze trochę czasu, aby doszlifować układ. Późnym popołudniem przyjechała krawcowa, która miała zebrać wymiary tancerzy, które będą potrzebne do uszycia kostiumów. Co prawda miały być one luźne, podziurawione i nie musiały być idealnie dopasowane. Ale chociaż na tyle, aby nie zsuwały się przy tańcu.
Gdy krawcowa zajęła się tancerzami, ja nie byłem potrzebny. Mogłem wrócić do domu i w końcu porozmawiać z Vanessą. Zastanawiałem się, czy dobrym pomysłem będzie kupienie kwiatów, jednak ostatecznie z tego zrezygnowałem. Tymbardziej, że nie wiem co wyniknie z naszej rozmowy. A co jeśli naprawdę mnie zdradziła? Jeśli moje domysły okażą się prawdą? Nie wiem, nie wyobrażam sobie jak miałbym z tą świadomością żyć. Wolałem nawet o tym nie myśleć zbyt długo. Ale... Bruno miał wiele do zaoferowania, był rok czy dwa starszy ode mnie, wysportowany, no i cóż chciałbym powiedzieć, że jest przystojnym pustakiem, ale po co się oszukiwać? Nie mógł nim być, skoro Vanessa lubiła spędzać z nim czas. Miałem jednak nadzieję, że nie odebrał mi jej. Chociaż i takie scenariusze pojawiały się w mojej głowie.

Już się ściemniało, gdy przekroczyłem próg domu, w którym po raz kolejny panowała cisza. Jednak tym razem nie chciałem kończyć dnia zasypiając przed telewizorem. W końcu miałem inny cel. Poszedłem na piętro, aby poszukać Vanessy. Pierwszym miejscem, do którego zajrzałem była jej sypialnia. Jednak nie było jej tam, przyjemniej na pierwszy rzut oka. Sprawdziłem łazienki, bibliotekę i kilka innych pokoi, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Może znowu Bruno gdzieś ją zabrał? Ta myśl wcale nie poprawiała sytuacji. Tymbardziej, że teraz nie było z nimi Evy i mogli robić Bóg wie co.
-Vanesso!- W końcu zacząłem chodzić po domu i wykrzykiwać jej imię. Gdy wróciłem znowu na piętro zobaczyłem, że drzwi do jej pokoju się otwierają i po chwili wyłoniła się z nich szukana przeze mnie osoba.
-Coś się stało?-spytała poprawiając puchaty szlafrok, który miała na sobie.
-Szukałem cię
-Byłam na balkonie, chciałam trochę się przewietrzyć
-Nie powinnaś wychodzić, jest zimno...-słysząc to przekręciła oczami i mi przerwała.
-Chyba nie szukałeś mnie po to żeby mi matkować
-Chciałem porozmawiać, chyba musimy sobie coś wyjaśnić
-Jeśli masz zamiar znowu wrzeszczeć na cały dom to nie wiem czy to dobry pomysł-Skrzyżowała ręce na piersiach.
-Nie, już ochłonąłem, chodź do mojego pokoju, tam usiądziemy-widziałem, że się zawahała, więc chwyciłem ją za rękę. Podziałało i już pewniej poszła razem ze mną. Usiedliśmy na łóżku blisko siebie. Przez chwilę wpatrywałem się w nią zastanawiając się jak zacząć.
-Co Bruno robił w domu?
-Już ci mówiłam - westchnęła - Jak skończył zmianę przyszedł sprawdzić jak się czuję, akurat wychodziłam z łazienki i trafiłam na niego
-Wyraźnie słyszałem, że na coś się umawialiście
-Michael, ale nie sami, nic między nami nie ma, ale lubię go, Eva też
-On chyba nie tylko cię lubi-burknąłem-Widziałem jak na ciebie patrzył-Na samo wspomnienie tego jak mierzył ją wzrokiem zacisnąłem pięści. Jednak nie mogłem pozwolić, aby puściły mi nerwy.
-Myślisz, że dla mnie to była komfortowa sytuacja?-Poczułem jej dłonie oplatające moje ręce
-Nie wiem czy mogę ci teraz ufać
-Oboje mamy powody, aby sobie nie ufać i dobrze o tym wiesz-nie odpowiedziałem. W końcu co mogłem powiedzieć. Miała rację-Ale jeśli będziemy siebie ciągle o coś podejrzewać...nie na tym polega związek
-Wiem Vanesso, nigdy o to nie pytałem, ale powiedz szczerze...miałaś kogoś jak mnie nie było?
-Gdybym miała to byś o tym wiedział, nie zwodziłabym cię-pokiwałem tylko głową i zamilkłem. Uwierzyłem jej. W końcu lata przyjaźni, na której zbudowaliśmy związek nie przepadły. Mimo długiej rozłąki, chyba zorientowałbym się, gdyby kłamała...
-Myślisz, że może nam się udać?-spytałem patrząc na nią.
-Chciałabym, ale się boję
-Czego się boisz?-objąłem ją
-Wielu rzeczy, zmian... widziałeś co pisali, gdy nas razem zobaczyli? Nie chcę żeby wynikło z tego jeszcze więcej plotek, nie chcę żeby twój wizerunek ucierpiał
-Tym się nie martw, już moja w tym głowa i mojego menadżera, żeby zająć się mediami-położyłem swoją dłoń na jej nodze. Ku mojemu zdziwieniu pozwoliła na ten gest-A teraz powinniśmy się skupić na nas-Przybliżyłem twarz do jej twarzy i obserwowałem. Bardzo ciągnęło mnie, aby ją pocałować, ale nie chciałem naciskać ani robić niczego wbrew niej. Nie zauważyłem na jej twarzy sprzeciwu więc już bardziej zdecydowanie połączyłem nasze usta. Po chwili poczułem jej dłonie na moim karku, a swoje ułożyłem na jej plecach, aby przyciągnąć ją bliżej. Bardzo mi tego brakowało. Po chwili wylądowaliśmy na łóżku leżąc twarzą w twarz. Uśmiech, który zagościł na jej ustach tylko mnie upewnił w tym, że też tego chciała.
-Na pewno z nikim się nie całowałeś przez ten czas?-spytała po chwili z udawaną powagą.
-Hmmm, no wiesz jakoś musiałem trenować, aby nie wyjść z wprawy-odpowiedziałem równie poważnie i poruszyłem brwiami. Postanowiłem się z nią trochę podroczyć.
-No to chyba nie bardzo przykładałeś się do treningów
-Sugerujesz, że źle całuje?-Spytałem podnosząc się na ramionach i po chwili byłem już nad nią.
-Może nie tak od razu źle...-popatrzyła mi w oczy i przygryzła wargę.
-W takim razie muszę więcej trenować-Przybliżyłem się na tyle, że stykaliśmy się nosami. Po chwili znowu ją pocałowałem. Tym razem dłużej. Patrzyliśmy się na siebie jeszcze przez chwilę, po czym ponownie położyłem się obok. Kusiło mnie, aby nie zakończyć na całowaniu i pójść o krok dalej, ale nie chciałem się spieszyć. Ona jednak nagle wstała. Wystraszyłem się, że zrobiłem coś źle. Na szczęście okazało się, że chciała tylko zdjąć puchaty szlafrok.
-Aż tak ci gorąco?-spytałem siadając na skraju łóżka i przyglądając się jej. Mimo że była ubrana w zwykłą, kilka rozmiarów za dużą koszulkę i dresy to nawet w takim wydaniu żadna inna kobieta nie mogła się z nią równać.
-To ty tak na mnie działasz-uśmiechnęła się i usiadła na moich kolanach, twarzą do mnie. Zdziwiło mnie to do tego stopnia, że przez chwilę zastanawiałem się, czy aby na pewno to nie sen. Jeśli tak to nie chciałbym się z niego budzić.
-Chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ty działasz na mnie-Odgarnąłem jej kilka kosmyków włosów z czoła.
-Nawet kiedy mój nos jest czerwony jak u Rudolfa, a na sobie mam powyciągane dresy?-spytała unosząc brwi z niedowierzaniem. Zamiast odpowiedzieć po prostu cmoknąłem ją w ten nieszczęsny nos, który nadal był zaczerwieniony od przeziębienia. Po chwili lekko uniosła kąciki ust i tym razem to ona mnie pocałowała.

*Vanessa

Cudownie było znowu poczuć smak jego ust. Gdy mnie całował, moje kolana miękły, po całym ciele przechodziły przyjemne dreszcze, a serce przyspieszało. Mogłam sobie wmawiać, że to co kiedyś było między nami się skończyło, ale ciało pokazywało, że to nie prawda. Wszystko to okazało się być kłamstwem i moje zmysły to wiedziały i wcale nie zamierzały tego ukrywać.

Resztę wieczoru spędziliśmy w łóżku, leżąc i rozmawiając. Nie wiem ile czasu to trwało, ale było już późno, gdy zdecydowaliśmy się włączyć jakiś film. Z tych emocji nie chciało nam się spać. Ułożyłam głowę na jego torsie po czym on objął mnie i jedną dłonią błądził po mojej ręce.
-Dzisiaj się już lepiej czujesz?-spytał, odruchowo przesuwając rękę na moje czoło.
-Lepiej, prawie mi przeszło
-Dasz radę jutro pójść ze mną, czy wolisz jeszcze odpocząć?
-Zobaczymy jutro-mocniej się w niego wtuliłam
-Jutro będziemy pracować nad układem z całą grupą, na pewno wrócę późno-poczułam jego dłoń na plecach-To będzie coś wspaniałego, chciałbym, żeby ludzie to zapamiętali-skierował rozmarzony wzrok na niebo za oknem.
-Zapamiętają, jestem tego pewna...

***

Cześć i czołem!
Pytanie za sto punktów.
Komu nie przychodzą powiadomienia o nowych rozdziałach?
Bo już dwie osoby pisały, że mają taki problem.
Ktoś wie dlaczego tak się dzieje?

Ostatnia Szansa | MJ | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz