o n e

709 29 5
                                    

Zegar wiszący na ścianie dormu jednego z koreańskich zespołów wybił właśnie północ. Znaczna większość jego mieszkańców pogrążyła się w śnie, zapominając o problemach tego świata i odcinając się od niego skutecznie. Najstarszy z członków boysbandu siedział w kuchni, przy wyspie kuchennej sącząc swoją ulubioną kawę. Był zmęczony, ale o tej czynności nie mógł jak na razie myśleć. Ciszę zakłócał jedynie tykający zegar oraz pojedyncze siorbnięcia gorącego napoju. 

SeokJin spoglądał smętnie w drzwi wejściowe, które były doskonale z kuchni widoczne. Oczekiwał na przyjście swojego lidera, który ostatnimi czasy pochłonięty jest w pracy nad swoją solową płytą. Od paru dni zdarza mu się przez to nie spać, wracać późno w nocy. Jest przemęczony, co nie umknęło uwadze Kim'a. 

W towarzystwie reszty członków, to NamJoon zajmuje się ogarnięciem ich, jest w końcu liderem, oczywiście wszyscy troszczą się o siebie wzajemnie, ale najbardziej robi to jednak właśnie on. Im przybywa pracy, tym bardziej w dzień uwagę skupia na reszcie zespołu, a w nocy pracuje nad sobą. Jin widząc jego pogarszający się nastrój i utratę kilku kilogramów postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Tym sposobem od kilku dni pilnuje, aby raper zjadł i położył się szybciej spać, to on pilnuje rano wówczas aby młodsi doprowadzili się do porządku. Jest to wielka pomoc dla drugiego Kim'a, który może pospać te dobre trzydzieści minut więcej, nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, co najstarszy robi dla niego, ale jest mu dozgonnie wdzięczny. 

Praca całego zespołu jest bardzo wyczerpująca, od godziny dziewiątej rozpoczynają treningi. Od grypowych, po solowe, doskonalą swoje głosy, umiejętności taneczne i wszystko co tylko możliwe. Przerwa nadchodzi dopiero w porze obiadowej, w której mają czas na zjedzenie przyrządzonego najczęściej przez Jin'a posiłku i drobny odpoczynek. Później wracając do pracy, która trwa mniej więcej do osiemnastej. Wykończeni wracają wtedy do dormu, aby zjeść i zając się sobą. 

Rozkład dnia należący do lidera wygląda teraz nieco inaczej. Pracuje z całym zespołem w wyznaczonych im godzinach, gdy oni wracają do dormu, on zostaje i zmienia jedynie pomieszczenie. Wraca około północy, wymęczony, zdenerwowany, praktycznie umierający. Większość osób na jego miejscu, położyła by się pewnie spać, ale nie on. Ucieka do swojego pokoju, gdzie śpi  już jego współlokator i zasiada do dalszej pracy - pisaniu tekstów, swoich czy też dla zespołu, to nie ma znaczenia.  Raper najczęściej usypia nad stertą kartek około czwartej i pogrąża się w śnie. 

Najdłuższa wskazówka na tarczy zegarowej przesunęła się ponownie, do uszu najstarszego doszedł dźwięk przekręcania kluczy w zamku. Wyprostował się na swoim miejscu i odstawił czerwony kubek na bok, utkwił wzrok w dębowych drzwiach, a wyraz jego twarzy przypominał rozzłoszczoną, zmartwioną matkę, której dziecko nie wróciło na noc do domu. 

- Oh, nie śpisz? - mruknął RM wchodząc do środka, obładowany jakimiś torbami, które po chwili wylądowały w kącie. Prawda była jednak taka, że Joon spodziewał się widoku swojego hyung'a siedzącego przy wyspie kuchennej. Od kilku dni właśnie on wita go co noc, gdy wraca po pracy. 

- W pół do pierwszej, nowy rekord - Jin uniósł jedną brew do góry. Wstał z miejsca i podszedł do kuchenki, wyciągnął talerz i zaczął nakładać na niego jedzenie. 

- Nie musisz, wiesz o tym - mruknął lider podchodząc do niego.

- Ale chcę - wzruszył ramionami. - Przemęczasz się, znowu schudłeś - zmierzył go karcącym spojrzeniem. Miał przed sobą cień dawnego Kim'a, który zginął gdzieś pomiędzy wersami jego kawałków dobry tydzień temu. 

- Nie jest najgorzej. Daje radę - powiedział. Sam nie wierzył w te słowa, wiedział, że hyung miał rację, tak bardzo chciał to przyznać chociażby przed sobą, ale naprawdę nie był wstanie. 

- Oszukujesz mnie, czy siebie? - spytał retorycznie. - Zamęczysz się, nie możesz brać wszystkiego na siebie, aż tak bardzo. 

- Ktoś musi - wzruszył ramionami. Zaczął krążyć widelcem w talerzu, chciał zjeść, głód skręcał go od środka, ale nie miał apetytu. Czuł, że jeśli weźmie chociaż jeden kęs, od razu go zwróci. 

- Bez sensu się męczysz. Im dłużej zostajesz w nocy, tym bardziej jesteś zmęczony. Widzę to, nie tylko ja. Jeongguk pytał o Ciebie, nie tylko on. Fani też się martwią. To, że będziesz tak dużo pracował, nie polepszy twoich wyników, tylko nawet je pogorszy - stwierdził. Jego głos był twardy, ale można było znaleźć w nim nutkę zmartwienia. 

- Jak wydam płytę, to odpocznę - burknął. Zaczął powoli przeżuwać. 

- Masz odpocząć teraz. Jesz to i idziesz się położyć, jutro nigdzie nie wychodzisz - rzekł. 

- Ale...

- Bez ale - fuknął uderzając pięścią w stół. - Położysz się u mnie, będę miał cię na oku.

- Co z Yoongi'm? - uniósł brwi pytająco. Nie chciał odpoczywać, im szybciej skończy, tym lepiej. 

- Śpi u Jimin'a, Kook i Tae są u Hope'a - NamJoon skinął głową, nie miał siły, ani ochoty na kłótnie, nie z nim. Dostrzegał jego dobre chęci, poświęcenie, ale nie wiedział dlaczego to robi. Zakodował w głowie, aby później się o to spytać. 

- A co z Tobą? - spytał po chwili milczenia, połowa posiłku zniknęła już w jego żołądku. 

- Ogarnę ich, zadzwonię do menadżera - wzruszył ramionami. 

- Nie przemęczaj się tak - rzucił pół żartem, pół serio. Obaj zachichotali, lubili spędzać czas w swoim towarzystwie, doskonale się rozumieli, byli przyjaciółmi. 

_________
(Dotyczy całej książki)

fluff;smut;angst;18+;wulgaryzmy;top!RM;bottom!JIN;bxb;

shipy poboczne:
taekook;yoonmin

BTS ISTNIEJE
(niektóre daty zmienione na potrzebę książki)

epiphanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz