t h r e e

299 22 1
                                    

SeokJin przekręcił się na drugi bok, poprawił kołdrę i zacisnął mocniej oczy, aby ponownie zmorzył go sen. Westchnął cicho i przewrócił się na plecy, otworzył szeroko oczy, do których szybko wpadła ciemność. Zza okna słychać było przejeżdżające seulskimi ulicami auta, pędzące, ignorujące przestrzeń wokół nich, zatracone w mroku tej koszmarnej nocy. 

Był już trzeci dzień pod rząd, kiedy w jego pokoju pojawił się ktoś inny, zamiast Min'a. Wszyscy powoli przyzwyczajali się do tej zmiany i przygotowywali na moment,gdy padnie decyzja zmiany pokoi na stałe. Wszystko szło w tym kierunku, nic nie stało temu na drodze, więc skoro świt najstarszy weźmie się pewnie za przenoszenie rzeczy swojego nowego współlokatora. On przecież nie musi się o tym dowiedzieć od razu, nawet gdyby wiedział, Kim zrobiłby to bez konsultacji z nim. 

- Nie śpisz? - usłyszał głos dobiegający z ciemnoty. Mimowolnie odwrócił wzrok w tamtą stronę, nie widział nic, nie musiał. Znał go na tyle długo, aby wyobrazić sobie wyraz jego twarzy. Nam wychylił się lekko i dosięgnął do małego pstryczka umieszczonego na kablu, nacisnął jedną jego stronę, a przez mrok przedarły się salwy światła. 

- Najwyraźniej - mruknął starszy. Zasłonił twarz rękom, przetarł ją i z bólem głowy podniósł się do pozycji siedzącej, zmierzył wzrokiem chłopaka, dopiero co dostrzegając, że śpi bez koszulki. Poczuł dreszcz, który przemknął po jego kręgosłupie, odebrał to jako sygnał zmęczenia, pomimo iż nim nie był. - Śpij NamJoon.

- Posiedzę z tobą - zadeklarował tonem, który nie przyjmował sprzeciwu. 

- Rano masz sesję, będziesz zmęczony - uparł się Kim. Zlustrował go wzrokiem po raz kolejny, zbyt długo zatrzymał spojrzenie na idealnych obojczykach chłopaka i idealnych rysach twarzy, dreszcz ponownie przemknął po jego plecach. 

- Pierdolić sesję - wzruszył ramionami, a Jin posłał mu gniewne spojrzenie. Nie lubił przekleństw, sam używał ich niezwykle rzadko, uważał, że stanowią skazę na języku, chociaż to właśnie one idealnie mogły wpasować się w sytuację. 

- Nie wiem, czy menadżer jest tego samego zdania - burknął. 

- Sam mówiłeś, że mam odpocząć - rzekł unosząc brwi, na jego twarzy pojawił się cień niewinnego uśmiechu, bynajmniej tak zinterpretował go starszy. 

- Od odpoczywania masz noc! - warknął. Zmarszczył gniewnie czoło i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. 


NamJoon wyszedł, gdy tylko jego postać zniknęła za drewnianymi drzwiami, w dormie BTS wszyscy zaczynali się budzić. Najmłodsi członkowie siedzieli już w salonie, oglądając powtórkę wczorajszego meczu, słychać było ich komentarze i obelgi rzucane w kierunku graczy. Zegar wskazał godzinę siódmą, prawie cały zespół miał dzień wolny, wyjątkiem był oczywiście ich lider, ale do tego zdążyli się w ostatnim czasie przyzwyczaić. 

- Dzień dobry! - krzyknął uśmiechnięty chłopak, wchodząc do pokoju. Rozejrzał się i usiadł przy wyspie kuchennej, ubrany nadal w piżamę zmierzwił swoje włosy. - Co na śniadanie? - zaciekawił się zaglądając przez ramie najstarszemu.

- Yoongi miał dziś robić śniadanie - odparł zaspany. 

- Ale on jeszcze śpi - jęknął Hoseok. Kim wzruszył ramionami, chwycił w dłoń talerz z suchymi tostami, a w drugą ujął kubek z czarną kawą, która miała przynieść mu ukojenie w dzisiejszym dniu. - Jeongguk! - zawołał.

- Ja go nie budzę, chcę jeszcze żyć! - odkrzyknął z salonu. 

- Zrób sam śniadanie - rzekł Taehyung przekraczając próg kuchni, podszedł do lodówki z której wyciągnął mleko trzy procentowe. 

- Nie po to wprowadziliśmy ten grafik, żebyśmy robili je osobno - mruknął Jimin, który wszedł tuż za nim. 

- Ale dając dyżur Min'owi w dzień wolny, skazaliśmy się na to - odparł najstarszy. - Kto wpadł na ten pomysł? 

- Yoongi - westchnął Park i zajął się krojeniem owoców. - Jak wychodziłem z pokoju, chyba się budził. 

- Suga wstaje o dwunastej, jak dobrze pójdzie - burknął Jung. - Jimin-ssi... 

- Nie - przerwał mu szybko i wrzucił kawałki jabłka do miseczki, zalał je jogurtem naturalnym, dodał łyżkę miodu oraz płatki owsiane, zamieszał, po czym usiadł obok przyjaciół. 

- Poczekam aż tu przyjdzie - stwierdził J-Hope. Oparł głowę na splecionych palcach i sennym wzrokiem przeczesał kuchnię. - Jak z Joon'em? 

- Po staremu - odparł. Jadł tosty niezbyt chętnie, dziobał pieczywo i popijał je czarnym napojem, nie był skory do rozmów, jedyne o czym marzył to łóżko, a czekało go jeszcze przenoszenie rzeczy lidera do swojego pokoju. 

- Zatrzaśnijmy go jutro w pokoju, nie pójdzie do pracy - zaproponował Jeon. Przechwycił płatki od Tae, nie widząc wolnych miejsc wzruszył ramionami i usiadł na podłodze, widok ten lekko rozbawił Hoseok'a. 

- My go zatrzaśniemy, a on wyjdzie oknem - powiedział V. 

- Prawie nie ma go w dormie, nie pamiętam nawet kiedy ostatnio go widziałem - stwierdził Jimin lekko zmartwiony. 

- Porusza się jak jakiś zombie - zaśmiał się Jung, wstał z miejsca i zaczął udawać ów postać, wydawał jęki, które miały przypominać żądne krwi, martwe, ale żywe ciała.

- Boże! Kto tu je krowę żywcem? - spytał pół żartem pół serio Yoongi. 

- Wypraszam sobie! Byłbym pięknym, przystojnym zombie - odparł zbulwersowany Hoseok. 

epiphanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz