Starszy otworzył swoje oczy, rozejrzał się dokładnie po sypialni, dopiero gdy zerknął na łóżko stojące obok zdał sobie sprawę, że lidera nie ma. Spróbował przekręcić się na drugi bok, poczuł jak zaczyna pulsować mu skroń, skrzywił się.
- Trochę wypiłeś - usłyszał przy uchu, wzdrygnął się. - Oh.. Nie chciałem cię wystraszyć - zaśmiał się perliście. Zanim do głowy Jina doszło cokolwiek , musiało minąć trochę czasu, nadal co prawda nie wiedział dlaczego leży wtulony w swojego przyjaciela, a co gorsza, czemu na to pozwala.
- Co się stało? - spytał cicho. Nie pamiętał nic odkąd chwycił jedną z pierwszych butelek, nie pamiętał kiedyś się położył i czy zrobił to sam... Właśnie, to chyba jest najgorsze, nie wiedział jak znalazł się w tym łóżku razem z młodszym. Rumieńce wkradły mu się na policzki, zalewając całą jego twarz. Nam widząc to, powstrzymał się przed chichotem.
- Jak cię znalazłem, byłeś pijany, gdy próbowałeś wstać upadłeś na stolik i chyba masz nawet po tym siniaki.. Nie chciałeś zasnąć, więc położyłem się z tobą - Joon wmawiał sobie, że to nie było kłamstwo. Jedynie inaczej zinterpretowane fakty, przekształcone tak aby nikogo nie zranić.
- Przepraszam - zagryzł wargę, było mu tak głupio!
- Nie szkodzi - rozwalił mu włosy. - Wstawaj.
***
- Hoseok dalej! - krzyknął Min, wchodząc do salonu, niósł pod pachą dość pokaźny karton.
- Jak ja mam ci wtargać sam dwu metrową choinkę!? - odkrzyknął mu poirytowany.
- Już idę pomóc! - zawołał Tae, biegnąc z kuchni.
- Jin-hyung! Skończył się pieprz! - rzekł najmłodszy, wychylając się głową z kuchni.
- Sprawdź w szafce, tej nad kubkami - doradził.
- Zróbcie miejsce!
- Yoongi, dalej, musimy przenieść kanapę - takim oto sposobem dwójka najstarszych, chyba najmniej nadających się do pracy siłowej, wywaliła kanapę na korytarz, blokując dostęp do pokoju Hoseoka. Niezbyt się tym przejęli, więc wrócili do salonu, gdzie stała już choinka, a pod nią leżały zwłoki ubranego na czerwono J-Hope'a. V zniknął, najpewniej jest w kuchni i pomaga tamtym gotować ramen i całą resztę. Nie czuć zapachu spalenizny, więc jest dobrze, nie trzeba wzywać straży pożarnej ani pogotowia ratunkowego.
- Gdzie jest Nam? - Suga zmarszczył brwi. Było już południe, Wigilia zbliżała się bardzo szybko, a lider wręcz rozpłynął się w powietrzu. Seokjin bardzo chciał odpowiedzieć na zadane przez przyjaciela pytanie, ale nie mógł, nie miał pojęcia gdzie zniknął chłopak, ani kiedy wróci. Zaraz po śniadaniu poszedł się ubrać i nawet nikomu nie powiedział, że wychodzi, wziął jedynie swoje rzeczy i opuścił dorm Bangtanów.
Nie podobało się do najstarszemu, chociaż wolał dzisiaj nie rozmawiać z nim, zwłaszcza po zdarzenia w nocy, ale są święta i czułby ulgę, gdyby był tutaj z nimi, chociaż ten raz w roku sobie odpuścił.
- Kurwa! - usłyszeli głos Junga, błyskawicznie odwrócili się w jego stronę, mimo wszystko chłopaka tam nie było, a choinka zamiast stać oparta o ścianę, leżała na ziemi. Tuż za nią stał najmłodszy, śmiejąc się. - KURWA WYCIĄGNIJCIE MNIE!
- Język! - zrugał go Kim.
- KURWA JESTEM POD CHOINKĄ! - warknął.
- Lamus - parsknął Yoongi. - Teraz się czołgaj.
- Jungkook! Masz ten lukier... - drugi najmłodszy członek wszedł do salonu jednak gdy usłyszał bluźnierstwa wychodzące spod świątecznego drzewka, zatrzymał się i jedynie spiorunował wzrokiem stojącego za choinką chłopaka. - Jesteś głupi - załamał. Podszedł do ściętej rośliny, pociągnął za rękę Mina, aby ten mu pomógł i razem podnieśli ją, ratując przygniecionego przyjaciela.