W budynku należącym do BigHit trwał właśnie trening. Siódemka chłopaków, a właściwie to szóstka (NamJoon nadal miał zabronione treningi fizyczne) przygotowywali nową, skomplikowaną choreografię. Lider siedział w rogu i zajmował się muzyką, nic innego nie mógł zrobić, chociaż w ten sposób mógł się jakoś przysłużyć.
Obserwował ze znudzeniem zdenerwowaną twarz Hoseoka, który załamany próbował nauczyć grupę tych idiotów, chociażby jednej czwartej całości układu. Szło im to dennie, może jakoś wielkiej tragedii nie było, ale dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Jimin i Yoongi pokłócili się wczorajszej nocy, przez co Jimin poszedł spać do Tae i Kooka, a do Mina zawędrował Jung. Najpewniej nie mieli teraz ochoty przebywać w swoim towarzystwie, gdy tylko zdarzy im się awantura, przez pierwsze dwadzieścia cztery godziny schodzą sobie z drogi. Pech chciał, że padło na moment gdy ćwiczą swoje umiejętności taneczne.
BTS ubolewało na połowicznym braku swojego lidera, a do tego dochodzili pokłóceni Park i Suga, dzień zapowiadał się fatalnie! Nikt nie był wstanie się skupić, ich choreograf zdawał się jedynie czerpać z wszystkiego satysfakcje. Wszyscy byli rozkojarzeni, a najbardziej chyba najstarszy, pierwszą godzinę treningu właściwie tylko obserwował kontem oka co robi chwilo niesprawny przyjaciel, lecz od pół godziny stara się nie wlepiać w niego spojrzenia, cóż... Na daremno.
- Dobra! Zrobimy sobie piętnaście minut przerwy - powiedział wreszcie choreograf. TaeKooki jak na zawołanie, rzucili się pędem w stronę drzwi, najpewniej ścigając się do automatu, gdzie wprowadzono nowe batoniki, które muszą wypróbować. Za nimi, wolniej, ale jednak, ruszył Jimin, starając się ich chyba dogonić. Min i Hoseok wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, stuknęli swojego przyjaciela w ramię, kiwnęli mu głową po czym tak jak reszta, opuścili pomieszczenie.
Kim wydawał się zamyślony, chyba nawet nie odnotował braku reszty. Siedział wpatrzony w ścianę na przeciwko z smętną miną, widać było jak źle czuję się z świadomością, że nie może uczestniczyć w treningu, miał wrażenie, że zawiódł. Zawiódł jako przyjaciel, lider.. Fakt, iż nikt inny prócz niego tak nie pomyślał, ba! Nawet nie próbował! Wcale niczego nie zmieniał.
- Hej.. - Jin przysiadł obok, kładąc dłoń na jego ramieniu. Joon wzdrygnął się pod wpływem dotyku, ale mimo to posłał starszemu przyjazny uśmiech. - Nie chciałem cię przestraszyć...
- Nic się nie stało - przybliżył się do niego nieznacznie. - Zamyśliłem się i nawet nie zwróciłem uwagi, że podszedłeś do mnie.
- O czym myślałeś? - spytał cicho, niepewny swoich słów. Miał wrażenie, że może nie powinien pytać, ale ciekawość wygrała nad rozsądkiem. Wyższy zamilkł, spuszczając wzrok.
- O życiu, o tym... Co byłoby ze mną teraz, gdybym nie przyszedł do BigHit. Też o tym, że... Jedna decyzja wtedy, mogła sprawić, iż teraz nie znałbym was, Ciebie... - urwał na moment. - Byłbym zupełnie innym człowiekiem. Nie wiem czy... Szczęśliwym.
- A teraz jesteś szczęśliwy? - zadał kolejne pytanie, może trochę głupie, ale to nie ważne.
- Wiesz co? Chyba tak - uśmiechnął się patrząc w nicość.
- Chyba? Skąd to chyba? - zaśmiał się cicho.
- Jest jedna rzecz, w moim życiu, która... Zwyczajnie mnie nęka, nie wiem nawet co z nią zrobić, że nie zniszczyć czasem czegoś...
- Podobno, żeby pojawił się nowy człowiek, jeden musi zniknąć - stwierdził.
- Zebrało Ci się na mądrości - parsknął.
- No wiesz ty co? - uderzył go w ramię, także się śmiejąc. - Masz jak zepsuć nastój.
- Jaki nastrój?
- No ten, nie wiem nawet jak to nazwać - westchnął, NamJoon wyszczerzył się do niego. Widać było, że humor obojga uległ znacznej zmianie i to na lepsze. - To co to za rzecz?
- Nie chcesz tego słuchać, bzdury gadane przez idiotycznego faceta, który ma problemy gorsze niż nastolatka - spojrzał w swoje buty.
- A może mam podobne, co? - szturchnął go delikatnie. - Uwolnij ze mną nasze wewnętrzne nastolatki.
- Jesteś niemożliwy, Kim SeokJin - pokiwał głową, przenosząc wzrok na twarz swojego przyjaciela. W pewnym momencie ich spojrzenia się skrzyżowały, starszy poczuł jak powoli zaczyna się rumienić, a pot zgromadził się na jego dłoniach.
- Z wzajemnością, Kim NamJoon - mruknął pod nosem. - To się dowiem?
- Mówiłem, to same nudy... - odparł równie cicho. Żaden z nich nie odnotował momentu, gdy ich twarze znacznie się do siebie zbliżyły, czuli swoje przyśpieszone oddechy, a czerwona plama na twarzy niższego znacznie się powiększyła.
- Dla mnie, nie będą nudne.. - skierował oczy na usta młodszego, zupełnie nieświadomie, jakby odruchowo. Przymknęli oczy, ich wargi praktycznie się ze sobą stykały. Serce Jina wręcz wyrywało się z piersi, nie wiedział co się dzieje, ale był pewien, kocha to uczucie.
- Ten batonik z malinową herbatą jest obleśny! - usłyszeli głos maknae. Jak na zawołanie odskoczyli od siebie, spoglądając w zupełnie inne strony, ignorując to, co prawie się zdarzyło.
- Mi tam smakował - odpowiedział mu Jimin.
![](https://img.wattpad.com/cover/193223558-288-k62396.jpg)