Wszystko co działo się w zeszłym tygodniu bardzo zdenerwowało lidera BTS, jedyną pozytywną wiadomością był jego powrót do treningów, co ten wykorzystał w ponad stu procentach. Nie podobało się to oczywiście reszcie, jak nikomu, bo Kim wrócił do swojego wcześniejszego trybu życia.
Znowu wracał późną nocą do domu i jawnie się przepracowywał, tłumacząc sobie, że weźmie wolne zaraz po wydaniu płyty. Wszystkie teksty były już gotowe, jedna wersja audio także, pozostało nagranie całej reszty. Nam wolał zrobić wszystko szybciej, chciał mieć to już za sobą, wystarczy mu, że data premiery i tak została przesunięta o dobre dwa tygodnie.
Najbardziej temu sprzeciwiał się Jin, wcale nie musiał mówić tego, wystarczyło spojrzeć na leżącą w kawałkach relacje tych bliskich sobie ludzi. Obaj czuli się z tym źle, ale starszy obiecał sobie, że nie zrobi kroku w żadną ze stron sam, poczeka na młodszego, w głębi duszy miał nadzieję, że ten się opamięta, nim wszystko legnie w gruzach. Zdarzało mu się płakać z bezsilności, najczęściej w nocy, gdy nikt tego nie słyszał, a w pokoju był sam, zaczynał żałować, że zamienili się pokojami, wolał spędzać czas z Hoseokiem niż niszcząc swoją psychikę i burząc rytm snu, czekając za przyjacielem. Czuł, że sytuacja zaczyna go przerastać, wszystko było dobrze, teraz nagle stało się źle. Może to podłe, ale tęskni za przerwą Joona, wtedy mogli być chociaż razem, a on czuł chociaż namiastkę tego, co chciał.
Ta noc miała nie różnić się niczym, zbliżała się pierwsza w nocy, SeokJin zszedł do kuchni po wino, miał potrzebę uporania sobie z problemami właśnie w ten sposób, chociaż wiedział, że jest nieodpowiedni. Do powrotu lidera została minimum godzina, nigdy nie zdarzyło mu się wrócić przed drugą, więc był pewny, że nikt nie zakłóci mu "odpoczynku".
Olał kieliszki, ponoć lepiej smakuje prosto z butelki, niektórzy uważają, że w ten sposób procenty rosną, prawdy w tym tyle ile nic, ale to teraz nie ważne. Chłopak usiadł na kanapie, po policzku spłynęła pojedyncza łza, a do gardła wlał kolejną dawkę alkoholu. Im więcej pił, tym gorzej się czuł, ale nie przestawał, może właśnie do tego dążył, albo chciał chociażby uświadomić sobie wszystko, spojrzeć na sytuacje w inny sposób. Mruczał coś pod nosem, żaląc się samemu sobie, dużo nie potrzeba było, aby przestał kojarzyć co dzieję się wokół niego. Połowa zawartości butelki zniknęła w jego żołądku,podobnie jak część zdrowego rozsądku i świadomego myślenia.
Drzwi wejściowe otworzyły się, NamJoon zdziwił się bardzo, gdy zdał sobie sprawę, że są one otwarte, a światła nie są wyłączone. Przez chwilę myślał, że to najmłodsi urządzili sobie maraton filmów, ale przecież następnego dnia mają z rana zjawić się w studiu, więc to raczej niemożliwe. Mignęła mu myśl o włamaniu, ale raczej na wejściu dostrzegł by braki w drogich kurtkach i butach, a nic takiego nie odnotował. Więc jedyna prawdopodobna opcja, to ta, że Jin czeka na jego powrót. Niepewnie wszedł do salonu, będąc pewnym, że powitają go krzyki, bluźnierstwa, ale nie to...
W rogu pomieszczenia siedziała skulona postać, obok pusta butelka wina i kilka chusteczek, naprzeciwko podarty kawałek papieru, wyglądający jak fragment zdjęcia. Kim nie wiedział co zrobić, poczuł napływające wyrzuty sumienia i dziwny głos z tyłu głowy mówiący mu, że popełnił błąd i czas go teraz naprawić. Onieśmielony podszedł do chłopaka, najpierw spojrzał na podartą fotografię, od razu skojarzył ją. Była zrobiona podczas pierwszej w tym roku gali, na której wygrali, oderwana część była twarzą Jina, Nam nie wiedział dlaczego jego przyjaciel tak zrobił, poczuł jedynie ukłucie w sercu.
- Jinnie - chwycił go delikatnie za ramię, ignorując odór alkoholu. Wstrząsnął nim dreszcz i odruch wymiotny, lider bez chwili namysłu wziął go na ręce, zrobił to bez problemu, starszy był bardzo chudy, a ostatnio dość schudł. Patrzył na jego bladą twarz i półprzytomne oczy, usta lekko opuchnięte, tak jak nos, czuł się strasznie, że nie było go tutaj gdy to wszystko się działo, chciał jednak w jakimś stopniu wynagrodzić mu to. Zaniósł niższego do łazienki i posadził obok toalety, tak aby mógł tam zwymiotować, sam pognał do kuchni po butelkę wody, w międzyczasie zgarniając czysty ręcznik i jakieś ubranie.
Gdy wszedł do łazienki, zobaczył jedynie wymiotującego przyjaciela, to bolało go niewyobrażalnie mocno.
- Już lepiej? - podał mu wodę, chwytając go w pasie i przytrzymując. Seok od razu wziął butelkę i upił łyk napoju, przetarł twarz ręcznikiem trochę bardziej świadomy, wtulił się w klatkę piersiową młodszego przymykając powieki, tak było mu wygodnie.
- Przebież się - podsunął mu czystą bieliznę i za dużą białą koszulkę,który chyba należała do niego. Gdy zabierał to z ich pokoju nawet nie zwracał uwagi co bierze, więc oczywiście zapomniał o spodniach, ale to teraz nie było ważne. - Zaprowadzę cię do łóżka.
- A nie możesz ty przebrać mnie? - wydukał, patrząc się w jego oczy. - I iść tam ze mną? - zacisnął dłoń na jego bluzie.
- Jin, jesteś pijany - odsunął go delikatnie od siebie.
- To nic nie zmienia - zachichotał. Nam walczył ze sobą wewnętrznie, tak bardzo pragnął zrobić to, co jego przyjaciel chciał, ale wiedział, że nie może, nie powinien robić.
- Pierdolisz - wywrócił oczami i bez jakiegokolwiek zawahania wpił się w jego wargi, zaczynając całować go zachłannie. Joon nie mógł wytrzymać i poddał się chwili, również zaczynając całować starszego.
_______________
863 słowa
Jinnie słońce, kocham cie.
A wy czekajcie do piątku.
HappyJinDay!