Księga 12

2.8K 167 20
                                    

~Kakashi Hatake~

Siedziałem pod drzewem i rozmyślałem... Jutro mijają cztery lata... Cztery cholerne lata od śmierci Minato Namikaze i Kushiny Uzumaki. Przez ten czas wiele się zmieniło.

Hana-chan parę dni po śmierci swojej siostry i szwagra zaopiekowała się małym Naruto. Prawdę powiedziawszy wszyscy myśleliśmy, że ten obowiązek spadnie na rodziców chrzestnych dziecka, ale Tsunade-sama i Jirayja-sama odeszli z wioski, porzucając chłopca. Tym czynem wiele stracili w oczach mojej przyjaciółki... Dobrze pamiętam jak się z nimi kłóciła, jak ich znienawidziła, jak płakała przez całą noc... Mimo wszystko się jej nie dziwiłem. Traktowała ich jak ciocię i wujka z resztą Senju jest jej daleką rodziną przez korzenie klanu Uzumakich. Liczyła na nich... Minato i Kushina na nich liczyli, a oni po prostu zwiali.

Tak jak mówiłem małym Namikaze zaopiekowała się czerwonowłosa, ale gdy tylko mam czas staram się być z nimi. Naruto jest naprawdę uroczy ale gdy czasem na niego patrzę czuję ból... Jest tak strasznie podobny do Mistrza... 

Oprócz opieki nad dzieckiem niebieskooka pracuje w szpitalu i trenuje nad technikami klanowymi. Ja natomiast dalej jestem w ANBU tyle, że awansowałem na kapitana, co z jednej strony jest ogromnym zaszczytem, a z drugiej ryzykiem i odpowiedzialnością.

Z westchnieniem wstałem i pokierowałem się do domu Hany i Naru, mieszkają dalej w domu małżeństwa Namikaze, tyle że dziewczyna nie może trzymać zdjęć przedstawiających Yondaime, gdyż tożsamość chłopca z paskami na policzkach jest ściśle tajna i nawet on sam nie może o tym wiedzieć... Ehh co za los?

Wszedłem do mieszkania

-Tadaima! - przywitałem się

-Kashi-nii!! - do przedpokoju wbiegł uśmiechnięty jak zawsze chłopiec i rzucił mi się na szyje

-Cześć, Naru, co tam słychać? - zapytałem biorąc malca na ręce

-A nić, jes u nas Sas i Itasi-nii z mamą - odpowiedział trochę nie poprawnie, na co się cicho zaśmiałem

Przekroczyłem próg i wstąpiłem do pokoju, gdzie rzeczywiście siedziała czwórka osób: Hana z Mikoto-san na kanapie, Sasuke z Itachim na podłodze bawiąc się jakimiś zabawkami.

-Ohayo - uśmiechnąłem się z zamkniętymi oczami, wszyscy na mnie spojrzeli

-Kakashi-san! - starszy z braci Uchiha szybko wstał i się ukłonił

-Spokojnie Itachi, nie jesteśmy w pracy - oznajmiłem i poczochrałem go po włosach

Brunet jest w moim oddziale zaledwie od tygodnia ale sprawuje się doskonale, w końcu jest geniuszem swojego klanu.

-Ohayo, Kakashi-kun - powiedziały zgodnie kobiety

Postawiłem 4-latka na podłodze, a ten od razu poleciał do swojego czarnowłosego rówieśnika. Usiadłem na fotelu

-Kakashi-kun, dzisiaj wieczorem wyruszam na misję, zaopiekujesz się Naruto przez parę dni? - spytała dziewczyna

-Pewnie, nie mam żadnej misji, więc myślę, że nie będzie problemu - odparłem

-Jeśli mogę się wtrącić - odezwał się Itachi - Kakashi-san za dwa dni mieliśmy mieć patrol na wschodzie wioski - przypomniał mi

-A no tak! Hmm, no to najwyżej na parę godzin zostanie z Asumą albo Kurenai, myślę e nie będą mieli nic przeciwko - znalazłem rozwiązanie

-Jakby co to możesz go także do nas podrzucić - odezwała się Mikoto-san, skinąłem głową z uśmiechem

-Świetnie, arigato

-Nie masz za co dziękować, Hana-chan - powiedziałem i podszedłem do dzieci

-Słyszałeś, Naru? Zostajesz ze mną

-Hai! - wyszczerzył się

-Kakasi-san, a na jakiej misji byliscie z Nii-chan'em ?- zapytał Sasuke przekręcając słowa jak blondyn

-Musieliśmy schwytać zbiegłych Shinobi i... -zacząłem im opowiadać. Ehh chyba strasznie zmiękłem...


^^Skip Time ~rok później~^^


~Hana Uzumaki~

Dzisiaj 24 Maja czyli dzień moich 19 urodzin. Przez te 5 lat tak wiele się zmieniło, ja się zmieniłam... Nie uważam się za jakąś najpiękniejszą ale większość chłopaków w wiosce się za mną ugania co mi schlebia ale czasami jest naprawdę irytujące i trochę nie komfortowe.

Szłam właśnie do domu trzymając w rękach z pięć bukietów i trzy pudełka czekoladek. Nie nawidzę kwiatów, które mi dają. No dobra może nienawiść to za mocne słowo, no ale ludzie! Ciągle dostaje tylko tulipany i czerwone róże, to jest oklepane. Ja kocham róże ale białe, są takie piękne i delikatne, to samo tyczy się lilii, ogólnie uwielbiam biały kolor. Chłopcy myślą, że jak mam czerwone włosy to od razu muszę mieć wszystko czerwone... Phi...

Przekroczyłam próg domu witając się standardowym "tadaima". W salonie siedział Kakashi i tłumaczył Naruto jakiś zwój. Młody słuchał z wielkim zaciekawieniem.

-Nie miałeś być na misji? - spytałam z lekkim uśmiechem

-Miałem i byłem. Wróciłem wcześniej i od razu przyszedłem tutaj, chciałem ci złożyć życzenia - odpowiedział wstając - Ale widzę,  że wielu zrobiło to już przede mną - zaśmiał się widząc kwiaty

-Ta... Znowu to samo... -westchnęłam i położyłam prezenty na stole

-Mogę czekoladki? - 5-latkowi zaświeciły się oczy gdy zobaczył bombonierki

-A zjadłeś obiad?

-Zjadłem, Aniki mi zrobił i może potwierdzić - odparł dumnie

-To prawda, zjadł wszystko - poparł go platynowo-włosy

-No to możesz ale nie przesadź - podałam mu pudełko, które szybko przyjął

-Jej! Arigato, Nee-chan! - chłopiec wybiegł w stronę swojego pokoju, zaśmialiśmy się

-Wiesz ja w sumie też mam dla ciebie kwiaty - Hatake podrapał się po karku

-Błagam tylko nie mów, że to kolejne róże...

-Róże, ale nie czerwone - pokazał mi bukiet białych róż, rozpromieniłam się -Wiem, że nie znosisz czerwonych więc kupiłem białe, z tego co pamiętam to je lubisz prawda? - upewnił się

-Kocham je

-To dobrze zatem... - wystawił rękę w której trzymał kwiaty w moją stronę - Wszystkiego najlepszego, Hana-chan

-Dziękuje, Kakashi-kun - przyjęłam podarunek i wsadziłam rośliny do wazonu 

-A no i zapomniałbym, jeszcze to - pokazał mi czarne podłużne pudełeczko

-Co to jest?

-Prezent - wzięłam pakunek i powoli otworzyłam - Mam nadzieję, że ci się podoba

Patrzyłam na piękny srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie litery "H" (Niech będzie tak, bo gdyby miał to być znak w Kanji to musiałaby być to głoska HA dop. Autorki )

-K-kakashi... Dziękuje, jest śliczny - uściskałam przyjaciela

-Nie ma za co, cieszę się, że ci się podoba - odwzajemnił uścisk

Gdy się od siebie odsunęliśmy założyłam biżuterię

-Nigdy go nie ściągnę, no chyba, że umrę i mi go zdejmą na sekcji - zażartowałam

-Nawet tak nie mów - czarnooki spoważniał

-Oj, no spokojnie, nie dam się tak szybko zabić - uderzyłam go delikatnie w ramie, na co się uśmiechnął

Tak. Kakashi chodzi u mnie w domu bez maski. No bo w sumie czemu by nie? Ja i Naru nikomu nie mówimy jak srebrnowłosy wygląda.



You're my whole world //Kakashi x Oc//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz