18. Lincoln Wybawiciel

238 12 7
                                    

Wpadli na Lincolna, gdy byli już prawie u kresu drogi. Lexa ani na moment nie zwolniła, gdy na horyzoncie pojawiły się dwie postacie, wsiadające do auta. Stary wojownik, który już przygotowywał łuk, na znak dany przez Lexę, odłożył go z powrotem. Nadal w galopie, zwróciła się w stronę Octavii.

- Kogo widzisz, Octavio kom Skaikru?! - włosy zasłoniły na moment jej twarz, ale zaraz odgarnęła je, zdecydowanym gestem.

Zbliżali się coraz szybciej, więc coraz więcej widziała, aż w końcu ulga wypełniła jej piersi, zastępując niewidoczne napięcie, które przez ostatnie tygodnie opinało ją jak więzy.

- To Lincoln! - zawołała. - I Bellamy!

Samochód ruszył, a oni przyśpieszyli, pragnąc się z nim zrównać. W końcu dopięli swego, gdy boki zwierząt unosiły się jak miechy. Konie nieco spłoszyły się warkotem silnika, ale pod komendami swoich właścicieli nie odważyły się uciec. Przez szybę od strony pasażera, pojawiła się twarz Lincolna, którego oczy przepełnione były niepokojem. Kolejna fala ulgi zalała ją. Więc nie straciła go. Nikt go nie pojmał, ani nie torturował. Dotychczas sądziła, że jedynym czego pragnie, to życia u jego boku, a teraz jej jedynym życzeniem było to, aby był po prostu żywy.

- Potem na siebie popatrzycie! - krzyknęła Lexa, poganiając konie. - Jesteśmy niedaleko, a Clarke coraz bliżej śmierci. Nie mamy czasu do stracenia!

Miała rację. Musieli się sprężać, jeśli chcieli pomóc Wanhedzie. Z krzykiem na ustach ruszyła za Lexą. Mieli ten sam cel, ale jeśli on zostanie spełniony, co potem zostanie? Ostatnim razem w ogóle go nie spełnili, z powodu zdrady Komandor... Postanowiła więcej o tym nie myśleć, skupiając się na drodze do Arkadii. Clarke szanowała Lexę, mimo tego, co zrobiła. Była wizjonerką i osobą sięgającą myślami daleko w przód. Jeśli ona jej ufała, to być może oni też powinni...

Bramy otworzyły się niemalże natychmiast, a ludzie z zaskoczeniem uskakiwali przed końmi. Byli zdumieni obecnością Lexy w tym miejscu, jak i zarówno jej niespodziewanym przybyciem, w tak małej obstawie. Octavia postanowiła zapobiec ewentualnym zamachom. Dobyła broni i uniosła ją w górę, zawracając konia tuż przed tłumem, który cofnął się jeszcze dalej.

- Skaikru! Dziś przybyła do nas sama Heda, aby porozmawiać o potrzebach naszego ludu i jego żądaniach! - krzyknęła. Pierwsze krople spadły na jej twarz. - Przybyła również do ciężko chorej Kanclerz Clarke! Obecność Hedy, oznacza, że ma ona baczenie na swoich ludzi i dba o nich! Jeśli na kogokolwiek padły by podejrzenia, nie byłaby to ona! Oddajcie teraz pokłon Hedzie, jako swojej władczyni i Komandor!

Patrzyli na nią z różną mieszanką uczuć. Odwróciła głowę w kierunku Arki, przy której Lexa zsiadała z konia. Koło niej zaroili się strażnicy Arki, pojawił się sam Kane, Abigail i Raven. Bellamy skinął głową na Setkę, która otoczyła wejście do Arki, odcinając tłum od Hedy i jej ludzi. Octavia również miała tu zostać. Zacisnęła mocniej palce na trzonie miecza, wbijając spojrzenie w oczy swojego brata. "Ratuj ją" - rzuciła bezgłośnie. - "I, do cholery, skłoń się." Ku jej zdumieniu, pierwsi na kolana padli żołnierze i strażnicy, a za nimi, powoli, pozostała reszta. Ludzie rozglądali się jeden po drugim, ale zadziałało prawo tłumu. Po chwili jedynymi, którzy stali była Octavia i Lexa, która ogarniała całą sytuację spokojnym spojrzeniem.

- Wstańcie! - nakazała władczo. - Dziękuję Skaikru, że zechcieliście dołączyć do Koalicji i razem z nami stanowić jedną całość jako Trzynasty Klan. To poświęcenie nigdy nie zostanie wam zapomniane!

Drobna mżawka przerodziła się w prawdziwą ulewę. Woda strumieniami wpływała po twarzy Lexy, ale mimo tego nie zmazała barw jej Klanu. Oparła jedną dłoń na mieczu i wydała krótką komendę, której Octavia nie dosłyszała. Strażnicy wyprostowali się i dołączyli do Setki, która czujnie mierzyła wzrokiem tłum. Więc niezupełnie rozejm... Na jeden krótki moment, ich spojrzenia spotkały się. Obie wiedziały bardzo dobrze, co musiały zrobić, nieważne jaką cenę by musiały za to zapłacić. Po długiej chwili, Lexa, Lincoln, Rufus, Jednooki Medyk wraz Kane'm i Abigail oraz Riven, weszli do środka. Drzwi Arki zamknęły się za nimi z zgrzytem, zostawiając tłum i żołnierzy na zewnątrz. Octavia odetchnęła głęboko i odchyliła głowę do tyłu, pozwalając deszczowi przeniknąć każdą barierę jej ciała. Powoli opuściła ostrze i wsunęła do pochwy. Nie pozostało jej nic innego, niż tylko czekać.

Dwunasty klan - The 100 (Bez korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz