23. Król Lodu

209 9 7
                                    

Stało się to zbyt łatwo i zbyt szybko. Titus nawet nie zaprotestował, gdy wkroczył do środka z armią i przejął Wieżę, zabijając jej strażników, wiernych Lexie. Teraz to on był panem na Wieży i on ustalał zasady, ale mimo tego, czuł się jak więzień. Żaden z Ambasadorów nie poparł go na ostatnim spotkaniu, bojąc się zapewne zemsty Lexy, a Titus powiedział mu, że Ogień Komandora nadal należy do prawdziwej Hedy i może tylko udawać, że jest panem wszystkich klanów, a w rzeczywistości jest tylko i wyłącznie pionkiem w jej planach. Od tej pory, Roan wpadł w szał, pragnąc odkryć co planuje Komandor, ale nie był w stanie przejrzeć ani trochę z tego, co jawiło mu się przed oczami. Jego armia trzymała w ryzach osłabione szeregi Trikru, ale już po dwóch tygodniach szala zwycięstwa przechylała się na ich stronę, a Indra skutecznie wybijała każdego z Ludzi Lodu, który odważył się stanąć na jej drodze i przysięgnąć wierność komukolwiek innemu, niż prawdziwej Hedzie. Ludność Polis też nie była przychylna nowemu władcy, każdego dnia stojąc w milczeniu przed Wieżą i czekając z bronią w ręku, aż dosięgną Króla Lodu. W końcu dał się pojmać ludziom Indry i wsadzić do więzienia. Nie był głupcem i wiedział kiedy odpuścić, ale nie spodziewał się, że odwrócą się od niego wszystkie Klany, które przecież mogły zyskać na tym, że przejął Wieżę. Po kilku dniach w samotności, przy drzwiach celi pojawił się Titus wraz z Indrą. Wojowniczka spoglądała na niego z pogardą.

- Złamałeś odwieczną tradycję, Roanie. To jest główny powód twojej porażki, jeśli zastanawiałeś się, dlaczego nikt cię nie poparł.

Odgarnął brudne i zatłuszczone włosy na bok i spojrzał na Indrę. Uśmiechnął się ponuro.

- Rzeczywiście. Okazałem się słabeuszem, atakując Wieżę za plecami Hedy i udowadniając, że ewentualny pojedynek z Lexą o to stanowisko byłby moim ostatnim. - wstał, z trudem, czując ból minionych ran, które odezwały się pod wpływem zimna. - W takim razie, jednak powiedz mi, dlaczego jej jeszcze tu nie ma? Gdzie jest Heda, która powinna spełniać swoje obowiązki i ukarać banitę za swój występek?

Indra ukazała ząb idealnie białych zębów, w szyderczym grymasie.

- Poszła ratować nasze Klany. Dostaliśmy rozkaz i zamierzamy go wykonać. Titusie - cofnęła się. - Obrońco Płomienia.

Duchowy przewodnik Lexy, zbliżył się nieco do krat i skinął na kogoś, kogo nie widział. Pojawiło się dwóch strażników, a jeden z nich ciągnął po ziemi coś ciężkiego. Roan zerwał się na równe nogi, gdy drzwi do jego celi zostały otwarte, ale pierwszy z wojowników powstrzymał jego zamiary ucieczki, wbijając czubek ostrza włóczni w jego gardło. Strumyk krwi spłynął w dół, prosto na jego ubranie.

- Patrz! - warknął w języku Ziemian.

Drugi rzucił na ziemię ciężki worek i ściągnął go, a oczom Roana ukazała się monstrualnych rozmiarów bestia, podobna do wilka, w ogromnymi kłami, wystającymi z pyska i obrożą na szyi. Jej sierść zlepiona była krwią, ale to nie rany były przyczyną jej śmierci. Przypomniał sobie Titusa, który dzień po przejęciu przez niego Wieży, poprosił go o La'krach. Teraz fakty same wskoczyły na swoje miejsce. Spojrzał wstrząśnięty na Indrę i Obrońcę, którzy przyglądali mu się bez mrugnięcia okiem.

- Heda chce, abyś był wolny i powiedziała, że będziesz wiedział co należy zrobić z tym faktem - wojowniczka wskazała włócznią bestię. - Zapewniła też, że wróci i jeśli zastanie cię z zadkiem na tronie, to twoja głowa wyląduje na najbliższym palu.

Nie odważywszy się zrobić żadnego, większego ruchu, ponieważ jeden z strażników wciąż dociskał włócznię do jego krtani, pokiwał ostrożnie głową. Przyjrzał się raz jeszcze potworowi. Wszystkie plany Lexy były już dla niego zupełnie jasne. Oczywiście, że tak. Nigdy nie zrezygnowałaby z dobrowolnego bycia Hedą. Coś większego musiało ją zmusić do podjęcia decyzji o opuszczeniu Polis.

- Tak - wychrypiał. - Doskonale będę wiedział, co należy zrobić.


Tydzień później, na spotkaniu Ambasadorów wszystkich Klanów, przedstawił im misję Lexy i swój udział w jej planie. Skaikru reprezentował mężczyzna w średnim wieku, o czarnej brodzie, gdzieniegdzie poprzeplatanej siwizną. Poparł to, co powiedział Roan i wyłuszczył całą sytuację z bestiami. Początkowa podejrzliwość zmieniła się w przerażenie, aż w końcu w mocne postanowienie wspólnego działania. Król Lodu gdzieś w środku, czuł potężny gniew, ponieważ Lexa doskonale wiedziała jak się to potoczy i użyła go jako pionka w swoim planie. Druga jego część jednak wyrażała zadowolenie z takiego obrotu sprawy, ponieważ chociaż przez moment mógł być Królem na planszy. To mu wystarczyło, nie miał aż tak wygórowanych ambicji jak jego matka. Zaskoczył go fakt, że Klany zgodziły się na jego chwilowe przewodnictwo, z zastrzeżeniem, że po powrocie Lexy zwróci jej stanowisko lub, w wypadku jej śmierci, wyznaczy termin Konklawe, w której następni Czarnokrwiści wezmą udział w bitwie o tytuł Hedy. Mógł się na to zgodzić, sam miał zamiar wystartować w Konklawe, jeśli nadarzy się taka okazja. Teraz na głowie miał bardziej naglący problem do rozwiązania - przygotowanie tysiąca wojowników do walki z bestiami.

Dwunasty klan - The 100 (Bez korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz