7. Skaikru Lexy

317 19 1
                                    

Dwunastu Ambasadorów wierciło się wzajemnie wzrokiem, gdy oczekiwali na przybycie Wanhedy. Lexa zachowała kamienny spokój i postarała się, aby był on również widoczny na jej twarzy. Dziś wiele rzeczy mogło pójść nie po jej myśli, ale pokładała nadzieję w Clarke oraz jej ludziach, którzy dziś również byli pośród Ambasadorów. Kanclerz Abigail oraz Kane, przyglądali się temu wszystkiemu, nawet nie mrugnąwszy, ale Lexa doskonale wiedziała, że są co najmniej zaniepokojeni tym, co widzą i czego są świadkami. Napięcie wisiało w powietrzu niczym chmura gradowa, gotowa w każdej chwili przypuścić atak. Przed wzajemnym wybiciem się, powstrzymywał ich strach przed Lexą. Wiedziała o tym i wykorzystywała to, utrzymując kruchy pokój. Minstrel dawał z siebie wszystko, śpiewając piękną balladę o poświęceniu dla swoich ludzi i miłości do ukochanego, gdy drzwi otworzyły się, straże cofnęły się, a do sali wkroczyła Wanheda.

Lexa z trudem ukryła fakt, że Clarke zrobiła na niej ogromne wrażenie, gdy szła z dumą i dostojeństwem. Czarne pasy pod oczami, nadawały jej groźnego wyglądu, a suknia opinała kształty. Ich spojrzenia spotkały się i przez moment zobaczyła wszystko, co chciała widzieć. Oddanie. Zdecydowanie. Groźbę. Triumf. Zbliżała się coraz bardziej do tronu, aż w końcu uklękła, schylając głowę. W ślad za nią poszedł Kane, potem Titus, aż w końcu pozostała reszta. Gdy upewniła się, że wszyscy klęczą, wstała.

- Powstańcie, Ambasadorzy Dwunastu Klanów - przemówiła pewnym i mocnym głosem. Gdy wykonali jej rozkaz, kontynuowała dalej. - Dziś jesteśmy tu po to, aby omówić traktat, który mieliśmy zawrzeć z Skaikru. Jednak traktatu nie będzie.

Wszyscy poruszyli się, szepcząc między sobą. Poczuła nieufne spojrzenia rzucane w jej kierunku. Tylko jedno było pewne i ufne, że da radę zrobić to, co do niej należy.

- Skaikru zgodzili się aby dołączyć do nas jako Trzynasty Klan!

Szmer podniósł się jeszcze bardziej, a Ambasadorzy zaczęli wymieniać uwagi. Lexa w napięciu wpatrywała się w nich, czekając na oznaki sprzeciwu.

- Z całym szacunkiem, Heda. - na środek wystąpił Ambasador Trishanakru. - Ale mamy zawrzeć pokój z Ludźmi z Nieba, żeby zaraz potem mieli nas wybić?

Reszta potwierdziła jego słowa pomrukami.

- Przez trzy miesiące panował spokój - odparła Lexa, miażdżąc go spojrzeniem. - Przywódcy Skaikru zgodzili się włączyć do Koalicji jako Trzynasty Klan pod moim panowaniem. Przypieczętujmy to.

Spojrzała w kierunku Kane'a i Abigail, którzy zerknęli na siebie. Trishanakru cofnął się z powrotem, ale po jego minie poznała, że nie był zadowolony. Nie odważą się jej sprzeciwić. Nie teraz. Przeniosła wzrok na Clarke, która również spoglądała na swoją matkę, najwyraźniej czekając na jej decyzję.

- Ja to przyjmę - oznajmił Kane, wychodząc na środek i podnosząc rękaw munduru.

Przez moment panowała absolutna cisza, aż w końcu jeden z jej ludzi chwycił rozżarzony pręt i przycisnął go do przedramienia mężczyzny. Ten syknął z bólu, wpatrując się w nowy znak wypalony na jego skórze. Rozejrzał się po sali, a potem uklęknął, przemawiając w języku Ziemian.

- Skaikru od dziś są twoim ludem, Heda.

- Nie! - drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł Pike we własnej osobie, a zaraz za nim Bellamy wraz z Octavią. - Żadnych przynależności do Ziemian! Według głosowania, to ja jestem nowym Kanclerzem i mówię stop!

Wszyscy w zdumieniu wbijali wzrok w Pike'a, a chmura gradowa lunęła.


- Skaikru, to zdrajcy! - ryknął Ambasador Ludzi Lodu. - To było wiadomo od początku!

Dwunasty klan - The 100 (Bez korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz