Następny dzień, a konkretnie środa minął mi w sumie dość nudno. Yoongi unikał mojego wzroku jak ognia, na przerwach ciągle znikał i to dość szybko jak na kogoś, kto chodził o kulach. Siedziałem z nim na lekcji koreańskiego, ale był zajęty pisaniem w swoim zeszycie.
Nie obyło się od pytań w moją stronę typu, co mi odwaliło na wf, ale odpowiedziałem szczerze, że nie umiem być wredny dla kogoś, kogo nie znam i zmartwił mnie jego mały wypadek, bo taką już mam naturę, martwiącego się człowieka.
Większość ludzi wzruszyła ramionami, twierdząc, że niedługo sam się przekonam, jaki jest Yoongi, a niektórzy patrzyli się na mnie krzywo. Szczerze? Miałem to gdzieś.
Pokazuje swoją maskę ciętego, niemiłego samotnika, a przez to, że jest bogatszy, uznali, że po prostu się wywyższa. Przecież to żałosne. Jakkolwiek nie miałem zamiaru wdawać się w kłótnie, dlatego zachowałem to dla siebie. Brakowało mi kontaktu z Yoongim.
Po tygodniu monotonności nic się w sumie nie zmieniło. Zbliżyłem się z moimi nowymi znajomymi, a Yoongi dalej mnie unikał.
Mieliśmy akurat przedostatnią lekcję, matematykę. Facet rozdał nam w końcu nasze zeszyty, które trochę przeciągle sprawdzał (tak, zabrał nam zeszyty na tydzień i kazał pracować na kartkach...).
Otworzyłem zeszyt i uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem szósteczkę oraz ani jednego błędu.
Yoongi otworzył swój zeszyt z lekko trzęsącymi się dłońmi i prawie się uśmiechnął, gdy zobaczył 5-. Prawie... Jego kącik ust drgnął, ale po chwili skrzywił się i zamknął mocno zeszyt.
O co mu chodzi? Nie cieszy się z dobrej oceny?
Przez całą lekcję siedział bardzo niespokojnie, wiercąc się na siedzeniu albo stukał nerwowo palcami o ławkę. Nieustannie sprawdzał godzinę na zegarku.
Śpieszy się gdzieś?
Bałem się zadać mu jakiekolwiek pytanie. Bardzo nie chciałem go spłoszyć, czy coś.
W końcu zabrzmiał upragniony dzwonek, a szatyn spakował się błyskawicznie, łapiąc za swoje kule i w bardzo szybkim tempie ulotnił się z klasy.
Ciekawe, gdzie idzie?
-Co tam, jak tam? Co dostałeś? -przy moim boku zaraz znalazła się Eli.
-Em, sześć. A ty? -spytałem, zarzucając plecak na plecy.
-Kujon. -zaśmiała się. -Dostałam cztery. Mówiłam, że jestem przeciętna.
-To i tak dobra ocena. -wzruszyłem ramionami.
Ruszyliśmy razem pod sale od koreańskiego, rozmawiając o różnych głupotach. Nagle wyprostowałem się, coś sobie uświadamiając.
-Gdzie jest moja bluza?! -otworzyłem plecak w poszukiwaniu jej, lecz nic nie znalazłem.
-Na matematyce jej nie miałeś. Pierwsze mieliśmy wf, może tam ją zostawiłeś? -zasugerowała, na co kiwnąłem głową.
-Na pewno! Muszę lecieć, zobaczyć, czy dalej tam jest. -przeczesałem sobie ręką włosy i ruszyłem szybkim krokiem na dół.
Nasza hala sportowa była dość odstawiona od głównego budynku szkolnego, dlatego trzeba było przechodzić wieloma korytarzami. Gdy przechodziłem obok wielkich, szklanych drzwi do moich uszu doszła piękna melodia.
Zatrzymałem się, przyglądając wielkim drzwiom, myśląc, jak wiele razy je już mijałem.
Ciekawe co za nimi jest... I skąd ta piękna melodia?
![](https://img.wattpad.com/cover/194334618-288-k344939.jpg)
CZYTASZ
Jesteś za niski, aby mi podskoczyć! |Sope
Fanfiction17 letni Hoseok idzie do drugiej klasy liceum, ale przez przeprowadzkę musiał zmienić szkołę. Poznaje tam ciekawych ludzi, lecz najbardziej jego uwagę przykuł pewien chłopak, który ma nie za ciekawą opinie wśród innych uczniów. Czy to prawda co o ni...