Rozdział 5

4.1K 262 117
                                    

Wyszliśmy z klasy, zatrzymując się na pustym korytarzu. Yoongi miał spuszczoną głowę i nic nie mówił, wprowadziło mnie to w lekkie zmieszanie.

-Wiesz, jeśli nie czujesz się przy mnie komfortowo to... możemy się spotykać na te korepetycje w bibliotece na przykład. Wybierz miejsce, w którym będzie ci wygodnie. -rozmasowałem sobie kark, nie wiedząc, jak rozpocząć rozmowę.

-Może być biblioteka. -przytaknął pusto. -Pasują ci wtorki i czwartki? -zaproponował, nawet na mnie nie patrząc.

Nie bardzo rozumiałem jego zachowania. Dlaczego mówi tak pusto? Dlaczego jest taki nieobecny? Aż tak bardzo nie chce spędzać ze mną czasu? Czy może chodzi o coś innego?

-Jak najbardziej. -zgodziłem się z uśmiechem.

-Ale to mają być tylko korepetycje. Masz nie zadawać mi pytań ani nie rozmawiać na inne tematy wykraczające poza to. -nakazał, podnosząc na mnie wzrok z tą ostrą miną.

Próbował mnie zrazić do siebie? Odstraszyć? Jak na razie wychodziło mu kompletnie na odwrót...

-Jasne. -podniosłem ręce w obronnym geście. Wiedziałem, że zakaz nie będzie mnie powstrzymywał, nie wiadomo ile.

-To do... Jaki mamy dzień tygodnia? -westchnął zażenowany.

-Em, środa. -odpowiedziałem, zastanawiając się chwilę.

-Ah, no to... do jutra. -powiedział, odwracając się szybko i kierując do wyjścia.

-Do jutra. -odpowiedziałem cicho. Obserwowałem, jak za pomocą kul idzie w stronę drzwi.

Zmarszczyłem brwi, gdy zobaczyłem, że biedny sam musiał poradzić sobie z drzwiami, przez co o mało się nie wywrócił, a sprzątaczka siedziała obok i nic sobie z tego nie zrobiła.

Muszę się trochę przygotować na jutro, aby te korepetycje dla niego były naprawdę przydatne...

Następny dzień... (Yoongi nie ma kul)

-Naprawdę będziesz musiał udzielać mu korepetycji? -zdziwiła się Eli, z hukiem zamykając szafkę.

-No, nie widzę w tym problemu. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak źle o nim mówicie, nie wydaje się taki. -wzruszyłem ramionami.

-Ehh, jesteś nowy i po prostu może jeszcze nie rozumiesz. Zobaczysz, niedługo sam się przekonasz. -machnęła ręką, kręcąc głową.

Skrzywiłem się trochę oburzony.

-Skąd wiesz, jaki on jest naprawdę? -rozłożyłem ręce, podnosząc jedną brew w górę. -Zamieniłaś z nim choć jedno słowo?

-No nie... ale wszyscy mówią jedno! Uważasz, że cała szkoła się myli? -spojrzała się na mnie pytająco, marszcząc przy tym brwi.

-Tak, bo nikt nigdy nie poznał go od prawdziwej strony. Oceniacie go tylko, dlatego, że jest bogaty i z jakiegoś powodu odtrąca ludzi. -przeczesałem nerwowo włosy, starając się opanować głos, aby nie zacząć krzyczeć.

-Z jakiego powodu to chyba wiadomo...- burknęła. -Wiesz co Hoseok? Rób, co chcesz, ale nie mów potem, że nie ostrzegałam, nara!

Odwróciła się na pięcie i odeszła w swoją stronę.

Wypuściłem sfrustrowany powietrze, odwracając głowę.

Moje oczy spotkały się z tymi pięknymi, które obserwowały mnie w niemałym szoku. Gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały, gwałtownie odwrócił wzrok.

A, dlaczego on nie jest w tej Sali muzycznej?

Nagle rozległ się dzwonek.

A, no tak. To ta krótka przerwa... No i ostatnia lekcja!!!

Jesteś za niski, aby mi podskoczyć! |SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz