Rozdział 17

3.9K 228 179
                                    

Niestety niedługo po musiałem opuścić mieszkanie Yoongiego. John odwiózł mnie pod same drzwi do mojego domu, za co bardzo mu dziękowałem, następnie się żegnając. Gdy tylko przekroczyłem próg mieszkania, zostałem napadnięty mocnym uściskiem dwóch kobiet.

-Hoseok, dziecko ty moje, jak się czujesz? Yoongi dobrze o ciebie tam zadbał? Pokaż mi się! Jak ja dorwę tych chłopaków, którzy ci to zrobili! -nadawała moja matka wyraźnie zmartwiona.

-Dlaczego młodsi bracia muszą być tacy nierozważni?! Wiesz, jak się o ciebie martwiłyśmy z mamą? Gdyby nie Yoongi oraz ten nauczyciel mogliby cię tam zabić! -przekrzykiwała ją moja siostra ze wkurzonym wyrazem twarzy.

Uwielbiam różnice ich okazywania zmartwienia...

-Spokojnie! I ała, nie ściskajcie mnie tak, bo naprawdę jeszcze mnie boli. -skrzywiłem się, czując przeszywający ból. -Usiądźmy w salonie i pogadajmy na spokojnie.

-Oj, Hoseok... -szepnęła moja mama, patrząc na moją rozciętą wargę.

Usiedliśmy wszyscy w salonie z parującymi od gorącej herbaty kubkami w dłoniach.

-Dzwonił do mnie dyrektor i wyjaśnił cały przebieg sytuacji, której świadkiem był jeden z nauczycieli. Jednak nadal nie wiemy, o co dokładnie poszło. Możesz nam to wyjaśnić? -zapytała, wwiercając we mnie wzrok.

Westchnąłem ciężko, wiedząc, że będę musiał jej wszystko powiedzieć.

-A więc zacznę od tego, że Yoongi nie ma za dobrej opinii w szkole przez fałszywe plotki no i inność. Los chciał, że akurat poproszono mnie o dawanie mu korepetycji, a dzięki temu poznałem jego prawdziwą stronę. Jest kompletnie inny, niż mówią inni tylko po prostu boi się otworzyć. Znalazłem przyjaciół, którzy nie poszli za tłumem i równie chętnie przyjęli go pod swoje skrzydła, gdy udało mi się przekonać Yoongiego do spróbowania dołączenia do nas. -zatrzymałem się na chwilę, myśląc, czy nie pominąłem żadnej ważnej kwestii. – Stanąłem parę razy w obronie Yoongiego, przez co podpadłem paru osobom, a w szczególności jednej, która wczoraj mnie pobiła. Ja wiem, może nie postępuje ostrożnie, ale co mam zarobić?! Patrzeć, jak go niszczą? Od rodziców też nie dostanie pomocy... To na kogo ma liczyć w takim razie?

Podniosłem wzrok na mamę i siostrę uważnie przysłuchujące się mojej opowieści.

-A co konkretnego wywołuje u ludzi taką nienawiść do niego? -zmarszczyła brwi siostra, nie rozumiejąc.

-Dziewczyna, która dostała od niego kosza rozsiewała plotki o tym, jaki on nie jest zły. Choć ta naprawdę z tego, co zauważyłem, każdy znalazł sobie swój powód, aby go nie lubić, czy z niego szydzić. Odrzucił ją, bo jest gejem i od tego wszystko się zaczęło. Chce mu jakoś pomóc. Tylko szczerze mówiąc, nie wiem, jak to zrobić najskuteczniej... -wyznałem, spuszczając wzrok na czerwony kubek.

-W szkołach dość często dzieją się takie przypadki i ten chłopak ma duże szczęście, że cię spotkał na swojej drodze. Was, jeśli jest tak, jak mówisz, ale załapaliście szczególną więź we dwoje, prawda? -uśmiechnęła się lekko moja mama.

-T-Tak. To znaczy, tak myślę. Nie mam pojęcia, jak on to odbiera... -wzruszyłem smutno ramionami.

-Wydaje się naprawdę wartościowym chłopakiem. Ma trochę ciężej w życiu, dlatego jest bardziej zamknięty i okazuje emocje na swój sposób. Jeśli chodzi o pomoc, sam fakt, że jesteś, jest dla niego bardzo pomocny. Pewnie szuka słów, jak może ci podziękować, ponieważ byłeś jedyny, który stanął w jego obronie. Najważniejsze, aby nie czuł się jak ciężar dla ciebie, to dość możliwe w takim wypadku. -stwierdziła, sprawiając, że ja i siostra dziwnie się na nią spojrzeliśmy.

Jesteś za niski, aby mi podskoczyć! |SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz