Drogą eliminacji Hinata wybrał swoje zajęcia dodatkowe. Nie miał talentu artystycznego, nie chciało mu się biegać za piłką, uważał, że zostawanie po lekcjach na kółka naukowe było idiotyczne, kendo zbyt ryzykowne i bolesne, a tenis pedalski. Zostało jeszcze kółko muzyczne....
Z jakiegoś powodu rudowłosy zawitał tam na chwilę, by się rozejrzeć. Od razu zaczepiła go drugoklasistka z pytaniem czy kogoś szuka. Szukał? Nie, po prostu chciał potwierdzić swoje domniemania. Jak się okazało czarnowłosy chłopak ze skrzypcami nie był tam mile widziany. Dziewczyna z przyjaznej i pogodnej szybko zrobiła się zdystansowana i ponura, jakby dzieliła z nim nieprzyjemne wspomnienia czy skojarzenia. Nie udało mu się z niej za wiele wyciągnąć na jego temat, może nic nie wiedziała albo nie chciała nikogo obgadywać za plecami. Wraz z końcem rozmowy, Hinata stracił zainteresowanie kółkiem muzycznym i szybko zniknął z jego pola.
Został jedynie klub siatkówki.
•───────────────────•
Hinata narzucił torbę na ramię i wyszedł z szatni. Na dworze było chłodno i wiał lekki wiatr przynoszący woń deszczu. Chłopak wzdrygnął się i pospiesznie ruszył do głównego budynku szkoły, gdzie zostawił kurtkę i szalik, za co spoliczkował się mentalnie. Był lekko spocony, ale nie zmęczony.
Pierwszy trening okazał się niezbyt wykańczający, jedynie zapoznał się z drużyną i rozegrali kilka krótkich meczy. Ludzie wydawali się mili i weseli, pełni zapału, ale również z nadwyżką ambicji. Dzieciaki z parciem na szkło, by zdobywać nagrody i osiągnięcia. Nie potrafili cieszyć się grą samą w sobie, cieszyła ich wizja tego, co dostaną w zamian. A Hinata... Hinata miał w nosie medale i puchary, nawet nie myślał o zawodach czy jakichkolwiek eliminacjach, przyszedł tam, bo chciał po prostu pograć. Może bardziej dlatego, że nie chciał wstępować do innych klubów, ale to nie tak, że siatkówka była najmniejszym złem. Według niego była spoko, łatwo było się w niej zatracić i uwolnić się od innych myśli.
Szedł szkolnym korytarzem w kierunku klasowych szatni, gdy dobiegły go ukrywane dźwięki pianina. Tym razem nie była to płynna melodia, a krótkie fragmenty, które powtarzały się od czasu do czasu, tak, jakby ktoś cofał płytę i poprawiał nieodpowiadające mu części symfonii. Testował dźwięki i składał je powoli w całość jak obrazek z pięciuset puzzli.
Shoyo zajrzał do środka znajomego pokoju i ujrzał czarnowłosego chłopaka siedzącego przy pianinie, tyłem do niego. Uznał, że ten był w trakcie komponowania, gdyż licealista co chwila zapisywał coś w otwartym zeszycie trzymanym na kolanach, a u jego stóp leżało kilka pogiętych, wyrwanych kartek. Zaczął znowu grać, tym razem cofnął się większy kawałek, a do uszu Hinaty dotarł ciąg słodkich dźwięków, który był jak kilka zdań wyrwanych ze środka pasjonującej książki. Rudowłosy nie znał początku ani końca, ale miał ochotę przestudiował te lekturę od deski do deski. Niestety chłopak przy pianinie przerwał grę i chwycił za długopis, bazgrząc coś w zeszycie, jego ręka zatrzymała się nagle w miejscu, drżąc lekko, a postać zastygła zgarbiona nad zeszytem. Następnie wyrwała z zamachem kartkę i wyrzuciła ją za siebie, a zeszyt z hukiem wylądował na podłodze kilka metrów dalej. Czarnowłosy westchnął ze złością i schował twarz w ramionach opartych na instrumencie. Hinata nie wiedział jak zareagować. Może w cale nie powinien reagować? To tak wygląda szalony muzyk przy pracy?
CZYTASZ
sensitive || kagehina
FanfictionPROSZĘ ZACHOWAĆ KULTURĘ W KOMRNTARZACH! 40 000 słów / romans / fluff O upartym nastolatku w fazie buntu, który natrafił na przeszkodę w postaci delikatnego chłopca pełnego miłości. 2019/2020 Pisałam to jak miałam 16 lat, to wiele wyjaśnia XDD