Do końca przerwy przed ostatnią lekcją została minuta. Hinata wracał z
łazienki, zastanawiając się, co zrobi po szkole. Może posiedzi i posłucha gry Kageyamy, chłopak pewnie jak zwykle będzie grać w sali do muzyki. Pomyślał, że słuchanie go mogłoby się stać jego rutyną i przyjemną codziennością.Mógłby być rudym dachowym kotem. Wskakiwałby na górę pianina i zwijał się w kłębek, na zewnątrz padałby deszcz, w pokoju byłoby ciepło, a czarnowłosy grałby kilka godzin. Shoyo udawałby, że śpi. Mógłby też spać na parapecie, przy kaloryferze albo na kolanach muzyka. Chociaż ten czasami poruszał nogami, przyciskając pedały instrumentu, co sprawiało, że nie wygodnie byłoby na nich drzemać. Może po prostu leżałby obok niego, jeśli znalazłoby się trochę miejsca na stołku.
Wszedł do klasy. Kageyama klęczał na podłodze przy swojej ławce i zbierał rozsypane kartki. Hinata szybko podszedł do niego i kucnął obok. To były strony z zeszytów do nut. Dziesiątki stron wypełnionych nutami, skreśleniami i korektami. Niektóre ponumerowane, inne nie.
– Proszę. – Podał czarnowłosemu zebrany przez siebie plik. Ten stanowczo zabrał je, nie dotykając przy tym jego dłoni.
– Dziękuję – odpowiedział kulturalnie, ale twardo, był widocznie zły. Agresywnie kartkował zbiór, zamieniając fragmenty miejscami. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Kageyama westchnął z irytacji i niemocy.
– Masz może taśmę? Pękła mi teczka – odezwał się, spoglądając na Hinatę. Rudy pokręcił przecząco głową z głupim uśmiechem. Nie nosił ze sobą nic, poza czarnym długopisem, którego i tak czasami zapominał, a co dopiero tak zaawansowane przedmioty pomocnicze, jak taśma, klej czy nożyczki.
– Ułożysz se to wszystko potem w sali muzycznej – powiedział Hinata, wzruszając ramionami.
– Dzisiaj nie zostaję – odpowiedział wyższy, układając stos kartek w sponiewieranej teczce. Jej brzegi wyglądały jak pogryzione, w miejscu zgięć zdarła się farba, materiał ledwo się trzymał. Całość musiała być, albo bardzo stara, albo wyjątkowo nieszanowana.
– Idę na gorącą czekoladę, jeśli chcesz, możesz iść ze mną – zaproponował spokojnym już głosem.
Hinata otworzył szerzej oczy, spoglądając na niego, nie zdążył odpowiedzieć, bo nauczyciel wszedł do klasy. Nie zdążył się nawet zastanowić. Mogłoby być miło, ale mogłoby i być niezręcznie. W sali muzycznej zazwyczaj po prostu siadał sobie z boku, a Kageyama grał. Co robiliby w kafejce? Rozmawiali? Może mógłby poznać go lepiej, chciał się więcej o nim dowiedzieć, ale, jeżeli Kageyama zamierzał odpowiadać lakonicznie i trochę oschle jak przez większość czasu, to z całą pewnością nie byłoby miło. Ciężko było wyciągnąć z niego bardziej rozbudowane zdanie. Rozgadywał się tylko na tematy związane z muzyką albo gdy miał okazję ponarzekać na kogoś. Shoyo nie znał się zbytnio na muzyce klasycznej. Znał się na punku i znał plotki dotyczące piosenkarzy czy aktorów, znał skandale i zapowiedzi nowego albumu Stray Kids, ale Kageyamę to pewnie nie interesowało. On sam z kolei nie wiedział za wiele o zainteresowaniach Tobio. Miał za to wiele pytań, które chciał mu zdać. Doszedł do wniosku, że chciał z nim po prostu porozmawiać, nieważne o czym. Chciał spędzić z nim czas i posłuchać jego głosu, dowiedzieć się, co lubi, a czego nie, co go śmieszy i czy ogląda seriale, a jeśli tak, to jakie. Był nawet gotów posłuchać jego monologów o muzyce klasycznej, nawet jeżeli się na tym nie znał i średnio go to interesowało. Bo Kageyama mówił o tym z wyczuwalną pasją i radością i Hinacie się to podobało.
CZYTASZ
sensitive || kagehina
FanfictionPROSZĘ ZACHOWAĆ KULTURĘ W KOMRNTARZACH! 40 000 słów / romans / fluff O upartym nastolatku w fazie buntu, który natrafił na przeszkodę w postaci delikatnego chłopca pełnego miłości. 2019/2020