16 - Paradise -

2.1K 244 223
                                    

     Cały dzień był miły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     Cały dzień był miły. Nawet niezapowiedziana kartkówka z geografii nie zepsuła Hinacie humoru. Zawalił ją kompletnie, bo nie był wstanie niczego sobie przypomnieć z lekcji, czy notatek, które robił, ale nie ubolewał z tego powodu. Zapomniał o niej kilka minut po tym jak oddał kartkę. Siedział na swoim miejscu w klasie z brodą podpartą na dłoni i patrzył na Kageyamę, który od czasu do czasu zerkał w jego stronę. Peszył się, szybko odwracał wzrok a jego uszy robiły się czerwone. Po chwili znowu na niego spoglądał, by sprawdzić, czy Hinata ciągle go obserwuje. Obserwował. Od czasu do czasu notował coś w zeszycie, po tym, gdy Tobio zwrócił mu na to uwagę podczas jednej z przerw. Lekcje nie miały znaczenia. Absolutnie, żadnej wartości. Wartość miał jedynie delikatny uśmiech czarnowłosego i kwiaty stojące w wazonie w sali muzycznej. Sprawiały rudemu tyle radości, że ledwo mógł usiedzieć w miejscu.

     Gdy szkoła w końcu dobiegła końca, Kageyama, tak jak w każdą środę, udał się w stronę galerii, a Shoyo razem z nim. Szli chodnikiem obok siebie, rudy trzymał obie, zmarznięte ręce w kieszeniach kurtki, smukła dłoń Tobio marzła między nimi, przyciągając wzrok rudego.

— Idziemy znowu do tej kafejki? — zapytał, aby nawiązać rozmowę, poza tym faktycznie był ciekaw dokąd idą. Wizja ponownego siedzenia w przytulnym wnętrzu pachnącym czekoladą była bardzo przyjemna. Widok pogodnego czarnowłosego, jedzącego sernik z malinami i popijającego gorącą czekoladę deserową sam w sobie był przyjemny, chodź Hinata nie wiedział co było w tym takiego ujmującego. Może to, jak atmosfera lokalu pasowała do muzyka, może to, jak zagarniał włosy za ucho albo jak kawałki ciasta znikały w jego delikatnych ustach.

— Jestem głodny, więc idziemy na halę — dotarła do niego stanowcza odpowiedź z tych ślicznych ust. Uśmiechnął się pod nosem i przewrócił oczami. „Jak sobie wasza wysokość życzy" pomyślał, po czym doszedł do wniosku, że czarnowłosego nie obchodziło jego zdanie i zadecydował za ich oboje. O dziwo nie przeszkadzało mu to ani trochę. Najpewniej i tak polubi i jedzenie i miejsce wybrane przez chłopaka.

     Przy spowitej chłodem ulicy oświetlona galeria handlowa wyglądała niewyobrażalnie kusząco. Wolała i zapraszała do środka wszystkich w czapkach, szalikach i płaszczach. Drzwi automatyczne rozsunęły się z cichym dźwiękiem a oni weszli do środka. Przyjemne ciepło zderzyło się z ich zmarzniętym policzkami. Hinata ostatni raz odwiedził to miejsce kilka miesięcy temu, dawno go tu nie było. Pamiętał mniej więcej, gdzie znajdują się sklepy z ubraniami a gdzie te z zabawkami, ale tylko przez mgłę. Ruszył za Kageyamą na schody, które zawiozły ich piętro wyżej. Brązowym oczom ukazała się hala pełna jedzenia. Różne bary mleczne i restauracje z fast foodami, punkty wege i zdrowa żywność. Pierwszym zapachem, jaki dotarł do małych nosów była charakterystyczna woń McDonalda, przy którym stały dwa wężyki ludzi. Hinata byłby w stanie poczekać chwile albo dwie, by otrzymać zestaw powiększony, ale czarnowłosy minął kolejki niewzruszenie i szedł dalej. Rudy z małym żalem podążył za nim.

sensitive || kagehinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz