Następnego dnia Hinata zabrał do szkoły wszystkie potrzebne zeszyty i starał się robić czytelne notatki. Z jakiegoś powodu czuł się głupio, zapisując wszystko, bo doskonale wiedział, że nie robi tego dla siebie, a dla Kageyamy. Udało mu się pozostać skupionym na większości lekcji, tylko na matematyce trochę odpłynął i zaczął bazgrać małe obrazki i szachownicę na marginesie. Uznał, że czarnowłosy sam może sobie obliczyć brakujące działania, więc się tym nie przejmował. Po lekcjach zrobił zdjęcia kartek i wysłał je koledze. Kolega ani nie podziękował, ani nie odpisał. W ogóle nic. Hinata się zdenerwował, ale, zamiast nazwać go gburem, zapytał jak się czuje i czy wszystko dobrze. Znów brak odpowiedzi. Zaczął się zastanawiać czy to na pewno dobry numer. Czy Kageyama sobie z niego nie zażartował, podczas gdy on zdążył się ucieszyć z jego posiadania.
Ale przecież puścił mu sygnał i telefon Kageyamy zadzwonił jednym z utworów Mozarta. Może bateria mu się skończyła. Może go ignorował, a może zatracił się w grze na skrzypcach czy pianinie na kilka godzin. Wydawało mu się to całkiem prawdopodobne. Może miał pianino w swoim pokoju i siedział przy nim, tak, jak w klasie i grał coś sam dla siebie. A może próbował nauczyć się na pamięć jakiejś symfonii albo kolejnego coveru. Może chodził po pokoju ze skrzypcami na ramieniu i, tak jak Sherlock z Netflixa, wyglądał co jakiś czas przez okno.
Hinata westchnął i podłączył telefon do ładowarki. Położył się na łóżku z rozstawionymi kończynami jak dziecko robiące aniołka na śniegu. Patrzył się w sufit i rozmyślał.•───────────────────•
Kageyana odpisał dopiero w piątek rano, gdy Hinata jechał autobusem do szkoły. Prychnął, odczytując SMS-a.
- Dziękuję 🙏.
- Wow, ale masz zapłon.
- Ugh, cały wczorajszy dzień przespałem. Gorączka mi nadal nie zeszła, więc dzisiaj też mnie nie będzie.
Hinata przygryzł wewnętrzną część policzka. Czyli cały czwartek Kageyama przeleżał w łóżku z gorączką. Chciał zapytać ile ma stopni, ale wydawało mu się to głupie.
- Tak źle jest?
- Nie, w poniedziałek raczej przyjdę.
- Ok, ale jak cię będzie trzymać dłużej to nie przychodź.
Nie wydawał mu się osobą, która przejmuje się ocenami i szkołą. Może rodzice go cisnęli, żeby miał jak najlepsze stopnie, tak, jak reszta idealnych, bananowych dzieci. Powinien odpoczywać i szybko wyzdrowieć, a nie martwić się jakimiś durnymi lekcjami. To wcale nie tak, że Hinacie zależało, po prostu wydawało mu się to głupie i dziwne.
- Zaraziłbyś mnie.
- Pff, okey.
Na pierwszej lekcji Hinata zauważył szron w kątach okien klasowych. Na drugiej ze znudzeniem zapisywał notatki i próbował nie odpływać. Na trzeciej było w miarę ciekawie. Na czwartej przysnął. Na przerwie wypił Blacka, żeby nie zasnąć ponownie na chemii. Przetrwał do angielskiego i szczęśliwy wyszedł ze szkoły. Robienie ładnych notatek czy skupianie się na lekcji nie było jego mocną stroną. Czuł się przeciążony wiedzą, jaką przyswoił jednego dnia. Pierwszy raz od dawna wyszedł z placówki z poczuciem, że cokolwiek zrobił i nie był to jedynie zmarnowany czas w ławce, który mógł poświęcić na oglądanie seriali. Było to bardzo dziwne uczucie.
CZYTASZ
sensitive || kagehina
FanfictionPROSZĘ ZACHOWAĆ KULTURĘ W KOMRNTARZACH! 40 000 słów / romans / fluff O upartym nastolatku w fazie buntu, który natrafił na przeszkodę w postaci delikatnego chłopca pełnego miłości. 2019/2020 Pisałam to jak miałam 16 lat, to wiele wyjaśnia XDD