PROSZĘ ZACHOWAĆ KULTURĘ W KOMRNTARZACH!
40 000 słów / romans / fluff
O upartym nastolatku w fazie buntu, który natrafił na przeszkodę w postaci delikatnego chłopca pełnego miłości.
2019/2020
Pisałam to jak miałam 16 lat, to wiele wyjaśnia XDD
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
– Shoyo, wstawaj! – Obudziło go wołanie i turbulencje.
–Wstawaj, bo się spóźnimy! – Matka trzęsła nim, próbując ocucić. Nastolatek machnął ręką i przewrócił się na drugi bok.
– Gdzie? – wymruczał w poduszkę nieprzytomny.
– Do szkoły, ruszaj się – odpowiedziała i wyszła, zostawiając otwarte na oścież drzwi. Hinata rozejrzał się po pokoju. Rozrzucone poprzedniego wieczoru ubrania zniknęły, a na wieszaku wisiała wyprasowana marynarka mundurka. Kobieta musiała wyjąć ją zmiętoloną z jego plecaka. Kiedy? Jeszcze wczoraj sterczała nad deską czy dzisiaj wstała wcześniej? Dlaczego?
Shoyo przetarł twarz dłonią i usiadł przygarbiony na materacu. Wzdrygnął się, gdy jego stopy dotknęły lodowatej podłogi.
"Spóźnimy"
My? Ona też? Przecież pracowała w domu. Może chodziło o Natsu, a może... zamierza zawieść go samochodem. Świetnie. Sprawdził kilka pustych butelek dezodorantu, aż znalazł ten właściwy, najnowszy i spryskał nim porządnie całe ciało. Całe pomieszczenie wypełnił zapach spreju, aż trudno było oddychać. Na myśl mu przyszło, że, gdyby ktoś teraz wpadł do środka z zapalniczką, wszystko by wybuchło.
Odrzucił preparat na łóżko i zaczął się ubierać. Dwie inne skarpetki uważał za akcent artystyczny, a krzywo i luźno zawiązany krawat za dobry sposób wyrażenia siebie oraz swojego podejścia do sprawy. Szybko umył zęby i zszedł na dół.
Mama stała w kuchni, robiąc tosty i kakao, a mała Natsu siedziała przy stole, machając nogami. Na blacie leżały dwa pudełeczka z drugim śniadaniem do szkoły. Pierwszy raz od dawna mama zrobiła mu bento. Po co? I tak nie zamierzał go wziąć. Nie robił tego od kilku miesięcy, myślał, że się poddała, ale jak widać ostatnio odzyskała jakieś nadzieje. Głupia, stara baba.
– Hej, Shoyo! – Dziewczynka przywitała się z nim wielkim uśmiechem, on jedynie odpowiedział jej skinieniem głowy. Dawno nie widziała go na śniadaniu, ale to chyba nie powód, by się tak ekscytować. Wciąż trochę bolała go głowa i był niewyspany. Normalnie po imprezie spałby do dziesiątej albo chociaż odsypiał w ławce. Humor mu się lekko poprawił. To było dobre rozwiązanie, pewnie w klasie będzie jakieś wolne miejsce z tyłu, to zrobi sobie drzemkę. A jeśli nawet nie z tyłu, to trudno. Talerz z tostami i porcelanowy kubek pojawiły się przed nim na stole.
– No, jedz szybko, bo zaraz musimy jechać – Mama klasnęła w dłonie, patrząc na nich, po czym ulotniła się z pomieszczenia. Pewnie poszła się umalować albo coś, Shoyo niespecjalnie to obchodziło. Nie chciał też jeść jej śniadania, jednak był głodny. Normalnie po złości zostawiłby i śniadanie i bento nietknięte, ale tym razem wypił kakao i nadgryzł jednego z tostów. Młodsza siostra cały czas się na niego patrzyła tymi swoimi wielkimi oczami. Jak mała i wścibska żaba.