PROSZĘ ZACHOWAĆ KULTURĘ W KOMRNTARZACH!
40 000 słów / romans / fluff
O upartym nastolatku w fazie buntu, który natrafił na przeszkodę w postaci delikatnego chłopca pełnego miłości.
2019/2020
Pisałam to jak miałam 16 lat, to wiele wyjaśnia XDD
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kageyama obudził się wcześnie rano, kiedy słońce dopiero zaczynało wstawać. Wyjrzał przez okno nad łóżkiem, by określić czy wciąż jest środek nocy i opłaca mu się iść spać, czy już ranek i budzik niedługo zadzwoni. Z jednej strony niebo wciąż było ciemne i granatowe, z drugiej zaczynało się powoli rozjaśniać, nabierając bladych szarawo błękitnych kolorów. Uśmiechnął się delikatnie, udało mu się przespać ponad siedem godzin i wybudził się tylko dwa razy, szło coraz lepiej. Usiadł z powrotem na łóżku i podrapał się po karku. Obok na materacu wylegiwały się dwa koty, które momentalnie się ożywiły i zaczęły na niego włazić. Chłopak nie dał im rozłożyć się na swoich nogach i brzuchu, bo nie potrafiłby ich potem z siebie zrzucić. Odruchowo pogłaskał jednego po głowie, szukając wokół siebie telefonu. Odnalazł sprzęt i spuścił stopy na podłogę, sprawdzając godzinę.
Szósta dziesięć, nie tak źle, jak się spodziewał. Wstał i przeciągnął się, wyciągając ręce do góry, a kości jego ospałego ciała strzeliły. Poszedł do łazienki, a za nim pobiegły koty, plątając się pod nogami. Liczyły, że zaciągną go do kuchni i wyżebrzą kawałek szynki, dreptały zadowolone z ogonami uniesionymi do góry jak antenki. Czarnowłosy był do tego przyzwyczajony i zignorował je, kierując się do łazienki. Nie ważne, nie umrą z głodu jak chwile poczekają. To nie tak, że lubił się nad nimi znęcać, po prostu lubili się nawzajem droczyć. Spokojnie załatwił swoje potrzeby pod czujną obserwacją zwierząt, która już dawno przestała być dla niego krępująca. Umył zęby i wziął szybki prysznic, przy okazji myjąc tłuste już włosy. Ubrał swój mundurek, a na biała koszulę nałożył czarny, cienki sweter.
— Viola! — zawołał jednego z kotów i zacmokał ustami, idąc do kuchni, a zwierzaki szybko popędziły za nim. Wyjął z lodówki dwa plasterki szynki, podarł na mniejsze kawałki i rzucił obok ich miseczek. Dla siebie zrobił tamagoyaki z serem i herbatę. Wolał mniej i lżej na śniadanie, a potem w szkole zjeść coś większego po czwartej lekcji. Po skończeniu małego omletu zajął się przygotowywaniem bento do szkoły i drugiej porcji dla swojej mamy do pracy. Zapach smażonego na głębokim oleju kurczaka w panierce szybko zwabił do pomieszczenia jego ojca.
— Hej — przywitał się krótko, słysząc jego kroki za sobą. — Obudził cię dźwięki prysznica?
— Hm...? Nie, nie, do tego przywykłem. Obudziło mnie jedzenie — odparł pogodnie i zajrzał mu przez ramię. Wciąż był zasypany i w piżamie.
— To na bento, sam coś sobie zrób na śniadanie. — Nastolatek odepchnął go łokciem, grając wielce skupionego na gotowaniu. Nie było w tym wielkiej filozofii, ale nie chciał by ojciec teraz mu przeszkadzał, czując jak się oddala, przestał poświęcać mu uwagę. W tej chwili pochłonęła go nowa melodia, która nagle pojawiła się w jego umyśle i nawinęła na myśli niczym najlepszy moment filmy na taśmie. Nie mógł jej stracić. W myślach zapisał już dwie linijki pięciolinii pełne nut na skrzypce. Nie chciał wszystkiego zapomnieć albo zgubić fragmentu wśród wielu innych, wymieszać go z czymś i popsuć. To było coś nowego i świeżego, niczym podmuch wiatru, nie wiadomo skąd. Palcami lewej dłoni przyciskał niewidzialne punkty na blacie, a prawą wyłowił pałeczkami kawałek kurczaka z oleju i odłożył na talerz pokryty serwetkami, które miały wsiąknąć cały ociekający tłuszcz. Biała jak śnieg Viola wskoczyła na mebel i usiadła obok, obserwując jego pracę, drugi kot już leżał na kanapie głaskany przez jego ojca. Mama wciąż spała, niewzruszona porannym prysznicem, zapachami z kuchni i dźwiękami wiadomości z telewizji.