#23

1.2K 62 4
                                    

Wzięłam głęboki oddech i weszłam do domu.
Mama siedziała przy stole. Jak tylko mnie zobaczyła zerwała się na równe nogi.

- Madziu! - krzyknęła, po czym do mnie podbiegła. - Wiesz jak ja się, o ciebie martwiłam?! Gdzie ty byłaś.
- Nie ważne. Przyjechałam po moje zwierzęta.
- Słucham? Ty chyba sobie żartujesz.
- Mamo musimy zrobić sobie od siebie przerwę. Na dosłownie kilka dni.
- Ale...ale gdzie ty się chcesz podziać?
- Zamieszkam z Damianem i Klaudią.

Zapadła cisza. Mama odwróciła się do mnie tyłem i usiadła przy stole.

- A...czy on słyszał ten pomysł?
- Tak. Zgadza się. Podobno chce spędzić trochę czasu razem...
- Obydwie wiemy, że kłamie. - przerwała mi mama. - po prostu chce mi w ten sposób zrobić nazłość.
- Nie wiemy tego...
- Magda. Wiemy.

Chciałam zaprzeczyć, ale nie było sensu... mama ma racje...

- Dzień dobry... - powiedziała Justyna wchodząc do domu. - Ja nie chce się wtrącać, ale naprawdę nalegam, aby Madzia spędziła u nas kilka dni. Będzie spędzać cały czas ze mną. Będę ją odwozić do szkoły.

O cholerka. Kiedy ja ostatni raz byłam w szkole? Całe szczęście oceny mam bardzo dobre, więc nie muszę niczego poprawiać, ale muszę nadrobić zaległości.

Mama popatrzyła się na Justynę, a potem na mnie.

- Magda mogę cie poprosić na słówko?

Kiwnęłam głową i poszłam za mamą do kuchni.

- I ty w to wierzysz? - zapytała szeptem.
- Wyobraź sobie, że wierze.
- Jeszcze tydzień temu mówiłaś jaka z niej żmija.
- Ale zmieniłam zdanie.

Mama westchnęła.

- Ostatni raz widziałaś się z nim dwa lata temu, a teraz chcesz u niego mieszkać?
- Nie u niego. Będę mieszkała z Justyną...
- W jego domu.
- Jeżeli się na to zgodził, to na pewno chce odbudować ze mną relacje.
- Nie mogę ci zabronić się z nim spotkać, ale wiem jaki on jest. Przez dwa lata nawet nie raczył do ciebie zadzwonić i tak nagle pozwala ci u siebie nocować? Coś jest nie halo.
- Przekonamy się. Ty też go długi nie widziałaś. Może się zmienił?
- Jedź.
- Serio?
- Tak jedź. Ale jakby było coś nie tak to dzwoń.
- Dobrze.

Już chciałam odejść, ale mama złapała mnie za rękę.

- Przepraszam. - powiedziała i przytuliła mnie.
- Ja też przepraszam.
- Nie musisz przyjeżdżać po zwierzaki. Ja chętnie się nimi zajmę.
- Jesteś tego pewna?
- Tak. O nic się nie martw.
- Dzięki.

Uśmiechnęłam się do mamy, po czym wyszłam z domu. Justyna stała przy samochodzie i paliła papierosa.

- Palenie zabija. - powiedziałam
- Możesz jechać?
- Tak.

Justyna uśmiechnęła się i zgasiła papierosa.

- Ja potem przyjadę po twój zwierzyniec.
- Nie musisz. Mama się nim zajmie.
- Git. Wsiadaj do auta i jedziemy.

Jechałyśmy pół godziny słuchając głośno muzyki. Jak się okazało mamy takie same upodobania, jeżeli chodzi o muzykę.

- To tutaj. - powiedziała Justyna.

Stanęłyśmy przed wielką, czarną bramą. Justa otworzyła ją pilotem. Moim oczom ukazał się wielki, biały dom. Ostatnim razem byłam tu trzy, albo cztery lata temu, przez co zapomniałam, że ten dom jest taki ogromy.
Justyna podjechała autem pod drzwi do domu.

 Piękna i Bestia | Kamerzysta | YouTube |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz