Godzina 16:01
Wyjęłam telefon z torby. Świetnie! Po prostu zarąbiście. Idziemy już dwie godziny tą trasą i nic!
- Czy my na pewni dobrze wtedy
skręciliśmy? - zapytałam.
- Nawet jeżeli źle, to to było godzinę temu. Już się nie będziemy wracać.Westchnęłam. W sumie...jeśli wrócę do domu matka mnie zabije, jeśli tu utkniemy to też umrę...hmmm...co jest gorsze?
- Chcesz zrobić chwile przerwy? - zapytał się mnie Łukasz.
- Nie. Dam radę. - odpowiedziałam, pomimo tego, że jestem wykończona, ale nie chce robić problemu. Może zaraz dojdziemy do jakiejś normalnej drogi...- Na pewno? Nigdzie nam się nie spieszy.
- Mnie się spieszy.
- I tak prędko nie znajdziemy wyjścia z tego lasu.Wzruszyłam ramionami. Nagle Łukasz złapał mnie za rękę.
- Co się....
- Ciii...
- Co cii?
- Słyszysz?Czy on do reszty postradał zmysły? Zaczął rozglądać się dookoła.
- O co ci chodzi? - zapytałam.
- Usłyszałem coś.
- A konkretniej?
- Taki jakby...płacz dziecka.
- Czy ty mnie próbujesz nastraszyć? Serio Łukasz?
- Nie! Przysięgam...naprawdę to słyszałem...
- No na pe...W tym momencie usłyszałam to...płacz dziecka, wydobywający się zza krzaków. Podeszłam bliżej Łukasza i przytuliłam się do niego.
- Chodźmy sprawdzić co to. - powiedział.
- Nie! Nie oglądałeś nigdy horrorów? Nigdy nie idź w stronę podejrzanych dźwięków...
- Jesteś przewrażliwiona.
- Nie prawda. Po prostu nie wydaje ci się to dziwne? Zgubiliśmy się w lesie, powoli zaczyna się ściemniać, słyszymy dziecko płaczące w krzakach. Normalnie jak w horrorze!
- Hmmm...i tak idę to sprawdzić.
- Debil.
- Idziesz ze mną, czy zostajesz tu sama.
- Ja zostaje.
- Okej. Jak chcesz...
- Dobra idę.Złapałam się mocniej Łukasza. Podeszliśmy bliżej krzaków. Płacz był coraz głośniejszy. Nie No jak nic coś zaraz na nas wyskoczy...jeżeli wyjdę z tego żywa już nigdy nie obejrzę żadnego horroru. Zatrzymaliśmy się blisko krzaków.
- Nie puszczaj się mnie, chodźmy nie wiem co. Rozumiesz? - powiedział Łukasz. Kiwnęłam przerażona głową. Obydwoje wzięliśmy po głębokim oddechu i....
- O mój Boże! - krzyknęłam.
- Ciii...bo go spłoszysz...Za krzakami, leżał jelonek zaplątany we wnyki.
Cofnęliśmy się kilka kroków do tyłu.- Musimy mu pomóc. - powiedziałam stanowczym głosem.
- Jestem za, ale co zrobimy z żyłkami? Nie da się ich przerwać.
- A nie masz przypadkiem przy sobie czegoś ostrego?
- Raczej nie...sprawdź w swojej torbie...może ty coś masz.Położyłam torbę na ziemie i zaczęłam wszystko z niej wywalać. Przecież miałam gdzieś...jest!
- Dobra mam scyzoryk!
- Po co nosisz ze sobą scyzoryk....
- Był w zestawie z pilniczkiem i mini śrubokrętem.
- Dobra nawet nie pytam po co ci to...
- Ładnie wyglada okej? Zaczyna się robić ciemno, więc się pośpieszmy.Dałam scyzoryk Łukaszowi. Wróciliśmy z powrotem do jelonka.
- Poczekaj mały...ciii...już będzie
dobrze...- uspokajał wystraszone zwierzę Łukasz. Nagle niedaleko nas rozległ się strzał....po nim rozległ się kolejny, ale bliżej nas. Zwierze przestraszyło się jeszcze bardziej i zaczęło się mocniej szarpać. W pewnym momencie jelonek kopnął Łukasza w rękę.- Wszystko okej?
- Tak...
- Może ci pomóc?
- Nie...zostały mi ostatnie trzy żyłki.Usłyszeliśmy kolejny strzał, a chwile później kroki. Ktoś idzie prosto w naszym kierunku...oj niedobrze...
- Hej! Co wy tam robicie! - krzyknął ktoś za nami. Łukasz szybko obciął wszystkie linki. Jelonek zerwał się na równe nogi i pobiegł.
Nagle mężczyzna stojący za nami strzelił w stronę jelonka. Pocisk przeleciał tuż nad moją głową. Moje serce zamarło...ufff całe szczęście nie trafił ani we mnie, ani w jelonka...- Co wy najlepszego zrobiliście
smarkacze! - wrzasnął mężczyzna.
- Ma pan szczęście, że pan
spudłował! Poza tym mógł pan mnie
zabić -krzyknęłam.
- A mogłem trafić...w ciebie. - powiedział mężczyzna i chwycił mnie za rękę.
- Proszę ją zostawić! - krzyknął Łukasz wychodząc z krzaków.
- Czy pan ma w ogóle świadomość, że to co pan robi jest nielegalne? Nie wolno polować pojedynczo. Polowania muszą być zorganizowane! - krzyknęłam.
- Magda...lepiej go nie drażnij. Po prostu stąd chodźmy...- szepnął do mnie Łukasz.
- Dobrze, pójdziemy stąd. Jak tylko wyjdziemy z tego cholernego lasu podamy pana na
policje! Chodź Łukasz idziemy. - powiedziałam.
- O nie nie...nigdzie nie pójdziecie! - krzyknął rozwścieczony facet i wycelował broń, w naszą stronę.
- Musiałaś mówić o tej policji? - szepnął do mnie Łukasz, ze wściekłością w głosie.
- Sorki...poniosło mnie.
- Sorki? W takiej sytuacji to nie wystarczy!
- Zamknąć mordy! Pójdziecie za mną.Szliśmy w ciszy przez las. Ale nas załatwiłam! Gorzej być nie może....
Po kilku minutach doszliśmy do małej chatki.- Już! Wchodzicie tam! Raz dwa!
Nagle zobaczyłam, że w przedniej kieszeni mężczyzny znajduje się nóż. Szturchnęłam Łukasza łokciem.
- Przednia kieszeń. - szepnęłam. Łukasz skinął głową.
- Zamknijcie ryje i właźcie! Już!W tym momencie Łukasz chwycił nóż. Zamachnął się w stronę mężczyzny. Ten jednak był silniejszy. Oddał mocny cios prosto w twarz Łukasza. Następnie kopnął go w brzuch. Łuki upuścił nóż tuż przy moich nogach i upadł na ziemie. Podniosłam szybko nóż i wymierzyłam go w mężczyznę.
- Wypuść to! Chyba, że chcesz, aby twój kochaś zginął! - wrzasnął myśliwy, rzucając dubeltówkę w jakieś krzaki. Wyciągnął pistolet z tylnej kieszeni. Przyłożył naładowaną broń, do głowy Łukasza. - Tylko spróbuj suko!
Popatrzyłam się na krwawiącą twarz Łukasza...
Jestem prawie pewna, że ma złamany nos. Spojrzałam na nóż, znajdujący się w mojej prawej ręce i na krzaki. Broni raczej nie uda mi się wyciągnąć z tych krzaków...zostaje mi atak nożem...
- Kurwa nie mam na to czasu! Masz trzy sekundy na decyzje! Albo rzucasz nóż, albo chłopak zginie. Raz....Co ja mam zrobić!
- Dwa....
Dobra myśl szybko...
- Trzy!
- Stój! - krzyknęłam i rzuciłam broń na ziemie. - Ratuj się...ja dam sobie radę sam...
- Zamknij pysk szczeniaku! - krzyknął myśliwy i walnął go pięścią w twarz.
- Zostaw go! Proszę...
- Właź tam! Już!Posłusznie weszłam do chatki. Mężczyzna otworzył drzwiczki do piwnicy.
- Wchodź tam.
- Nie wchodź...
- Zamknij tą cholerną mordę!Zeszłam posłusznie po schodkach na sam dół. Mężczyzna zrzucił Łukasza ze schodów i zamknął drzwiczki, z hukiem. Przystawił je czymś ciężkim, po czym wyszedł z chatki.
————————————————————————
Od przyszłego poniedziałku, aż do następnego poniedziałku, rozdziały będą się pojawiały codziennie!💛
CZYTASZ
Piękna i Bestia | Kamerzysta | YouTube |
RomansaMoje życie mogło by się wydawać idealne. Mam swoje pasje, chodzę do dobrego liceum, mam najlepszą przyjaciółkę i kochającego chłopaka. Tak przynajmniej było, zanim nie poszłam na casting taneczny. To, co się później stało zmieniło moje całe życie o...