Nadszedł dzień, na który Keith czekał przez całe życie. Dzisiaj nareszcie dołączy do Penetrantów.Od najmłodszych lat ćwiczył, jak najlepiej znokautować wroga, tak, aby go nie zabić, a dać sobie czas na spokojne wydobycie informacji. Właśnie to cechowało penetrantów. Nigdy nie zabijali. Przez co, oczywiście, tracili wielu ludzi, ale to już tajna informacja. Dlatego chętnych było z roku na rok coraz więcej.
Na szczęście Keith miał małą pomoc od swojego kuzyna, Shiro. Był tam wyżej postawiony, dlatego już od dawna miał tam zajęte miejsce. To właśnie Shiro uczył Keitha potajemnie sztuk walk, co nie za bardzo podobało się ojcowi młodszego. Jego matka za to była jak najbardziej za.
Keith tylko czekał, aż osiągnie odpowiedni wiek. I stało się. Tydzień temu skończył dwadzieścia lat.
Teraz szedł leśną drogą, nerwowo poprawiając skórzaną kurtkę. Przez ramię miał przewieszoną torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami. W końcu miał zostać w obozie przez chwilę.
Nie powinien się denerwować - przecież Shiro wie, co robi rekrutując go tutaj, prawda?
On sam też nie powinien mieć żadnych wątpliwości - tego właśnie chciał. Od dawna czekał na ten moment.Brunet wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze.
Dasz radę, Kogane.
Ruszył dalej, w stronę ośrodka. Był położony głęboko w lesie, aby był niewidoczny i żeby nikogo nic nie rozpraszało.
Kiedy maszerował, usłyszał szelest.
Automatycznie odwrócił się za siebie, przerażony. Gdy upewnił się, że nikt go nie śledzi, westchnął z ulgą i skarcił się w myślach.Masz być niedługo szpiegiem, a boisz się szelestu? Ogarnij się, Keith.
Ruszył dalej, tym razem szybciej.
Znowu szelest.
Nie przestawał.
W końcu, przy samym wejściu do ośrodka, ktoś chwycił ramię chłopaka.
- Hej, wiesz może....
Keith, bez chwili wahania pociągnął rękę intruza i skutecznie go powalił. Niestety, zrobił to mocniej, niż chciał i na czole zaatakowanego pojawiła się krew.
Keith przeklął w myślach i natychmiast przybliżył się do swojej ofiary.Był to opalony szatyn, na oko w tym samym wieku co Keith. Był nieprzytomny.
Spanikowany chłopak nie wiedział co zrobić. W końcu wziął szatyna na ręce i ostrożnie położył go w krzakach.
Bardzo odważne posunięcie.
Następnie biegiem dotarł do ośrodka.
Grupka nastolatków i młodych dorosłych stała w dość dużym drewnianym domu, który zapewne był punktem zbiórki.
Znalazł Shiro i jak nigdy nic, ustawił się w szeregu kandydatów.Kuzyn uśmiechnął się na jego widok.
- Witajcie rekruci! - powitał wszystkich. - Dzisiaj jest ważny dzień, zarówno dla was, jak i dla penetrantów. Otóż od dzisiaj, jesteście oficjalnie w naszym gronie. Pragnę uroczyście ogłosić listę zakwalikowanych. - brunet wyciągnął listę i odchrząknął. - Keith. Witamy. - wskazał w stronę w chłopaka, na co grupa spojrzała w tam tą stronę i zaczęła klaskać. Dla Keitha była to dziwna sytuacja, dlatego uśmiechnął się nerwowo i utkwił wzrok w podłodze. - Hunk. Witamy. - chłopak oderwał wzrok i spojrzał na Hunka. Był to sporo większy od Keitha szatyn. Można by było się go bać, gdyby nie jego promienny uśmiech, który zawitał na jego twarzy zaraz po usłyszeniu własnego imienia.
Dołączył się do oklasków i robił to po każdym nowym imieniu.
- I powitajmy Lance'a... - Shiro spojrzał na grupę zdezorientowany. - ...którego aktualnie tutaj nie ma, ale mam nadzieję, że niedługo się zjawi. To tyle. Wychodząc z sali, dostaniecie rozkład zajęć i miejsce noclegu. Powodzenia!Większość grupy ruszyła w stronę drzwi. Na środku został Keith, mając dziwne przeczucia, że być może spotkał tego Lance'a i być może to właśnie on leży nieprzytomny w krzakach.
- Keith? - z zamyślenia wyrwał go głos Shiro. - Nie idziesz?
- Idę, ale... ten chłopak...Lance...
- Nie przejmuj się, pewnie zaraz dołączy. Może się zgubił albo coś go zatrzymało.– odpowiedział spokojnie. – A co? Znasz go?
- Nie, tylko tak…
Shiro spojrzał na chłopaka i skrzyżował ręce na piersi.
- Czemu jesteś taki ciekawy? Co tym razem zrobiłeś?
- Ja? Nic. Czemu bym miał coś zrobić? Tylko no… ciekawy jestem i tyle.
- Mhm. No dobrze, zabierz swój harmonogram i…
Nagle do pomieszczenia wbiegł zdyszany szatyn w okularach.
- Sh-shiro… przepraszam, że przeszkadzam, ale… - wziął wdech i wyprostował się. – Znaleźli kogoś niedaleko obozu. Jest nieprzytomny. Nie wiemy, co z nim zrobić.
- Wygląda jak jeden z nich?
Jeden z nich? Kim są oni?
Szatyn pokręcił głową.
- To chyba nastolatek. Nie ma ze sobą żadnej broni ani niczego, co może wyrządzić krzywdę. Jest poobijany.
- Dobrze, pójdę go zobaczyć. A ty – zwrócił się do Keitha. – idź do swojego pokoju i ogarnij zajęcia.
Chłopak pokiwał głową i wyszedł z pomieszczenia za mężczyznami, biorąc przedostatni rozkład. Został jeszcze jeden, dla tego Lance’a.
Keith miał tylko nadzieję, że to nie jego ogłuszył.
Co tu dużo rozmyślać, znając szczęście bruneta, to na pewno był on.| Witam w moim nowym opowiadaniu!
Od razu chce was przeprosić, jeżeli format jest dziwny, publikuję to na telefonie i jeszcze nie ogarniam Wattpada. A no i przepraszam za jakiekolwiek błędy ( staram się sprawdzać po kilka razy, ale często coś zauważam po fakcie ;-;).
Druga sprawa to to, kiedy będą publikowane rozdziały ( jeśli będą). Planuję wstawiać je co tydzień, w weekend. Oczywiście może się to zmienić ze względu na szkołę ( ugh).
Trzecia sprawa: jeżeli doczytałeś to do tego momentu, to chcę ci z całego serca podziękować ❤No, to by było chyba tyle.
Do zobaczenia za tydzień!

CZYTASZ
Penetranci| Klance
عشوائيPenetranci to grupa specjalna, która przechwyca ważne dla kraju informacje. Keith Kogane, porywczy dwudziestolatek, po długich przygotowaniach trafia do Penetrantów. Lance McClain, nastolatek, który kontynuuje tradycje w swojej rodzinie. Pomimo pocz...