32.

1.3K 48 49
                                    

Następnego dnia Jason stał pod moją kamienicą. Liczyłam, że sobie odpuści, dzięki czemu łatwiej byłoby mi o nim zapomnieć. Musiałam. Nic dobrego nas nie czekało. Chciałam spokojnego życia, a Jason mi go nie zapewni. W kilka tygodni namieszał w nim wystarczająco, żebym miała dość.

Nie zastanawiałam się, skąd znał mój adres. Jenna na pewno mu go podała, był przecież w dokumentach, które wypełniłam, gdy przyjmowała mnie do pracy. Powinnam być na nią zła. Nie mogła rozdawać mojego adresu, nawet nikomu ze swojej popieprzonej rodziny. Z drugiej strony, przecież mnie też w końcu udało się dowiedzieć, gdzie mieszkał jej brat, więc nie postąpiłam lepiej.

Nie zamierzałam go wpuszczać do swojej klitki, ale nie miałam wyboru. Nie odejdzie bez rozmowy. Niechętnie pozwoliłam mu wejść. Nie widać było po nim zdziwienia. Przecież doskonale wiedział, że z pracy u Jenny nie stać mnie na nic lepszego.

Niestety w porównaniu do niego nie mogłam liczyć na wsparcie rodziców ani żaden fundusz powierniczy. Nie było ich na to stać. Musiałam radzić sobie sama, bo nie chciałam prosić się rodziców o pieniądze. Nie obchodziło ich, jak żyłam i czy w ogóle jeszcze żyłam. Od naszej ostatniej rozmowy minęło zbyt wiele czasu, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że dla własnych rodziców mogłabym nie istnieć.

Dla mnie to mieszkanie było wystarczające. Najważniejsze, że miałam dach nad głową. Nic więcej na tę chwilę do szczęścia mi nie potrzeba.

– Porozmawiaj ze mną. - Spojrzał na mnie.

Niby o czym? Nie mieliśmy już o czym rozmawiać. Był na to czas, gdy do niego przyszłam. Stracił swoją szansę. Mógł robić, co chciał. Był wolny. Na pewno szybko o mnie zapomni. Oby mi przyszło to z taką łatwością.

– Pozwoliłeś jej odejść. Zasłużyła, żeby jej dowalić. - Usiadłam na kanapie.

Gdyby nie on, Megan nie wyszłaby bez szwanku z naszej bójki. Tak skończyło się tylko na kilku zadrapaniach, może paru siniakach. Szybko o tym zapomni. Kto wie, czy nie będzie mi chciała jeszcze w jakiś sposób utrudnić życia. Niech spróbuje. Będę na nią czekać.

– Owszem – usiadł obok mnie z uśmiechem – ale zależy Ci na mnie.

Już chyba nie. Zranił mnie i nie zamierzałam mu wybaczyć. Nie wiedziałam, co musiałoby się stać, żebym dała się przeprosić. Na pewno moje zaufanie do niego byłoby ograniczone. O czym ja myślałam? Nie było mowy o żadnym przebaczeniu. Niech spada z mojego mieszkania i da mi spokój. Nie potrzebowałam go.

– Nigdy tego nie ukrywałam.

W porównaniu do niego. Grałam w otwarte karty od początku naszej znajomości. Był seks, dobra zabawa, ale nie udawałam, że nie liczyłam na nic więcej. Starałam się być z nim szczera. Myślałam, że zrozumiał, że oczekiwałam tego samego. Czy wymagałam zbyt wiele? Nie. Widać nie mieliśmy szans, żeby być razem, skoro oboje mieliśmy inne oczekiwania co do związku. Teraz czas ruszyć dalej. On znajdzie panienkę, która dogodzi mu w kwestii seksu bez zobowiązań, a ja dalej będę sama. Odpuszczę sobie facetów na jakiś czas. Mój świat nie zawiali się, bo nie będzie w nim żadnego chłopaka. Przeżyję też bez seksu. Najwyżej będę chodziła sfrustrowana, ale nikt mnie nie zrani. Właśnie dlatego zawsze trzymałam facetów na dystans. Gdy zaczynało mi na nich zależeć, zawsze się między nami psuło. Z Liamem było różnie, ale wypadek przekreślił wszystko.

– Chciałem się na tobie zemścić, bo myślałem, że się mną zabawiłaś... A ja chyba... – przerwał.

Nie zabawiłabym się cudzymi uczuciami. Doskonale wiedziałam, jak to było, gdy ktoś nie odwzajemniał twojej miłości. W moim przypadku było to zauroczenie, ale ból wcale nie był mniejszy. Musiałabym być gorszą suką od Megan, żeby zabawić się uczuciami Jasona. Przecież to on prosił o spotkanie. Naprzykrzał się, dopóki nie odpuściłam i się zgodziłam. Gdybym chciała się zabawić, nie miałabym oporów, żeby iść z nim na randkę albo wyjść z inicjatywą.

Zwątpienie (Seria Długa Droga Tom I) - [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz