11.

1.8K 54 43
                                    

Pojadę do rodziców na święta. Mimo że ze znajomymi widywałam się w każdy weekend, a czasami nawet w tygodniu, to z rodzicami nie widziałam się od trzech miesięcy. W tym czasie zadzwonili do mnie raz. Widocznie wcale nie było im mnie brak. Szkoda, bo odnosiłam wrażenie, że tylko czekali, aż się w końcu wyprowadzę. Tak, jakbym cały czas im tylko zawadzała.

Zastanawiałam się, czy spakowałam wszystko, co potrzebne. Nie potrzebowałam wielu rzeczy. Zostawiłam kilka ubrań w domu, więc pewnie znajdę tam coś odpowiedniego na Wigilię.

– Jedziesz na całe święta? - Z rozmyśleń wyrwała mnie Ashley.

– O ile nie pokłócę się z rodzicami, przyjaciel mnie odwiezie.

Nie chciałam się zwalać na głowę Brandonowi. Kumpel, a może już powinnam nazywać go przyjacielem, zaprosił mnie do siebie, gdybym nie mogła dogadać się z rodzicami. To miłe z jego strony, ale święta powinno spędzić się z rodziną. Wątpiłam, żeby rodzice Brandona i Lily byli zadowoleni z mojej wizyty, i nawet nie chciałam się przekonywać, że miałam rację. Nie wiedziałam, jaka zapanuje atmosfera w domu, ale liczyłam, że to będą pierwsze święta bez kłótni. Co roku na to liczyłam. Czasami tęskniłam za świętami, gdy byłam małą dziewczynką. Wtedy jeszcze dla rodziców byłam oczkiem w głowie. Tak mi się przynajmniej wydawało.

– Ten, co tutaj tak często przyjeżdża? - Uśmiechnęła się.

Podejrzewałam, że jej się podobał, ale z jakiegoś powodu nie chciała mi się do tego przyznać. Ciekawe czemu, przecież nie miałabym nic przeciwko, gdyby ze sobą byli. Lubiłam Ashley i mimo że nie była idealną kandydatką na dziewczynę dla Brandona, mogliby spróbować. Chociaż przez jakiś czas nie byliby sami.

– Zgadza się, a co? - Zerknęłam na nią.

– Nie, nic – odpowiedziała speszona. – A ten drugi?

Jaki drugi? Oprócz Brandona nikt tutaj do mnie nie przyjeżdżał. Może widziała raz Nathana, gdy przyjechał kiedyś z Megan, ale to było dawno.

– Kto?

– Nie wiem, jak się nazywa, kręci się tu czasami z jakąś laską.

Chyba nie miała na myśli Krisa? To facet mojej przyjaciółki i nic mnie z nim nie łączyło. Nie uważałam, żebym musiała się z tego tłumaczyć. Tym bardziej że nie było z czego. Jednak nie dawał mi spokoju jego pocałunek. Fakt, odwzajemniłam go, ale nie chciałam tego. Zamroczyło mnie. A on od tamtej chwili patrzył na mnie inaczej i nawet próbował ze mną rozmawiać częściej niż do tej pory. Nie wiedziałam, jak powinnam to odebrać, ale wmawiałam sobie, że chciał się ze mną zakolegować ze względu na Megan. Przecież zdarzyło się, że zabierała go ze sobą.

– Kris. Chłopak tej laski. - Zaśmiałam się.

– A to ciekawe, bo nie wyglądają na zakochanych.

To dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że Kris nie widział świata poza Megan. Ona była suką, która ciągle go zdradzała. Wkurwiała mnie swoim zachowaniem i już kiedyś jej to powiedziałam, ale była moją przyjaciółką i nie robiła tym krzywdy mi. Poza tym nie miałam prawa nikogo oceniać. To było jej życie. A że Kris był tak ślepy, że nie zauważał, jaka była to już nie mój problem. To nie mój przyjaciel, więc nie czułam się źle, że cokolwiek przed nim ukrywałam.

– On chyba jest i to bardzo.

– Ale ciągle gapi się na ciebie. - Patrzyła na mnie.

I co z tego? Przecież nie zabronię mu się na mnie patrzeć. A może powinnam, skoro ktoś odbierał to tak, że mogłam mu się podobać.

Zwątpienie (Seria Długa Droga Tom I) - [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz