Zbrodnia

1.1K 54 0
                                    

- Mamy problem. – Stwierdził Czwarty Hokage do siedzącego naprzeciwko ośmioletniego syna i Sarutobiego Hiruzena. W spotkaniu nie uczestniczyła rada, bo po prostu jej wpływy zniknęły w momencie zniknięcia Danzo i jego Korzenia. Obecnie ta para starszych osób zajmowała się tym do czego została powołana na to stanowisko, koordynowaniem życia cywili tak, by maksymalnie wspomagać shinobi. – Chodzi o klan Uchiha.

- Danzo już nie ma, więc nie ma nikogo kto zmusiłby Itachiego do popełnienia zbrodni. – Powiedział pewnym głosem najmłodszy z trójki.

- Ale nadal istnieje ryzyko buntu. – Zauważył Minato

- Trzeba porozmawiać z Fugaku. – Odezwał się były Trzeci Hokage.

- Zdecydowanie, ale istnieje ryzyko, że i tak trzeba będzie zlikwidować prowodyrów. – Odpowiedział ze smutkiem Czwarty.

- Ja to zrobię, a właściwie to mój brat to zrobi. Ech, ja to zrobię. Ech, już się gubię w tym. – Odezwał się Naruto.

- Jesteś pewien? – Zapytał zmartwiony ojciec.

- Tak, ostatnio opracowaliśmy metodę na przyzwanie mnie.

- Na jak długo? – Zaciekawił się jego ojciec.

- Na razie na jedną godzinę, ale jak sądzę to tyle wystarczy.

Kilka dni później zakończono trzecie z kolei spotkanie z Fugaku, przywódcą klanu Uchiha. Udało się go przekonać, że przyłączenie się do buntowników to kiepski pomysł na przyszłość, niestety oni sami nie ustąpią pewni swojej siły i słabości Hokage. Na nic zdało się przekonywanie ich, że po stronie Hokage stoi nie tylko całe ANBU, ale i Kurama, którego imię było już powszechnie znane i szanowane. Nie wspomniano tylko o jeszcze trzeciej sile, o starszym Naruto, którego w każdej chwili Jinchuriki mógł przywołać, by wspomógł swojego ojca w walce.

Nie zrobiono tego, bo i tak nikt, by nie uwierzył, że syn Minato nosi w sobie nie tylko Kyuubiego, ale i swoją starszą wersję będącą jednocześnie najpotężniejszym shinobi od czasu Mędrca Sześciu Ścieżek.

Ale Fugaku i tak zrozumiał, że przemoc nie jest drogą właściwą, może prostą, ale prowadzącą wprost ku katastrofie.

W domu Hokage na podłodze przy swoim łóżku siedział syn Minato i Kushiny. Oboje z pewną niepewnością i obawą przyglądali mu się jak składa dziesiątki pieczęci w kombinacji, która wydawała się im niemożliwa do pogodzenia.

Czekali świadomi, że po wykonaniu tej techniki ich syn straci przytomność z powodu wyczerpania czakry. Byli gotowi w każdej chwili pochwycić go i położyć na jego łóżku gdzie będzie czekać aż jego starsza wersja zakończy zaplanowane zadanie.

Minato na samą myśl o tym co ma się stać dostawał mdłości, ale niestety zdawał sobie sprawę, że trzeba wyciąć ten guz nim stanie się zagrożeniem.

Oboje z niepokojem oczekiwali przyzwania Naruto z przyszłości, bowiem miało to być ich pierwsze spotkanie w świecie realnym. Obawiali się trochę jak ich starszy syn, jak zaczęli go od niedawna nazywać zareaguje mając ich w zasięgu swoich rąk. Wszak mógł odczuwać wobec nich ukrytą urazę za to jak go porzucili w tamtej wersji rzeczywistości.

- Kuchiyose no Jutsu. – Powiedział szeptem Naruto i niemal natychmiast stracił przytomność, ale nim zetknął się z podłogą w dymie pojawił się jego straszy odpowiednik i złapał go w ramiona. Następnie delikatnie położył swoją młodszą wersję na łóżku.

- Naruto. – Szepnęła bliska płaczu Kushina.

- Mamo. – Odpowiedział podchodząc do niej i przytulając ją. – Dobrze poczuć wasz dotyk na własnej skórze. – Dodał próbując powstrzymać pchające mu się do oczu łzy.

- Tato. – Kiwną głową do Hokage gdy w końcu oderwał się od matki. – Muszę jak najszybciej zając się tą sprawą, niestety on nie był w pełni wypoczęty gdy mnie przywoływał.

- Jak to? Przecież mówił, że odpoczywał. – Zdziwiła się Kushina.

- Skłamał, wymknął się z pokoju, by spotkać się z Hinatą.

- Więc i jego trafiła Strzała Amora?

- Tak. Co prawda trochę im w tym pomogłem, ale nic, by to nie dało gdyby nie ciągnęłoby ich do siebie. Jeszcze nie można tego nazwać miłością, ale jeśli nic się nie zmieni. – Nie dokończył, bo wszyscy doskonale rozumieli co chciał powiedzieć i tak naprawdę to po cichu kibicowali tej parze. Co ciekawe nawet Hiashi, ojciec Hinaty nie miał nic przeciwko temu, że jego córka tak mocno zbliżyła się z Naruto. – No dobra dajcie tę listę.

- To ona. – Minato podał mu skrawek papieru trzymając go tak jakby bał się, że ten go poparzy. – Zrób to szybko i możliwie cicho. Sama świadomość, że wykonujesz mój rozkaz powoduje, że będę miał koszmary. Nie chciałbym dołączyć do tego doznań dźwiękowych.

- Dobrze, postaram się. – Powiedział Naruto wyskakując przez okno.

Naruto - Walcząc o lepsze jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz