Statua

672 37 7
                                    

- Katsu! – W centrum formacji przemieszczających się juninów nastąpiła potężna eksplozja. Po rozproszeniu się dymu można było zobaczyć rozrzucone kawałki drewna. – Kawarimi?

- Gdzie oni, kurwa są?! Niech się pokażą bym mógł poświęcić ich czcigodnemu Jashinowi.

- Przestań krzyczeć, Hidan! Ważniejsze pytanie jest takie, skąd u licha wiedzieli gdzie nas szukać. – Odezwał się zamaskowany z przekreślonym symbolem Takigakure.

Nagle uderzyła w nich wielka fala wody, a gdy spróbowali z niej wyskoczyć zostali dociśnięci podmuchem wiatru i natychmiast złapani techniką kontroli cienia, nim zdążyli w pełni zrozumieć co się dzieje poraziło ich wyładowanie elektryczne. Wszyscy trzej padli nieprzytomni.

- Za łatwo poszło. – Stwierdził Menam wychodząc zza bariery tłumiącej czakrę. – Oni powinni być znacznie silniejsi, jeśli nie w technikach to w doświadczeniu. – Dokończył wyraźnie zmartwionym głosem.

- Zwiążmy ich i później się zastanowimy. – Zdecydował Shikaku.

Po kilkunastu minutach po wycofaniu się ze strefy potencjalnego zagrożenia, zasiedli wokół pewnego kamienia i zaczęli debatować na temat niezwykłego problemu. Dlaczego członkowie Akatsuki są o tyle słabsi od tych z pamięci Menmy.

- A może po prostu jesteśmy o tyle wcześniej, że jeszcze nie zdążyli nabrać owego legendarnego doświadczenia? – Zapytał nadzwyczaj spokojnie Gay.

- To może być to. – Po dłuższej chwili zastanowienia stwierdził Namikaze. – Pierwszym Jinchurikim przez nich porwanym był syn obecnego Kazekage, a to powinno nastąpić dopiero za kilka lat.

Do samej kryjówki Akatsuki postanowili zapukać dopiero jutro rano.

Właśnie stali przed gigantycznym głazem zamykającym wejście do jaskini, który sam w sobie nie stanowił problemu, ale pieczęć umieszczona na nim problemem już była. I to poważnym.

- Co robimy? – Zapytał Itachi.

- Przebijamy się. – Odpowiedział Menma.

- Jak? Przecież to jest pieczęć ochronna. Nie damy rady jej złamać. – Zareagował Kakashi.

- Przebijemy się przez ścianę, ona już nie jest chroniona. – Stwierdził oczywistość blondyn. - Reszta popatrzyła na niego jak na geniusza absolutnego, jakby powiedział coś co właśnie w tej chwili dokonało rewolucyjnej zmiany na świecie. – No co? Przecież to oczywiste, że nie mogli pokryć pieczęciami ochronnymi wszystkich skał wokół jaskini.

W mrocznej głównej komorze będącej częścią systemu jaskiń stało osiem osób ubranych w czarne płaszcze w czerwone chmurki.

- Dowiedzieliście się w końcu gdzie podziali się Deidara, Hidan i Kakuzu? – Zapytał rudowłosy z prętami wystającymi z ciała.

- Nie, Lider-sama. – Odpowiedział wyglądający jak człekokształtny rekin z wielkim mieczem na plecach. – Musieli oddalić się poza zasięg naszych zdolności sensorycznych.

- Ech, Hidana jeszcze mogę zrozumieć, ale Deidara i Kakuzu nie zrobiliby tego bez wyraźnego powodu. – Chciał jeszcze coś powiedzieć gdy nagle nastąpił potężny wybuch i do wnętrza wdarło się światło wlatujące przez wybitą dziurę przez, którą właśnie przechodziły nieznane im osoby.

- Kim ... - Nie dokończył pytania, bo w tym momencie jego głowę przebił rzucony z ogromną siłą kunai.

- No to lider zabity, trzeba pospieszyć się z zabiciem reszty nim przybędą pozostałe Ścieżek Paina. – Odezwał się blondyn o roztrzepanych włosach.

Rozgorzała walka, która od samego początku wydawała się Menmie jakaś dziwna, za łatwo im szło. Szczególnie jemu.

Nim zdążył skupić się na drugim przeciwniku, bitwo zakończyła się bezapelacyjnym zwycięstwem Drużyny „Toń". Ba, nikt nawet nie został poważnie ranny i to powodowało, że blondyn nie mógł pozbyć się wrażenia, że o czymś zapomniał. Czymś ważnym.

- Statua Gedo! – Krzyknął waląc się otwartą dłonią w czoło.

- Co to? – Zapytał Shikaku, zdziwiony zachowaniem młodzieńca.

- Trzeba znaleźć Statuę Gedo, wygląda jak gigantyczna postać o dziewięciu zamkniętych oczach.

- Coś takiego? – Zapytał Kakashi z sąsiedniej komory.

- Dokładnie. – Ucieszył się Menma na widok statuy. – Trzeba to zniszczyć.

- Dlaczego chcecie to zrobić. – Doszedł ich ciężki głos, brzmiący jakby mówił to ktoś obłożnie chory.

- Nagato? Gdzie jesteś? – Zapytał w przestrzeń Namikaze.

- Skoro zabiliście już większość Akatsuki to nie ma już co się ukrywać, znajdziesz mnie w kolejnej komorze.

Po zniszczeniu Demonicznej Statuy Gedo udali się długim ciemnym korytarzem do kolejnej komory, w której zastali sześć kolejnych członków Akatsuki w tym jednego siedzącego w dziwnej maszynie.

- Nagato. – Stwierdził Menma patrząc na otoczonego dziwną maszynerią rudowłosego.

- Kim jesteś?

- Nikim ważnym. – Odpowiedział blondyn.

- Przyszedłeś mnie zabić?

- Tak.

- Dlaczego?

- Bo twoje działanie sprowadzi na świata tylko więcej cierpienia i nienawiści.

- To chyba dobrze, że świat będzie nienawidził właśnie nas, a nie siebie samego?

- Nie, niedobrze. W twoim zamyśle miało to doprowadzić do zaniku podziałów i tym samym do zniknięcia dzielącej świat nieufności, ale stanie się dokładnie odwrotnie. Jedni zaczną wynajmować was przeciw drugim i to tylko spotęguje wrogość między nacjami.

- Rozumiem, więc Jiraiya jednak ma rację.

- Tak, ostatecznie ma ją. Ale nawet on nie zdaje sobie sprawy jak małe to muszą być to kroczki w drodze do tego celu. Wielu będzie się to wydawać procesem zbyt powolnym i znów sięgnął po metody, po które ty teraz chciałeś sięgnąć.

- Rozumiem. – Stwierdził Nagato i nim ktokolwiek zdążył zareagować cztery Ścieżki odwróciły się i zabiły swojego użytkownika.

Naruto - Walcząc o lepsze jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz